niedziela, 26 października 2014

Percico *,* 2

                                        #2 Would you like to...


                      * Percy *


Pływanie było cudowne.
            Nico cały czas trzymał mnie w talii i powtarzał ,, Puść mnie! '' lub ,,Boję się'' , najsłodsze jednak było ,,Obiecaj, że mnie nie puścisz''. Mógłbym spędzić tak cały dzień gdyby nie mój żołądek. Oczywiście musiało mi zaburczeć w brzuchu i byliśmy zmuszeni coś zjeść. Wyszliśmy niechętnie z wody i wtedy zobaczyłem szeroki uśmiech na twarzy Nica. Mimowolnie sam się uśmiechnąłem i patrzyłem na niego. Wydawał się taki spokojny i szczęśliwy. Chciałem żeby zawsze tak było,ale oczywiście ktoś musiał popsuć tą chwilę. Podbiegł do nas, nie kto inny, jak Grover. Ostatnio rzadko z nim gadałem.Poczułem lekkie wyrzuty sumienia z tego powodu, ale nie mogłem zbyt długo nad tym rozmyślać. Grover wyglądał jak siedem nieszczęść, no dobra nie przesadzajmy... dziesięć. Na ubraniu było dużo krwi a cały był w błocie.
- Percy! - krzyczał z daleka - Potrzebuję pomocy!
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Ubrałem się, a Nico poszedł w moje ślady. Przez ten czas, Grover zdążył już do nas podbiec.
- Percy - wysapał - Ann... Annabeth ma kłopoty - dokończył i pokazał na Wielki Dom
Nie myśląc za wiele,co z resztą rzadko robię , pobiegłem w tamtym kierunku,
             Wpadłem na kilka osób podczas biegu, ale biegłem dalej. Mimo tego że nie byłem już z Annabeth, czułem się wobec niej zobowiązany. W końcu parę razy ocaliła mi życie. Wiedziałem że Nico za mną biegnie. Słyszałem jak dyszy ze zmęczenia. Chyba będę musiał zacząć z nim trenować bo wcale tak długo nie biegliśmy. Ale w końcu udało się. Wpadłem przez drzwi i zobaczyłem Ann, leżącą na sofie. Podszedłem do niej i zobaczyłem co się stało. Z jej brzucha sączyła się krew. Dużo krwi. Rozejrzałem się po pokoju i dostrzegłem w kącie Chejrona. Stał ze spuszczoną głową i chyba płakał. Nie dziwiłem mu się. Gdybym był na jego miejscu lub nadal chłopakiem Ann, też bym płakał
- Co się stało?- zapytałem z gulem w gardle
- Annabeth została zaatakowana przez cyklopa. Wiesz że żywiła do nich urazę za Thalię, ale teraz spróbowała przemówić mu do rozsądku, ale na marne... Zaatakował ją zatrutym mieczem - powiedział ocierając łzy
- Ale... ale- wyjąkałem
- Percy, nie ma żadnego ale- przerwał mi Chejron
- Można ją przecież jeszcze uratować! - wykrzyczałem - Na pewno jest jakiś sposób!
- Yhhh... jest jeden sposób ale, NIE to zbyt niebezpieczne - odpowiedział stanowczym głosem centaur
- Powiedz - krzyknąłem
Może nie było to najdoroślejsze zachowanie, ale...
- Musiałbyś wyruszyć na niebezpieczną misję. To jest wykluczone- tym razem to Chejron krzyknął -            Nie możemy ryzykować utraty tak dobrego herosa jak ty! Proszę pogódź się z tym.
Miałem mętlik w głowie. Z jednej strony tak bardzo pragnąłem aby Annabeth przeżyła. A by mogła cieszyć się życiem, założyć rodzinę... a z drugiej Chejron może mieć rację. Jeżeli to aż tak niebezpieczna misja to może lepiej nie ryzykować. Nie wytrzymałem z emocji i zemdlałem.

