poniedziałek, 30 listopada 2015

One - Shot! PERCICO! 3/4

Trening


   Wchodzę do szatni i szybko kładę torbę na ławkę. Jestem spóźniony na trening z Percy'm, miałem zacząć ćwiczyć jakieś piętnaście minut temu. Ściągam górną część garderoby i zaczynam grzebać w torbie w poszukiwaniu nowej, przeznaczonej do ćwiczeń, koszulki. Gdy już myślę, że jej zapomniałem, znajduję ją na samym dole, tuż pod białym ręcznikiem oraz wodą mineralną. Przebieram się, zabieram wszystkie potrzebne przedmioty i wychodzę z szatni.
   Słyszę, jak Percy kozłuje piłką do koszykówki. Przekraczam próg sali gimnastycznej i od razu nawiązuję kontakt wzrokowy z Percy'm.
     – Spóźniłeś się – oznajmia błyskotliwie Percy. – Mam poważną sprawę do obgadania z Tobą o Sam Wiesz Kim i o jego Sam Wiesz Jakim nałogu.
   Przewracam oczami i odkładam wodę mineralną oraz ręczniki. Następnie zdejmuję naszyjnik, którego zapomniałem ściągnąć wcześniej i podchodzę do Percy'ego, chwytając wcześniej za piłkę.
     – Jaka to poważna sprawa? – pytam, kozłując piłkę w prawej ręce.
   Uznałem rozgrzewkę za zbędną, już i tak biegłem na autobus.
     – Rozmawiałeś z Jasonem o jego papierosie?
     – Tak. Wczoraj wieczorem, jak się z nim spotkałem.
     – I właśnie o to chodzi. – Zaciekawia mnie Percy. Rzuca piłkę do kosza z odległości, gdzie zdobyłby dwa punkty. - Dzisiaj rano rozmawiał o tym ze mną i próbował mnie przekonać, że on nie jest uzależniony i potrzebuje tej fajki do normalnego funkcjonowania.
   Zaciskam szczękę i rzucam do kosza, jak to wcześniej zrobił Percy. Niestety, piłka odbija się od krawędzi.
     – Co my tak właściwie możemy jeszcze zrobić? – Zagaduję w drodze po piłkę. – On nas nie słucha, jest zaślepiony nałogiem. – Robię krótką przerwę. ˜– Chyba będziemy zmuszeni powiedzieć to jego matce, nie sądzisz?
   Percy z przypływu gniewu kolejny raz rzuca do kosza. Oczywiście trafia.
     – Wolałbym tego uniknąć. Sam wiesz, jaka jest jego matka. – Doskonale wiem, o co mu chodzi. – Może powinniśmy zapisać go do psychologa? Chociaż nie, do tego potrzebni są chyba rodzice...
   Łapię się za głowę i zastanawiam, co my możemy zrobić. Jesteśmy bezbronni.
     – Może udałoby nam się znaleźć jakieś tabletki do rzucania palenia albo plastry. Ludzie takich używają, jak są za nerwowi, gdy rzucają palenie. – proponuję.
   Percy patrzy na mnie nieprzekonany, ale parę sekund później kiwa głową i podchodzi do mnie.
     – Ja to załatwię. Musimy jeszcze namówić Jasona, żeby je brał. Masz na to jakiś pomysł? Przypomnę, że normalna rozmowa nie pomaga...
     – Mam! – wykrzykuję. – Wiesz, kogo słucha bezgranicznie?
     – Piper! – krzyczymy w tym samym momencie.

