Szpital
* Jason *
Budzę się z niewyobrażalnym bólem głowy. Przez chwilę nie mogę otworzyć oczu, nie mogę się ruszyć. Czuję, że ktoś obok mnie siedzi i boję się. Zastanawia mnie fakt gdzie jestem i jak to się stało, że tutaj trafiłem. Prócz bolącej głowy, nogę mam unieruchomioną, przez co nie mogę nią ruszyć. Zmuszony jestem otworzyć oczy, co robię.
Od razu uderza mnie światło, pochodzące z żyrandola, znajdującego się na środku sufitu. Kiedy już przyzwyczajam się do niego, delikatnie obracam głowę i dostrzegam chłopaka. Natychmiastowo przypominam sobie jego imię.
- Percy... - szepczę cichutko.
Mężczyzna podnosi głowę z brzegu łóżka i patrzy na mnie zaczerwienionymi oczami. Wygląda okropnie. Jakby nie spał od kilku dni. Jednak, kiedy się we mnie wpatruje, na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.
- Jason... - Wypowiada moje imię.
Uśmiecham się do niego lekko i próbuje złapać go za rękę. Chyba mu to nie wystarcza. Kładzie się na mnie delikatnie i mono przytula, szepcząc, jak bardzo za mną tęsknił. Wzruszam się na tę słodką scenkę. Przytulam go najmocniej jak mogę i mówię, że już nigdy go nie opuszczę. Percy całuje mnie mocno w usta, jakby czekał na ten moment już od dłuższego czasu. Przyłączam się do pocałunku i zatracam się w tej chwili tak długo, na ile pozwala mi Percy.
- Byłeś w śpiączce jakieś dwa tygodnie... - mówi przy moich ustach, Percy.
Przełykam ślinę.
- Lekarze dawali ci jakieś czterdzieści procent szans, że się wybudzisz... - przerywa na chwilę. - Tak się o ciebie martwiłem, Jason.
Przybliżam go do siebie i całuje w policzek. Chcę mu dodać otuchy.
- Miałeś wstrząśnienie mózgu, złamanie czaszki. Na dodatek złamanie wewnętrzne w lewej nodze... - Nie może się pozbierać. - A to wszystko moja wina.
Widzę spływającą łzę po jego policzku. Wycieram ją i dłonią muskam jego twarz.
- Przez ten wypadek mogłem cię stracić, rozumiesz? - kolejne łzy wypływają z jego oczu.
Widać, że jest zdruzgotany. Czekam jednak na kolejną jego wypowiedź.
- Jestem idiotą. Przepraszam Jason, wybacz mi... - Nie wytrzymuje i z jego oczu leci potok łez.
Zaczynam szeptać, żeby się uspokoił. Przytulam go mocno do siebie, ignorując ból w lewej nodze. Kiedy Percy zaczyna oddychać równomiernie i ewidentnie się uspokaja, podnoszę go i patrzę mu w oczy.
- To nie była Twoja wina. To sprawa tego kierowcy, który jeździł jak pijany po drodze. - Wyjaśniam. - Nie zostawiłbym cię, nie umarłbym. Nieważni są lekarze, tylko wola walki chorującego. - Specjalnie robię krótką przerwę. - A ja mam o co walczyć.
Percy uśmiecha się przez łzy. Przytula mnie znów, a ja z uczuciem bezpieczeństwa zamykam oczy i skupiam się na miłych rzeczach.
- Wiesz może, kiedy wyjdę ze szpitala? - pytam.
Syn Posejdona kręci głową na znak, że nie wie. Cóż, mi jest tu wygodnie, bylebym był z Percy'm.
- Idę po lekarza. Pewnie będzie znał odpowiedź.
Niechętnie puściłem go i przetarłem twarz. Muszę jak najszybciej dostać się do domu...
Od razu uderza mnie światło, pochodzące z żyrandola, znajdującego się na środku sufitu. Kiedy już przyzwyczajam się do niego, delikatnie obracam głowę i dostrzegam chłopaka. Natychmiastowo przypominam sobie jego imię.
- Percy... - szepczę cichutko.
Mężczyzna podnosi głowę z brzegu łóżka i patrzy na mnie zaczerwienionymi oczami. Wygląda okropnie. Jakby nie spał od kilku dni. Jednak, kiedy się we mnie wpatruje, na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.
- Jason... - Wypowiada moje imię.
Uśmiecham się do niego lekko i próbuje złapać go za rękę. Chyba mu to nie wystarcza. Kładzie się na mnie delikatnie i mono przytula, szepcząc, jak bardzo za mną tęsknił. Wzruszam się na tę słodką scenkę. Przytulam go najmocniej jak mogę i mówię, że już nigdy go nie opuszczę. Percy całuje mnie mocno w usta, jakby czekał na ten moment już od dłuższego czasu. Przyłączam się do pocałunku i zatracam się w tej chwili tak długo, na ile pozwala mi Percy.
- Byłeś w śpiączce jakieś dwa tygodnie... - mówi przy moich ustach, Percy.
Przełykam ślinę.
- Lekarze dawali ci jakieś czterdzieści procent szans, że się wybudzisz... - przerywa na chwilę. - Tak się o ciebie martwiłem, Jason.
Przybliżam go do siebie i całuje w policzek. Chcę mu dodać otuchy.
- Miałeś wstrząśnienie mózgu, złamanie czaszki. Na dodatek złamanie wewnętrzne w lewej nodze... - Nie może się pozbierać. - A to wszystko moja wina.
Widzę spływającą łzę po jego policzku. Wycieram ją i dłonią muskam jego twarz.