                          *  Nico *


Nie mogłem w to uwierzyć.
           Jak Ann mogła zginąć. Może i nie rozmawiałem z nią, ale nawet ją polubiłem. I na dodatek Percy musiał zemdleć, po prostu pięknie! Wziąłem Percy'ego pod ramię i zaniosłem z Chejronem do kliniki.Później zanieśliśmy tam jeszcze konającą Annabeth i pożegnaliśmy się. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Dlaczego Percy tak bardzo chciał uratować Ann? Może nic do mnie nie czuję i chcę tylko się ponabijać? Ale z drugiej strony dlaczego miałby to robić?Przecież mówił mi że mnie kocha! Głupi di Angelo zawsze musi mieć złe myśli. Ogarnąłem się i poszedłem sprawdzić co tam u Percy'ego i Annabeth. Ann wyglądała coraz gorzej. Była coraz bardziej blada ( prawie tak jak ja ). Dzieciaki od Apolla biegały na wszystkie strony w poszukiwaniu lekarstw które by jej pomogły.Ja niestety wiedziałem gdzie i co jest potrzebne aby ją uleczyć. To było zbyt straszne. Musiałbym poprosić mojego ojca o pomoc, a tego wolałem uniknąć. Nie miałem z nim najlepszych relacji. Podszedłem do łóżka Percy'ego, który powoli się wybudzał. Był nieprzytomny od jakieś godziny. Wyglądał jak zwykle pięknie. Nie wiem co bym bez niego zrobił. To przecież dla niego zostałem na obozie. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się, a ja poszedłem w jego ślady. Przy nim nie mogłem się opanować. Zawsze się przy nim uśmiechałem i czasem śmiałęm. Chyba ma na mnie dobry wpływ
- Cześć skarbie - powiedział, a raczej szepnął, Percy
- Hej. Jak się czujesz?- zapytałem troskliwym tonem
- Już... już lepiej a Ann?- zapytał i uniósł wysoko brwi
- Percy... ja wiem czego potrzebujemy aby ją uratować. Jeżeli tylko chcesz możemy...- powiedziałem ale przerwał mi Percy
- Nie. Znaczy, wiem, że to niebezpieczne i z jednej strony tak pragnę ją uratować, ale z drugiej myśl, że mógłbym cię stracić - nie dokończył bo do oczu naleciały mu łzy.
            Nigdy nie widziałem żeby płakał. Zawsze musiał udawać twardziela, syna Pana Mórz, a teraz, może sobie pozwolić na słabość. Ja zbyt wiele razy ją okazywałem. Zawsze uciekałem przed problemami, ale teraz zamierzam to zmienić ... dla Percy'ego.Przytuliłem go mocno i miętoliłem jego włosy. Były takie miękkie i puszyste. On natomiast miętosił moje (Polecam! Jeszcze dłońmi Percy'ego). Czułem, że mam coraz bardziej mokrą koszulkę, ale nie przejąłem się tym. Po paru minutach, Percy popatrzył mi w oczy. Widziałem w nich smutek, głęboki smutek. Ogarnęła mnie rozpacz. Chciałem go jakoś pocieszyć, ale nie potrafiłem
- Nico?- zapytał niespodziewanie Percy.
- Tak?- zapytałem zmieszany.
- Czy ty... chcesz wyruszyć po te lekarstwo dla Annabeth?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc spuściłem głowę, ale Percy natychmiast podniósł ją swoją ciepłą dłonią
- Percy, to bardzo trudne pytanie, ale jeżeli pytasz o to czy by się nam udało, to myślę że tak. Przecież w naszej załodze byłbyś ty. Najdzielniejszy heros jakiegokolwiek widziałem - odpowiedziałem i popatrzyłem głębiej w jego oczy.
Nie było już widać w nich smutku, wręcz przeciwnie, rozbawienie
- Naprawdę tak sądzisz? - zapytał i położył mnie pomiędzy nogami tak, że teraz obejmował mnie w pasie, a moja głowa był na wysokości jego klatki piersiowej
- Tak, tak naprawdę sądzę - odpowiedziałem
Percy jakby nigdy nic mnie pocałował i uśmiechnął się szeroko
- Okej, to mamy misje do wykonania - odpowiedział uśmiechając się przy tym szerzej niż wcześniej, co wydawało mi się być nieodpowiednie do sytuacji.
- Jak ty się możesz przy tym uśmiechać, Jackson?- zapytałem i chciałem się podnieść, ale Percy okazał się silniejszy.
- Ponieważ idę na tę misję z tobą, więc będę bezpieczny - odpowiedział i ponownie mnie pocałował
- Yhhhhh, kiedyś naprawdę cię uduszę - odpowiedziałem żartobliwie
- Mam nadzieję, że nie nadszedł jeszcze ten moment - mówiąc to objął mnie jeszcze mocniej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za długość,ale nie miałem czasu a dawno nie było posta i szykujcię się na Halloween ;D


wtorek, 21 października 2014

Percico, One-Shot #2

                                            Suicide Attempt


                 *  Nico *

Jeden dzień.
         Tylko jeden dzień temu próbowałem popełnić samobójstwo. Leżałem w klinice, pod bacznym okiem Willa - dziecka Apolla. Z tego co słyszałem, Percy cały czas próbował mnie odwiedzić, ale byłem za słaby. Straciłem bardzo dużo krwi i gdyby nie to, że Hazel przyjechała z Obozu Jupiter - umarłbym. Pewnie w tej chwili kłóciłbym się z Hadesem. No, ale na szczęście czy nie, żyję. Próbowałem popełnić samobójstwo, przez moja uczucia do Percy'ego. On nic nie wiedział i nie miał możliwości się dowiedzieć. Oprócz mnie, tylko Jason znał prawdę, a on przyrzekł, że nikomu nie powie. Tylko mu tak naprawdę ufałem.
          Spróbowałem usiąść i po wielu trudach, dokonałem tego. Rozejrzałem się po sali. Były tam tylko jakieś panie pozujące na obrazach. Było tam też parę roślinek , ale nie obchodziło mnie to. Spojrzałem na stolik i, o dziwo znajdowała się na nim kartka. To był najprawdopodobniej list, pisany własnoręcznie.
           Od razu chciałem sprawdzić co się w nim piszę, ale kiedy tylko wyciągnąłem rękę, przeszył mnie niesamowity ból. Musiałem się mocno powstrzymać, aby nie krzyknąć, nie chciałem aby ktoś do mnie przyszedł. Spróbowałem po raz kolejny, tym razem z powodzeniem. Z trzęsącymi i obolałymi dłońmi, rozwinąłem kartkę. Tekst był wyraźnie napisany, żeby taki di Angelo mógł go sobie przeczytać. Ostatni raz spojrzałem w stronę drzwi, aby sprawdzić czy nikt nie nadchodzi i zacząłem czytać.