***

     – On nie skończył palić?! – unosi głos w nerwach Piper. 
   Obydwoje kręcimy niechętnie głowami i zerkamy na wkurzoną, ale i jednocześnie smutną, dziewczynę Jasona. Stoimy na sali gimnastycznej, już po treningu. Opieram się o zimną ścianę, trzymając piłkę w dłoniach i wyobrażając sobie zamiast niej Jasona. To się chyba zaczyna robić psychiczne.
     – Właśnie chcemy cię poprosić, byś spróbowała mu przemówić do rozumu. My już z nim rozmawialiśmy, ale on uparcie sądzi, że nie przeżyje kolejnego dnia bez tej pieprzonej fajeczki! 
     – Stał się agresywny – dodaję po cichu. 
     – Co ty powiedziałeś? – zapytał Percy, mierząc mnie wzrokiem.
   Biorę głęboki oddech i wyjaśniam ze stoickim spokojem w głosie:
     – Zaczął mnie wyzywać, gdy się wkurzy, krzyczał, że mnie nienawidzi i, że zniszczyłem mu życie. Kilka razy mnie popchnął, a raz chciał podbić oko. To wszystko wydarzyło się w przeciągu jednego, dzisiejszego dnia.
   Percy zerka na Piper z miną zbitego szczeniaka. Widać, że jest bezradny i nie chce, żeby coś mi się stało. A co najważniejsze, chce chronić przyjaciela.
     – Muszę z nim porozmawiać, zrobię to jeszcze dzisiaj, obiecuję – wyznaje Piper po minucie ciszy. – Nic ci poważnego nie zrobił?
   Wiem, że pytanie jest skierowane do mnie, choć nie patrzę na dziewczynę. Całą swoją uwagę skupiam na piłce.
     – Nie. Udało mi się wyślizgnąć. Jak sama wiesz, nie raz mnie zaczepiali w szkole i musiałem się jakoś bronić lub uciekać. W przypadku Jasona wystarczył szybki unik i krzyk.
   Piper chowa twarz w dłoniach na moje słowa. Całej naszej trójce zależy na zdrowiu i szczęściu tylko jednej osoby, która nie chce od nas przyjąć pomocy.
     – Dobra, ja idę do niego, bo nie wytrzymam. Miłego dnia chłopaki, dziękuję za wszystko. Postaram się postawić tego upartego jak osioł Jasona do pionu. – Nagle Piper podchodzi do mnie. – Uważaj na siebie. Jesteś dla mnie jak brat, pamiętaj.
   Rzucam piłkę na ziemię i przytulam Piper, która, jak na złość, jest ode mnie troszkę wyższa. Puszczam ją i uśmiecham się w jej stronę, by dodać jej otuchy.
     – Do zobaczenia jutro! – rzuca na pożegnanie i wychodzi z sali.
   Zerkam na Percy'ego. Uśmiecha się, choć dostrzegam w jego spojrzeniu nie tylko radość i ulgę. Jest tam też... zazdrość?
     – Mam nadzieję, że jesteś gejem, a nie biseksualistą – mówi cicho i podchodzi do mnie.
   Dwa dni temu byłem z nim w restauracji, wczoraj natomiast spędziłem większość czasu z Jasonem poza szkołą, jak i w szkole. Dopiero teraz widzę się z Percy'm... na żywo.
     – Jestem tylko i wyłącznie gejem – oznajmiam i podchodzę krok bliżej.
   Percy patrzy na mnie z góry i uśmiecha się pod nosem. Wyciąga ramiona przed siebie i przytula mnie oraz całuje w czoło.
     – Jesteś taki malutki, wiesz o tym?
   Leciutko uderzam go w tył pleców i mocniej przytulam.
     – Tak, wiem o tym. Nie wnerwiaj mnie nawet – ostrzegam.
   Śmiech Percy'ego roznosi się po sali gimnastycznej. To taki cudowny dźwięk.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiiiitajcie! Może troszkę krótko, ale lepszy rydz niż nic xD 
OBEJRZAŁAM TEEN WOLF I WRACAM DO ŻYCIA <3
Tak btw. macie jakieś seriale do polecenia? XD
Mam zamiar obejrzeć kiedyś Supernatural, a tak to nie wiem. 
Chcę też ogłosić, że mam cięższy okres w życiu i w ogóle, będę miała kolejny raz psychologa, jak nie gorzej i w ogóle ;-; Więc BARDZO przepraszam za nieobecność! 
Po raz pierwszy od 2 tygodniu udało mi się coś napisać, serio. Przepraszam :c
Ale koniec smutasków i koniec notki xD 
Pozdrawiam wszystkich i chcę podziękować za 10 obserwatorów bloga <3 Zapraszam do obserwowania tak przy okazji. Do komentowania również. Oraz do brania udziału w ankietach :3 
Dobra, kończę, papaa xD 