- Przez ten wypadek mogłem cię stracić, rozumiesz? - kolejne łzy wypływają z jego oczu.
Widać, że jest zdruzgotany. Czekam jednak na kolejną jego wypowiedź.
- Jestem idiotą. Przepraszam Jason, wybacz mi... - Nie wytrzymuje i z jego oczu leci potok łez.
Zaczynam szeptać, żeby się uspokoił. Przytulam go mocno do siebie, ignorując ból w lewej nodze. Kiedy Percy zaczyna oddychać równomiernie i ewidentnie się uspokaja, podnoszę go i patrzę mu w oczy.
- To nie była Twoja wina. To sprawa tego kierowcy, który jeździł jak pijany po drodze. - Wyjaśniam. - Nie zostawiłbym cię, nie umarłbym. Nieważni są lekarze, tylko wola walki chorującego. - Specjalnie robię krótką przerwę. - A ja mam o co walczyć.
Percy uśmiecha się przez łzy. Przytula mnie znów, a ja z uczuciem bezpieczeństwa zamykam oczy i skupiam się na miłych rzeczach.
- Wiesz może, kiedy wyjdę ze szpitala? - pytam.
Syn Posejdona kręci głową na znak, że nie wie. Cóż, mi jest tu wygodnie, bylebym był z Percy'm.
- Idę po lekarza. Pewnie będzie znał odpowiedź.
Niechętnie puściłem go i przetarłem twarz. Muszę jak najszybciej dostać się do domu...
***
Przechodzę przez próg, trzymając w jednej ręce kule, a w drugiej Percy'ego. Po tygodniu wypisali mnie ze szpitala. Patrzę na swoje mieszkanie i ogarnia mnie zachwyt. Nareszcie w domku i to nie z byle kim. Percy postanowił, że się do mnie przeprowadzi. Dostrzegam walizki w korytarzu i całuje Percy'ego z tego powodu. Jestem taki szczęśliwy.
- Nie będziesz miał ze mną lekko... - ostrzega mnie Percy.
Przyciągam go mocno do siebie za kołnierz koszuli i całuje namiętnie. Gdy się od niego odrywam, szepczę.
- Ty ze mną też nie, kochasiu.
Obydwoje śmiejemy się i całujemy, ciesząc, że wszystkie problemy postanowiły nas opuścić na tę chwilę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I koniec. Mam nadzieję, że Four - Shot wam się spodobał :3
Zaraz jadę na 18 do brata przyrodniego, a najlepsze jest to, że zjebałam telefon. W poniedziałek jadę po zamówionego IPhone'a 6 :3
Ehh... zaczęła się szkoła, jakby ktoś nie wiedział ;___; Chodzę do drugiej gimnazjum i powoli muszę zacząć myśleć o przyszłości. Jest tam zarezerwowany czas na pisanie ;)
Ale mam mniej czasu na pisanie, przez szkołę. Na Jasico nie dodaję rozdziałów już prawie 3 tydzień... przepraszam. Ostatnio nie mogę się za to zabrać.
Mam nadzieję, że niedługo coś tam się pojawi. Standardowo proszę o komentarze, branie udziału w ankietach i odwiedzenia moich innych blogów. Tak btw. to dodałam informację o sobie, więc jak ktoś chce, to może sobie poczytać ;)
Pozdrawiam!
Do napisania! :3
Mam refleks :D Poł godziny po dodaniu już jestem na bloggerze xD
OdpowiedzUsuńAle dzisiaj krótko i podsumowująco, bo i w sumie szotek krótki.
Pierwsze co, bo zapomne. "Zmuszony jestem otworzyć oczy, co robię." Wiadomo o co chodzi w tym zdaniu, ale jest ono nie poprawne... Myślę, że lepiej by brzmiało "zmuszony jestem otworzyć oczy, więc to robię" xD. A tak innych błędów nie widziałam :D Może jedna literówka, ale to wiesz :D Mam nadzieje, że nie przeszkadza Ci moje czepianie się... robię to po prostu, bo masz fajny styl i naprawdę robisz mało błędów xD.
No to teraz szotek. Miło mi się czytało o Jercy, aż jestem w szoku. Ale muszę przyznać, że ta część podobała mi się najmniej, myślę, że to dlatego, że była krótka i nawet akcja nie miała się jak rozwinąć xD (Ależ ja jestem dzisiaj czepialska -,-)
Bardzo bym chciała żebyś napisała więcej Jercy :D. Spodobał mi się parring xD Zaczynam wierzyć, że jakikolwiek parring byś nie opisała, to ja to kupię xD
Nah, chyba kończe ten dziki komentarz xD
W ogóle to młoooooooooooooooda jesteś... jakoś myślałam, że jesteś starsza... kuźwa... ale ze mnie babcia xD
Do przeczytania, czekam z niecierpliwością też na Jasico! *.*
Wenów, komentarzów, czytelników, wszystkiego ; *
Jej, wiesz że przeczytałam to Jercy? Dla cb :*
OdpowiedzUsuńNa religii pani do mnie: co ty robisz
A ja: yaoi czytam psze pani xDD
No i mi sie podobalo ale nie skomentuje tego ambitnie bo robie polski xDD
Druga gimbaza? Ja trzecia ;-; gimbaza boli w dupe
No ale na tym koniec komentarza i zycze weny i pozdrawiam xDd
*przeczytałam* *brak chęci do życia tak bardzo*
OdpowiedzUsuńBtw. Jejcia *-* Dylan i Teen Wolf <33333
Posiadamy wiele wspólnych cech i zainteresowań xD