        ,,Hej Nico,
      Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem. Za Biankę, za zmienienie cię w odosobnionego człowieka i przede wszystkim, za kłamstwa. Pewnie wiesz, że ja i Annabeth jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Przeżyliśmy razem wiele przygód i naprawdę myślałem, że to miłość. Ale cóż, jestem tylko Percy'm i często się mylę. Annabeth wyjechała, a kilka tygodni przed tym mnie rzuciła. Nie chciałem o tym mówić nikomu na obozie, ale ty byłeś, jesteś i będziesz dla mnie wyjątkowy. I właśnie to chciałem ci przekazać w tym liście. Że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wiem że mówię to trochę za późno no, ale jak to mówią ,,lepiej później niż wcale''. Wiem, że ani dla ciebie, ani dla mnie, nie jest to łatwa sytuacja. Przecież jakiś chłopak próbuje dobrać w słowa swoje uczucia, co jest cholernie trudne. Ale napiszę to, aby pojawił się uśmiech na twej twarzy: ZAKOCHAŁEM SIĘ W TOBIE! I to nawet nie wiesz jak bardzo. Cały czas o tobie myślę. Kiedy jem śniadanie, walczę z innymi, a nawet kiedy śpię. Raz śniło mi się, że biegliśmy do teledysku ,,W stronę słońca''. To byłoby słodkie gdyby nie to, że za nami biegły potwory... ,ale wracając do tematu.
          Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczysz... i dasz mi szansę.
                                                                                                                       Na zawsze twój
                                                                                                                                            Percy"

        Nie mogłem wyjść z osłupienia. Siedziałem tak uśmiechnięty, ze łzami w oczach jeszcze jakieś pięć minut. Później przyszedł Will.
- Oooo... wstałeś. - przywitał mnie z uśmiechem na ustach.
-Tak. - odpowiedziałem krótko.
         Po zdaniu raportu z mojego samopoczucia, powiedział, że za trzy dni będę już mógł wyjść z tej klatki. Może dokładnie tak tego nie ujął, ale ja to tak odebrałem. Już nie mogłem się doczekać spotkania z Percy'm.

                       * Percy *

         Kiedy Will oznajmił mi, że Nico jest cały i zdrowy, o mało się nie popłakałem.
Modliłem się do bogów o zdrowie dla niego. Na szczęście mnie wysłuchali. Nie wiem, co bym zrobił gdyby w moim życiu zabrakło tego chuderlawego, ale i tak pięknego chłopaka. Uwielbiałem to uczucie kiedy wiedziałem że czuję się dobrze i nic mu się nie stanie.

***

          Minęły już te cholernie długie trzy dni i w końcu mogłem go spotkać.
Chciałem być pierwszą osobą, która go zobaczy po wyjściu z kliniki. Niby tam jest przytulnie, ale przebywanie w tak małym pomieszczeniu przez cztery dni z rzędu źle wpływa na psychikę. A Nico... no cóż, nie lubi przebywać dłużej w jednym miejscu. Po długich oczekiwaniach wyszedł na chwiejnych nogach mój (mam nadzieję) książę. Był bardziej blady niż zwykle, wychudzony i smutny. Trzeba było to szybko zmienić. Wstałem z ławki i ruszyłem w jego stronę, Poruszał się powoli, ale widać było że nie z własnej woli. Podszedłem do niego i spojrzałem w jego cudne oczy.               Teraz widniał w nich smutek, ale postanowiłem szybko to zmienić. Wziąłem go na ręce i pomimo jego sprzeciwów zaniosłem do swojego domku. Kiedy tylko przekroczyłem próg, odłożyłem go i  zapytałem
- Jak się czujesz?
Chyba pomyślał, że żartuję, bo zrobił zdziwioną minę i popatrzył na mnie wzrokiem ,,Czy ty jesteś normalny?!'' . No, ale po kilku chwilach odpowiedział
- Coraz lepiej. Nie masz mi nic innego do powiedzenia? - zapytał po czym opadł na łóżko
- No mam. Na przykład czy lubisz kolor niebieski?- zapytałem i się głupio uśmiechnąłem
- Ohhhh Percy! - mówiąc to chciał mnie uderzyć, ale był za słaby - Nie mam siły dłużej prowadzić tej jakże interesującej dyskusji. - dokończył.
Już nic więcej nie mówiłem, tylko usiadłem na skraju łóżka i popatrzyłem w jego oczy.
Teraz były pełne radości i miałem zamiar sprawić, by tak było zawsze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki One-Shot na poczekaniu. Co do rozdziału, powinien być za trzy - cztery, góra pięć dni, chyba że będę miała jakiś test czy jakieś inne bzdety ze szkoły. Mam nadzieję że się podobało :)! Miłego dnia


poniedziałek, 20 października 2014

Percico *,* 1

#1 Would you like to...