(Sterek to najlepszy Pairing w Teen Wolf <3)

czwartek, 12 listopada 2015

One - Shot! PERCICO! 2/4

        Wspólny „przyjaciel


   Zdejmuję pilotkę i kładę ją obok siebie. Percy siedzi na przeciwko mnie i również zdejmuje z siebie zbędne ubrania. W następnej chwili po prostu zabiera z mojego siedzenia kurtkę i odwiesza na wieszaku, znajdującym się obok drzwi wejściowych. Jestem mile zaskoczony jego zachowaniem.
   Mam wrażenie, jakby Percy przyprowadził mnie do restauracji, niżeli do kawiarni. Czuję się dziwnie będąc z nim w tak… romantycznym miejscu. 
   W ciemnobrązowych deskach są zamontowane czerwone diody. Rzucają one delikatne światło na stolik. Percy nagle zabiera moją kurtkę i idzie ją odwiesić. Choć wydaje mi się to z lekka dziwne, to jest to uprzejme i miłe z jego strony. Tylko czemu tak się stara? 
   Odrzucam od siebie to pytanie. Po co mam sobie psuć dzień i humor? Biorę do rąk menu i przeglądam. Prycham, gdy widzę, ile normalnych dań mam do wyboru. Percy naprawdę zabrał mnie do restauracji, a nie do zwykłej kawiarni!
   Wzdycham ciężko, myśląc o tym, ile pieniędzy tu wydam. Mam przy sobie około dwadzieścia złotych, więc raczej nic tutaj nie zjem... 
     – Bu! - próbuje wystraszyć mnie Percy. 
   Ja machinalnie próbuję się bronić. Łapię Percy'ego za skrawek jego koszulki i nieświadomy rzucam nim o swoje nogi (gdzie, jakbym stał, byłaby podłoga) i twarz Percy'ego ląduje pomiędzy moimi udami. 
   Jestem cały zawstydzony, szybko próbuje go podnieść, by jak najkrócej był ze mną w bliższym kontakcie. Kiedy nareszcie twarz Percy'ego jest na równi z moją, staram się nie okazywać zmieszania, które czułem w środku. 
     – Przepraszam, przepraszam, przestraszyłem się i tak jakoś wysz… – W tym momencie zauważam, jak Percy się śmieje. 
   Nie wiem, co o tym myśleć. Może też powinienem się zacząć śmiać? Uśmiecham się lekko, gdy widzę, jak Percy patrzy mi w oczy. Nadal trzymam jego koszulkę i zaczynam przybliżać go do siebie. Jednoczenie nie chcę tego, a z drugiej pragnę. Wcześniej miałem jeden związek z chłopakiem, jednak zakończył się fiaskiem. Jestem ciekaw czy z Percy'm byłoby inaczej…
     – Wybaczam ci - nagle mówi Percy i cmoka mnie w nosek. – Wiem, że to osobiste pytanie, ale… ty też jesteś gejem?
   Przełykam ślinę i uśmiecham się szeroko, na co Percy wytrzeszcza oczy. Po raz pierwszy chyba widzi mnie tak radosnego. Puszczam jego koszulkę, następnie przesuwam się w lewo, by Percy mógł usiąść obok mnie. On robi to nadal oszołomiony, a ja tylko leciutko się uśmiecham.
     – Tak, jestem nim – zaczynam – od jakichś dwóch czy trzech lat.
   Percy patrzy na mnie miłe zaskoczony, ale też zaintrygowany. Widzę w jego oczach, że ta informacja go zadziwiła.
     – Witaj w klubie w takim razie – uśmiecha się do mnie.