                    * Percy *

       Jak zwykle obudził mnie mój budzik. Chciałem rzucić nim o ścianę, ale się powstrzymałem.
Mógłbym mieć przez to problemy u Chejrona. To był już drugi tydzień na obozie, a ja nie zrobiłem nic kreatywnego. Całymi dniami siedziałem na plaży i rozmyślałem o Annabeth. Zerwaliśmy już jakiś czas temu. Starałem się o tym zapomnieć, ale to zawsze powracało. 
     Dziś powiedziałem sobie stanowcze ,,Dość!'' i wyskoczyłem z łóżka. Dosłownie wyskoczyłem bo leżałem teraz na podłodze. Wstałem, wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. Kiedy już miałem wychodzić, usłyszałem pukanie do drzwi. Ze zdziwioną miną podszedłem i otworzyłem je. Stał tam Nico di Angelo - Syn Hadesa. Najprzystojniejszy z całego obozu, o dwa lata młodszy ode mnie chłopak z czarnymi włosami, pięknymi ciemnobrązowymi oczami i bardzo jasną karnacją. 
     Mógł wydawać się straszny, ale dla mnie był po prostu piękny. Stał oparty na swoim mieczu ze stygijskiego żelaza i czekał na zaproszenie środka. Pokiwałem głową żeby wszedł, a sam przez ten czas zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy. On przez ten czas usiadł na sofie i patrzył się z zainteresowaniem co robię. Coraz częściej rozmawialiśmy i czasem nawet uśmiechał się, a to był u niego wyczyn godny podziwu.
     Po zebraniu wszystkich potrzebnych mi rzeczy, usiadłem obok niego i zapatrzyłem się w jego oczy. Były naprawdę piękne. Już nie było widać w nich bólu, lecz nadzieję na lepsze jutro. Nico nagle oderwał wzrok od rogu Minotaura na który tak uparcie patrzył i spojrzał mi prosto w oczy. Były inne niż zwykle... takie wesołe. Tryskać było od nich radością , co mnie nie lada zdziwiło . Po kontakcie wzrokowym, syn Hadesa zrobił coś nieprawdopodobnego, uśmiechnął się i zaczął śmiać. Nie powiem, że mi się to nie podobało, ale to nie składało się w całość. Dopiero po minucie był w stanie się opanować i powiedział:
   - Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.
   - Nico, czy wszystko jest okej ?- zapytałem i złapałem go za ramię, aby spojrzał mi w oczy
   - Tak tylko - zawahał się - cieszę się, że jesteś - dokończył, po czym mnie przytulił.
     Byłem zszokowany. Z początku nie odwzajemniłem odcisku, ale kiedy odzyskałem kontrole, od razu to zrobiłem. Po przytulaniu spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem po czym odrzekł:
   - Prze... Przepraszam
   - Za co? - zapytałem natychmiast.
   - Za wszystko - odpowiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałem - za to, że traktowałem cię okropnie po śmierci Bianki, że byłem wobec ciebie opryskliwy i mówiłem, że przez ciebie Bianka zginęła - dokończył
     Zamurowało mnie. Dosłownie. Patrzyłem na niego jak na kosmitę, który właśnie powiedział ,,Cześć, wyskoczysz dzisiaj na kawę?''. Po tym wszystkim on mnie przeprasza? On nie ma za co przepraszać, to ja tu jestem winny. Nico już chciał uciec, ale w porę złapałem go za rękę. Była taka ciepła i miła w dotyku... Kiedy chciał ją wyrwać, pociągnąłem go do siebie i zmusiłem do spojrzenia mi w oczy. W niczym nie przypominały oczu sprzed paru minut. Teraz były zaczerwienione od płaczu i widać było w nich smutek. Co nie zmienia faktu, że nadal były piękne. Muszę się do czegoś przyznać. Od kiedy zacząłem z nim rozmawiać, spodobał mi się. Chyba się w nim zakochałem. Uwielbiałem mieć go na wyłączność. Czułem wtedy, że jest on w pełni bezpieczny i czuję się dobrze. Patrzyłem się w jego boskie oczy jeszcze parę chwil. Cały czas chciał się wyrwać, ale byłem silniejszy, co go chyba naprawdę irytowało.
     Pochyliłem się i szepnąłem mu do ucha
   - Nie masz za co przepraszać. To ja ja zachowałem się jak dupek
     Z początku odpowiedziała mi cisza, ale potem odpowiedział cienkim głosem:
   - Ty? To wszystko moja wina - ostatnie zdanie wykrzyczał i dalej ciągnął - Percy nie możesz się obwiniać za moją głupotę!- dokończył nadal krzycząc.
     Ja niewiele myśląc przytuliłem go i miętoliłem jego włosy. Były takie miłe w dotyku, że mogłem dotykać ich cały czas. Czułem, że mam coraz bardziej mokrą koszulkę, co by znaczyło że Nico nadal płacze. Przytuliłem go mocniej, dając znak, że tu jestem. Zazwyczaj się wtedy uspokajał, ale nie w tym przypadku. Płakał coraz mocniej. Jestem idiotą! Jak mogłem doprowadzić go do takiego stanu?!
   - Jestem największym idiotą chodzącym po kuli ziemskiej - szepnąłem
   - Nieprawda! - krzyknął Syn Hadesa przez szloch i się odsunął - Nawet nie waż się tak mówić!
   - A wiesz, dlaczego tak myślę?- zapytałem
   - Ni...nie - zająkał się, co znaczyło, że był bardzo zdenerwowany
   - Bo nawet nie potrafię ci powiedzieć co do ciebie czuję - mówiąc to przybliżyłem się do niego i złapałem go za rękę.
     Popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem. A ja właśnie wtedy postanowiłem działać. Szepnąłem mu do ucha ,,Kocham Cię'' i wprawiłem swoje wargi w ruch.


                      *  Nico *

      Stałem jak słup soli kiedy Percy mnie pocałował. Kompletnie nie wiedziałem co się dzieje.
Od zawsze marzyłem o tym dniu. Myślałem że to ja mu wyznam co do niego czuję , a on mnie odrzuci. No cóż los lubi zaskakiwać. Przez cały pocałunek nie potrafiłem zebrać myśli. On właśnie powiedział że mnie kocha a ja stoję z założonymi rękami. Kiedy on chciał się odsunąć, oddałem pocałunek wkładając w niego wszystkie towarzyszące mi emocje. On natychmiast odpowiedział na pocałunek i już po chwili leżał na mnie. Nie powiem miłe doświadczenie, ale na to trochę za wcześnie. Po pocałunkach położyłem się obok niego i wtulałem w jego tors.Leżałbym tak całą wieczność, ale właśnie rozległ się dźwięk konchy, oznaczającej śniadanie. Niechętnie wstaliśmy, pocałowaliśmy się na do widzenia i wyszedłem z domku pierwszy , żeby nikt nic nie podejrzewał.
     Ja chciałem ten związek utrzymać w tajemnicy, ale to ustalę dokładnie z Percy'm.
Usiadłem przy swoim stoliku i ,,zamówiłem'' skromne śniadanie. Naprawdę bardzo mało jadłem co było bardzo zauważalne. Przez całe śniadanie patrzyłem na Percy'ego. On jadł niebieskie śniadanie co mnie zdziwiło, ale on już taki był. Muszę się go kiedyś spytać skąd u niego takie zamiłowanie do tego koloru. Ja osobiście uwielbiałem czerń, ale nie wiem dlaczego.Może dlatego że byłem synem Hadesa?
     Po śniadaniu chciałem porozmawiać z Percy'm, ale przeszkodził nam Chejron.
   - Dzisiaj odbędzie się bitwa o sztandar - ogłosił - W drużynie niebieskiej przewodzić będzie domek Posejdona, a w tej drużynie znajdą się domki: Hadesa, Aresa, Ateny, Dionizosa, Iris i Hekate. W drużynie czerwonej dowodzić będzie domek Demeter i znajdować się w niej będzie domek Apolla, Zeusa (Jason jest w obozie), Afrodyty, Hefajstosa, Hebe i Nike. Reszta może odpocząć.
     Bardzo się ucieszyłem że będę z Percy'm w drużynie. Nie chciałbym zrobić mu krzywdy... oczywiście niechcący. Wymieniłem z Percy'm krótkie spojrzenie i byłem już w drodze na plażę. Przed południem było tu pięknie. Tak spokojnie i z dala od wszystkich. No chyba że jesteś akurat na plaży z synem Posejdona to nie można delektować się widokiem i ciszą. Od razu wskoczył do wody w ubraniu i nawet się nie zamoczył. Mnie też chciał namówić, ale ja panicznie bałem się wody.
   - No chodź Nico- nalegał - Nic ci się nie stanie, przyrzekam
   - Nie, mówiłem że boję się wody i nie wejdę - odpowiadałem stanowczym głosem
   - Ale obiecaj że wejdziesz później - znów próbował mnie namówić
   - No dobra, dobra-odrzekłem zrezygnowanym głosem - A kiedy?
   - Za godzinę - odparł najspokojniej w świecie
   - Yhhh, no dobra a teraz Percy mam do ciebie sprawę- powiedziałem udając zamyślenie
   - Jaką?- zapytał i spojrzał na mnie badawczym wzrokiem
   - Dlaczego tak bardzo lubisz kolor niebieski? - zapytałem,a on lekko się uśmiechnął.
   - Ha, długa historia , ale w skrócie chodzi o to, że Gabe mówił, że nie ma czegoś takiego jak niebieskie jedzenia, a moja mama żeby zrobić mu na złość przynosiła mi z piekarni niebieskie cukierki, inne niebieskie jedzenie i tak pozostało aż do dzisiaj. To taka mała tradycja - mówiąc ostatnie zdanie, uśmiechnął się jeszcze bardziej - A dlaczego to cię zainteresowało? - zapytał
   - Zobaczyłem, że dzisiaj jadłeś niebieskie śniadanie i - zawahałem się, musiałbym opowiadać o przeszłości a tego chciałem uniknąć
   - I... - poganiał mnie Percy
   - I... kiedy przyszedłem do ciebie do domu i zobaczyłem niebieski tort urodzinowy. To było parę lat temu. Pamiętasz? - zapytałem
     Percy pocałował mnie w czoło
   - Jak mógłbym zapomnieć?-zapytał
   - Nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Ja nadal to wspominam
     Złapał mnie za rękę i przytulił mocno.
   - Och, Nico to przeszłość. Nie martw się nią tak - powiedział najspokojniejszym głosem jaki kiedykolwiek słyszałem.
     Pewnie zasnąłbym w jego objęciach , ale właśnie biegł do nas jakiś chłopak.
     Wyglądał na jakieś piętnaście lat. Miał jasnobrązowe włosy, niebieskie oczy i elfie uszy. Zgaduję że był od Hermesa , po tych uszach.
   - Percy... jesteś potrzebny. Natychmiast! - wysapał
   - Ale... co się stało? - zapytał zbity z tropu Percy
   - Chodzi o Obóz Jupiter. Podobno mają jakieś kłopoty - odpowiedział już spokojniejszym głosem.
Wstałem i pognałem razem z Percy'm do Chejrona.