   Cicho śmieję się z tego i próbuję odwrócić swoją uwagę od jego cudnych oczu. Wyciągam telefon i sprawdzam godzinę. Trzydzieści pięć minut po trzynastej. Chowam z powrotem telefon do prawej kieszeni spodni i zerkam na Percy'ego. Patrzy na mnie z lekkim uśmiechem, ale mam wrażenie, że myślami jest gdzie indziej. Pstrykam palcami centralnie przed jego twarzą, by go wybudzić.
   Chłopak potrząsa głową i mruga oczami parę razy. Patrzy na mnie czule. Kolejny raz mam wrażenie, że myśli o kimś innym.
     – Bardzo przypominasz mi mojego byłego. – Nagle cała sprawa się wyjaśnia. – Ubierał się podobnie do ciebie, miał specyficzne poczucie humoru, rzadko się uśmiechał...
   Coś mi w tym nie pasuje. Marszczę brwi w zastanowieniu.
     – Jak miał na imię twój były? – pytam.
   Percy stara ukryć swoje zażenowanie i wymawia jego imię:
     – Marcus. – Po chwili ciszy dodaje – A co?
   Wyciągam kolejny raz szybko telefon mając nadzieję, że to tylko zbieżność imion. To niemożliwe, to znaczy, możliwe, ale nieprawdopodobne... Znajduję szybko zdjęcie mojego byłego i pokazuje je Percy'emu.
     – To on? – pytam.
   Percy kiwa głową, a ja prycham rozśmieszony i wkurzony tą sytuacją.
     – To również mój były – wyjaśniam, chowając telefon. – On mnie zdradzał z tobą, oraz ciebie ze mną, tak zgaduję.
   Percy łapie się za głowę, najwidoczniej nic nie rozumie albo układa wszystko w głowie.
     – Kiedy zerwaliście? – pyta po chwili zastanowienia.
     – Jakieś trzy miesiące temu – odpowiadam.
   Percy opiera się o kanapę i zamyka oczy. Widzę, jak zaciska mocno zarysowaną szczękę, jest wściekły. Czyli najwidoczniej i on zerwał z nim jakieś trzy miesiące temu.
     – Widziałem cię, jak się z nim całowałeś jakiś miesiąc przed rozstaniem. Dałem mu ostatnią szansę. – Robi chwilę przerwy. – Ty też mnie z nim widziałeś?
   Odwraca głowę w moją stronę. Zaprzeczam i chowam twarz w dłoniach. Wszystkie wspomnienia do mnie powróciły. Jak on mnie błagał o przebaczenie za każde drobne przewinienie. Kupował mi prezenty, dbał o mnie, przychodził codziennie... To był najpiękniejszy okres w moim życiu.
     – Zerwałem z nim, bo zobaczyłem, jak pieprzy się z jeszcze innym człowiekiem – szepczę.
   Czuję na swoim ramieniu dłoń Percy'ego. Jest taka ciepła...
     – Chodź, przytul się. Nie warto rozpaczać po takim debilu. – Podnosi mnie i przytula.
   Na początku dziwnie czuję się w jego objęciach. Przyzwyczaiłem się do drobnego ciałka mego byłego, jednak ciało Percy'ego wydaje się być mi o wiele bliższe. Chowam twarz w jego obojczyku i patrzę na jego szyję, nawet dotykam jej nosem. Kusi mnie do zrobienia jednej głupiej rzeczy.
     – Kusisz. – Śmieję się cicho. – Jeszcze chwila, a będziesz mieć malinkę na szyi, więc mnie puść.
   Percy podśmiewa się cichutko i leciutko popuszcza uścisk. Niespodziewanie łapie moją twarz za policzki i przejeżdża po nich delikatnie palcami. Delikatne ciarki przechodzą mi po plecach, patrzę Percy'emu prosto w oczy. Są tak przepięknie zielone, idealne, nie mogę oderwać od nich wzroku.