                       * Percy *

      Yhhh! Oczywiście muszę być potrzebny akurat w tej chwili! Czy ja kiedyś będę miał spokojne życie?
     No cóż... pognałem z Nico do Chejrona najszybciej jak się dało. Widać było że czeka na nas od dawna. Obok niego widać było Jasona, czyli rozmawiał przez iryfon. Podbiegłem i spojrzałem badawczo na Chejrona. On natomiast wskazał głową na Jasona i odszedł.Podszedłem więc bliżej do Jasona i przywitałem się
   - Cześć, stary! O co chodzi? - zapytałem
   - Hej i... O cześć Nico! - powiedział i uśmiechnął się. Syn Hadesa uśmiechnął się do niego i również przywitał - No, ale chodzi o to, że w Obozie Jupiter dzieją się złe rzeczy. Oktawian chyba coś planuje, ale nie jestem pewny. Podejrzewam, że zbiera ochotników na zaatakowanie waszego obozu. - dokończył.
     Byłem nieźle zszokowany.Z początku że Jason żartuje, ale potem w iryfonie pojawiła się Reyna. Wyglądała na zdruzgotaną. Miała podkrążone oczy i bledszą karnacje niż ją ostatnio widziałem.
   - To prawda co powiedział Jason - odezwała się Reyna - Oktawian chce zniszczyć wasz obóz , więc miejcie się na baczności. Zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby go powstrzymać,ale nic nie obiecuję.- gdy tylko to powiedziała , rozłączyła się.
     Stałem tam jeszcze przez chwilę sparaliżowany i pewnie stałbym dłużej gdyby Nico nie złapał mnie za ramię
   - Percy, wszystko okej?- zapytał
   - Tak, już okej. Chodźmy już, przecież muszę cię nauczyć pływać- odzyskałem już pewność siebie i poszliśmy w kierunku plaży.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że trochę początek podobny do One - Shota, ale... trudno. I chce tu widzieć chociaż 1 komentarz!!! Inaczej mam Focha!!! :P
  


środa, 15 października 2014

Tym razem może coś innego? :D

                                            Ha GEY!!!!

Mam do was prośbę : czy moglibyście pisać komentarze? To bardzo motywuje a poza tym można się pośmiać, a to dobrze wpływa na zdrowie :D . 
PS. Wiem że długie, ale nie mogłam się powstrzymać :P
Co by było gdyby herosi byli zwykłymi nastolatkami...

                  
                    * Percy *

    Wstałem jak zwykle do szkoły o szóstej rano. Dzisiaj miałem zaprezentować to, co przygotowałem z najdziwniejszą, a zarazem najsłodszą osobą na świecie...  Nico di Angelo.
Przyznam, że bardzo polubiłem tego chłopaka podczas tych wszystkich spotkań. No dobra... może nie polubiłem, a coś poważniejszego. Taaa... ja Percy Jackson zwykły szesnastolatek nie może mieć zwykłego życia i zakochać się w dziewczynie, tylko musi tajemnie kochać się w chłopaku który, no... chyba woli zostać tylko przyjaciółmi.
    Nie zdążyłem zjeść rano śniadania, co mi się coraz częściej zdarza i wyszedłem z domu.
Założyłem swoje słuchawki, wyciągnąłem moje jeszcze nowe MP3 i puściłem piosenkę Bastlle -Things We Lost In The Fire . Ta piosenka kojarzy mi się tylko z jedną osóbką , oczywiście Nickiem. Przypomniałem sobie jego piękne ciemnobrązowe oczy, czarne i wiecznie nieułożone włosy, jasną karnacje i ten uśmiech. Zgadywałem, że byłem jedną z nielicznych osób, które widziały jego najszczerszy uśmiech. Zazwyczaj rzadko to robił, ale nie co mu się dziwić. Stracił siostrę kiedy miał dziesięć lat, mama zginęła w wypadku samochodowym, a ojca nigdy nie poznał. Mieszkał teraz w rodzinie zastępczej i chyba jest z nim coraz lepiej.
Tak się o nim zamyśliłem, że wpadłem na słup i mam pewnie teraz dużego guza na czole. Yhhh i oto kolejna z moich zalet. 
Wsiadłem do szkolnego autobusu i zająłem swoje miejsce. Nie zauważyłem Nica, a przecież dzisiaj jest ważny dzień, musimy zaprezentować swój układ taneczny do piosenki pt. Imagine Dragons - Radioactive .
Mam nadzieję, że się tylko nie rozchorował, bo cała nasza praca poszłaby na marne...


                         * Nico * 

      Pierwsze co zrobiłem, kiedy wstałem, było spojrzenie na zegarek. Spodziewałem się, że będzie może szósta. 
      Zazwyczaj nie spałem aż tak długo, więc zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że zegar wskazuje godzinę wpół do ósmą. Od razu zacząłem robić pięć rzeczy jednocześnie czyli: ubierać się, jeść śniadanie, pościelić łózko i inne. Miałem tylko nadzieję, iż Percy nie będzie na mnie zły za to, że zaspałem. Już od dawna czuje do niego coś więcej niż powinienem czuć. Myślałem, że to przejdzie, ale to tylko się nasilało i teraz mogę śmiało krzyknąć I'M GAY AND WELL WITH THIS MI!!!(Jestem gejem i dobrze mi z tym)
      Moja pierwsza lekcja to była biologia. Nienawidziłem jej, ale pani zawsze wstawiała jedynki za byle co, więc MUSIAŁEM na nią zdążyć. Kiedyś nie obchodziły mnie moje problemy w szkole, ale, od kiedy zacząłem robić ten układ taneczny z Percy'm, zmieniłem się trochę. Częściej się uśmiechałem i rozmawiałem z innymi. Kiedyś lubiłem spędzać czas samotnie rozmyślając jakie ja mam koszmarne życie. Ale Percy uświadomił mi, że życie jest piękne. Oczywiście jeszcze widzę świat w ciemniejszych barwach niż Percy, ale dzięki niemu mogę choć przez chwilę być szczęśliwy.
Wyszedłem z domu i zacząłem biec. Do szkoły miałem jakieś trzy kilometry, więc z moimi umiejętnościami fizycznymi powinienem dobiec tam w 10 minut, może krócej. Znam jeszcze parę skrótów, więc powinienem zdążyć.
     Nie myliłem się. O 7:55 byłem w szkole i kierowałem się w stronę sali, w której odbędzie się biologia. Percy uśmiechnął się na mój widok. Ja, kiedy tylko zbliżyłem się do niego, też się uśmiechnąłem, nie lubiłem kiedy inni widzieli się uśmiecham. Pani od biologii nigdy się nie spóźniała, co chyba każdy z mojej klasy wiedział i zawsze przychodził na czas. Oczywiście tylko ja musiałem zaspać...
      Lekcja biologi minęła mi jak zwykle nudno. Po tym miałem jeszcze historię, j.angielski, matematykę, fizykę i na koniec muzykę.
      Przyznam, że trochę się denerwowałem, ale ćwiczyłem układ z Percy'm tysiące razy.
Byliśmy czwartą parą która miała wystąpić. Obserwowałem występy innych z uniesionymi kącikami ust. Teraz już czasem nawet nieświadomie się uśmiechałem, a to wszystko przez Percy'ego. On był taki idealny... Niestety nie mogłem zbyt długo o nim pomarzyć bo Percy potrząsnął moim ramieniem i wskazał, że już niedługo występujemy. Wziąłem swoją torbę i przebrałem się w luźniejsze ciuchy. Percy uczynił to samo. Gapiłem się na niego dobre parę chwil dopóki się nie otrząsnąłem.
   Super! Teraz jeszcze wyjdę cały czerwony na twarzy!

                          * Percy *

      Ciekaw byłem czy Nico zauważył, że się na niego gapie.
Chciałem mu dzisiaj powiedzieć o moich uczuciach , ale nie był to na razie najlepszy moment.
Zauważyłem, że szybko odwraca głowę i się rumieni. Nie chciałem go o to wypytywać, bo jeszcze bardziej by się zestresował. Nasz układ nie należał do najprostszych, ale powinniśmy dać radę. Podczas rozciągania zapytałem go: 
- Myślisz że nam się uda?
Nico spojrzał na mnie wzrokiem ,,No a jak mogłoby być inaczej'' , po czym powiedział:
- Na pewno. Na szczęście nie patrzy na to cała szkoła - powiedział, po czym zrobił szpagat.
- Wow, nie wiedziałem że tak umiesz - powiedziałem i spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem
- Trochę ćwiczyłem, kiedy byłem młodszy - odpowiedział, po czym wstał i zza kulis wyłoniła się pani od muzyki
- No dobrze, teraz wy. Życzę wam powodzenia - mówiąc to cały czas uśmiechała się szeroko, jakby patrzyła na małe dzieci.
Zająłem z Nico pozycje na scenie. Włączyła się muzyka. Wszystko było idealnie dopóki... nie przewróciłem się.
Kostka straszliwie mnie teraz bolała, ale miałem większy problem ponieważ leżałem na Nicu.
Nasze usta dzieliły tylko minimetry a ja nie mogłem się powstrzymać i ... pocałowałem go!
Słyszałem kilka ,,Och'' ,,Ach'' i ,,HA GEYY!!!'' w naszej klasie, ale miałem to gdzieś. Liczył się tylko Mój Nico.
Cały mój. Z początku leżał sparaliżowany, ale już po chwili oddał pocałunek.
Olałem całkowicie palący ból w kostce i całowałem go dalej. Rozdzieliła nas dopiero pani od muzyki krzycząc:
- Przestańcie i to w tej chwili! - krzyknęła to tak głośno że chyba klasa 2 piętra wyżej ją usłyszała
Ja bardzo niechętnie oderwałem się od Nica, popatrzyłem chwilę w jego oczy i syknąłem z bólu.
Cały ból w kostce powrócił, a ja byłem zbyt sparaliżowany by się ruszyć.
- Percy, wszystko dobrze? - pytał się Nico, jednocześnie poruszając się tak, że moja głowa była na jego kolanach
- Nie. Kostka- tylko tyle zdołałem z siebie wykrzesać.
Na szczęście pani zareagowała szybciej i w tej samej chwili pojawiła się pielęgniarka.Na szczęście to tylko skręcenie , ale i tak cholernie boli. Nico pomógł mi wstać i pojechaliśmy razem do mojego domu.


                       * Nico *

          Dojechaliśmy do jego domu w jakieś 10 minut. Nie odzywaliśmy się do siebie, bo musieliśmy sobie wszystko przemyśleć. Tak, kochałem go. Tak, marzyłem o tym ,żeby mnie pocałował . Tak, chciałem być jego chłopakiem. Hejj... w sumie to nad czym ja mam się zastanawiać? Chciałem być z nim, a on prawdopodobnie ze mną! Uśmiechnąłem się w tym samym momencie kiedy przechodziliśmy przez próg. Percy spojrzał wtedy na mnie i też się uśmiechnął. W ciągu paru chwil znaleźliśmy się w salonie tuląc się do siebie i śmiejąc w wniebogłosy. Po naszej głupawce z poważniałem i powiedziałem 
- Percy, czy ty ... czujesz do mnie - nie dokończyłem, bo Percy przerwał mi pocałunkiem.
- Coś mówiłeś - zapytał z głupkowatym uśmieszkiem.
 Już nic więcej nie powiedziałem tylko tuliłem jego klatkę piersiową do końca życia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 No to dzięki za kolejnego One-Shota :))))

 



wtorek, 14 października 2014

Informacje na początek :)

                          Opowiadanie które chcę tu pisać


Opowiadanie miało by kilka lub kilkanaście rozdziałów. Tak na dobry początek.
Jestem początkująca jeżeli chodzi o pisanie blogów, ale myślę że dam sobie radę :).
Ale wracając do opowiadania, oczywiście byłoby w nim Percico i przy tym nowe 
problemy. Zastanawiam się czy opowiadanie będzie opowiadać jedna osoba np. Nico di Angelo 
czy też inni. np. Percy Jackson . Myślę że wykorzystam tą drugą opcję, więc niedługo możecie się spodziewać nowych postów :)



poniedziałek, 13 października 2014

One- Shot # 1 Percy, coś nie tak?

Percy, is something wrong?


                                                              Nico  


Jak zwykle obudziłem się o trzeciej nad ranem.
Od paru dni nękał mnie ten sam, przerażający koszmar.

Byłem w ciemnej, oślizgłej jaskini.Podszedłem bliżej głosu który wypowiadał moje imię.
Zobaczyłem piękną kobietę , zakutą w łańcuchy.
Tak bardzo chciałem ją uwolnić, ale coś mnie powstrzymywało.
Mówiąc ,,coś'' mam na myśli Hadesa.
Hades trzymał mnie mocno za rękę i nie pozwalał się ruszać.
Byłem przestraszony , kiedy nagle wyszła wielka Harpia i ją zjadła.
Upadłem na ziemię i zacząłem płakać.
Hades stał nad mną i złowieszczo się śmiał.

Wtedy kończył się ten sen.
Wyszedłem z domku, narzucając jedynie na siebie bluzę. Nie myśląc, skierowałem się na plażę. Tam mogłem spokojnie pomyśleć. Jednak nie myślałem zbyt długo, ponieważ zobaczyłem Percy'ego.
Siedział na piasku i spoglądał na horyzont. Zdziwił mnie jego widok. Serce zaczęło mi szybciej bić i poczułem ,,motylki'' w brzuchu. Dlaczego musiałem się zakochać akurat w nim?!, pytałem sam siebie.
Z tego co słyszałem, zerwał z Annabeth jakiś tydzień temu. Nie powiem, może trochę cieszyłem się z tego powodu, ale wolałem by był szczęśliwy z nią niż nieszczęśliwy sam.
Usiadłem koło niego i spojrzałem na jego twarz.
Nawet o tak późnej porze widziałem jego cudne zielono-morskie oczy.
Czarne włosy jak zwykle były w nieładzie, ale dzięki temu wyglądał jeszcze piękniej.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja odpowiedziałem coś w stylu Zły sen.
On kiwnął głową i z powrotem przeniósł wzrok na horyzont.
Nie mogłem wytrzymać jego milczenia. Po dokładnej ocenie sytuacji odezwałem się:
- Percy, coś jest nie tak?
Odpowiedziała mi cisza. Kiedy już chciałam wstać od milczącego syna Posejdona on złapał mnie za rękę i przysunął do siebie.
- Wszystko jest w porządku nie licząc tego że jestem totalnym idiotą - odrzekł po czym puścił moją dłoń.
Jak ON mógł nazywać siebie idiotą?! On jest doskonały pod każdym calem.
Uratował wiele osób, sam narażając swoje życie, a teraz mówi że jest idiotą?
- Nie, Percy. Nie jesteś idiotą - powiedziałem najbardziej stanowczym głosem na jaki było mnie stać.
- Dzięki, ale to przeze mnie jesteś taki nieszczęśliwy.To wszystko przeze mnie! Nigdy nie chciałem żeby to się stało, Nico. - powiedział na jednym wydechu, po czym schował twarz w dłoniach.
Byłem załamany. On teraz obwinia się za to, że to Ja odsunąłem się od wszystkich, że to Ja zacząłem się ubierać na czarno i chować przed wszystkimi i że to Ja nie powiedziałem światu, co tak naprawdę leży mi na sercu.
Nikt nie potrafił mi pomóc. Ponieważ byłem zakochany w Percy'm. Ba, zakochany to mało powiedziane, ja go... kochałem.
Musiałem mu o tym teraz powiedzieć, innej okazji raczej nie będzie.
Przytuliłem go i szeptałem do ucha To nie twoja wina.
On podniósł głowę i popatrzył wprost w moje oczy.
Widziałem w nich po raz pierwszy smutek. Bardzo bolało mnie serce kiedy widziałem jak cierpiał.
Niewiele myśląc wziąłem jego twarz w dłonie i ... pocałowałem.
Przyznam, to był mój pierwszy i najwspanialszy pocałunek.
Przez chwilę nie wiedział co ma robić, ale zorientował się o co chodzi i również go odwzajemnił.
Całowaliśmy się tak parę minut.Kiedy odkleiliśmy się od siebie powiedziałem
- Kocham cię Percy. Od kiedy miałem 10 lat kochałem cię. Uciekałem przed tym uczuciem i od ... ciebie. Przepraszam - ostatnie słowo wyszeptałem wprost do jego ucha.
On nic nie powiedział tylko przytulił mnie mocno.
Zacząłem płakać.W końcu dałem wygrać emocją.
Kiedy jeszcze ostatnia łza spłynęła mi po policzku, Percy złapał moją głowę, pocałował i powiedział najpiękniejsze słowa w moim życiu
- Kocham cię, jeszcze zanim zerwałem z Annabeth, uświadomiłem to sobie. Pozwól mi bym był twoim rycerzem na białym koniu, bym mógł cię całować i codziennie widzieć twój uśmiech. Proszę - mówiąc to, cały czas patrzył mi błagalnie w oczy.Widziałem jak jedna łza również spływa mu po policzku. Zdołałem wydukać Tak i już byliśmy w drodze do domku numer trzy.