   Ku swojemu zdziwieniu udaję mi się to po chwili. Gdy Percy zaczyna palcami jeździć po moich ustach, zaczynam wpatrywać się w jego wargi. Leciutko rozwarte, o malinowym odcieniu wydają się być idealne, jak cały Percy. Zaczynam powolutku przybliżać się do Percy'ego. Okazuje się, że jest to niepotrzebne, Percy przejmuje całą inicjatywę.
   Wpija się w moje usta delikatnie, subtelnie. Gdy natychmiastowo oddaje pocałunek, Percy zaczyna go pogłębiać. Łapię go za szyję i przyciągam do siebie. Pragnę go. Jego usta idealnie pasują do moich... Przypadek? Nie sądzę.
   Po skończonym pocałunku stykamy się nosami i patrzymy na siebie, niezaspokojeni. Uśmiecham się.
     – Nawet nie wiesz, od jak długiego czasu chciałem to zrobić – wyjawia.
   Marszczę brwi, a kąciki ust unoszą się.
     – Czyli ta akcja z pomocnikiem to pretekst? – pytam.
   Percy śmieje się i całuje mnie jeszcze raz.
     – Dokładnie tak.
   Śmiejemy się obydwoje, a następnie przytulamy. Zaczynam go łaskotać, że w taki sposób chciał mnie „zdobyć”. Percy wyrywa się, ale nie ma szans na ucieczkę. Co, jak co, ale łaskotać to ja umiem!
   Przestaję dopiero, gdy pani przynosi zamówienie, którego de facto nie zamówiłem. Pani przyniosła przepysznie wyglądającą lasagne dla mnie oraz spaghetti dla Percy'ego. Zacząłem dziękować Percy'emu za to, że uwielbia kuchnie włoską, tak jak ja.
   Dziękujemy kelnerce za zamówienia, a ona oznajmia, że zaraz przyniesie nam coś do picia. Kiwamy głowami, a gdy Pani odchodzi, całuję Percy'ego w biorę w ręce nóż.
     – Jason mi kiedyś wspominał, że kochasz kuchnię włoską, zupełnie jak ja – wyjaśnia Percy. – Więc zamówiłem coś, co cię utuczy.
   Unoszę brwi i z pełną buzią patrzę na Percy'ego, jak na dziwaka. Utuczy? Szybko przeżuwam i połykam pyszną lasagne i oświadczam:
     – Nie jestem wychudzony, żeby trzeba było mnie utuczać.
   Percy parska śmiechem i prawie wypluwa makaron, który ma w buzi. Przychodzi kelnerka, stawia nam szklanki z colą i odchodzi z uśmiechem. Chłopak popija wcześniej spożyty pokarm i zaczyna tłumaczyć mi moją anoreksję. Jego paplanina skutkuje moją głupawką, przez którą nie mogę zjeść kolejnego kawałka lasagne'i.
   Dopiero za trzecim razem mi się to udaje.

***

   O siedemnastej idę do swojego domu, Percy musi iść na trening. Pod koniec spotkania rozmawiałem z nim poważnie i stwierdziliśmy, że jest za wcześnie na związek. Niech to będzie... eksperyment. Uśmiecham się. Taki układ jak najbardziej mi pasuje, choć w głębi duszy czuję, że już niedługo będę mówił na Percy'ego per. Chłopak.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich po długiej przerwie, spowodowanej... Eeee... Sama nie wiem ;---; 
Jako iż dzisiaj siedzę w domu, to postanowiłam coś tutaj nabazgrać. Mam nadzieję, że kolejna część Shota wam się spodobała <3 
Zachęcam was do brania udziału we wszystkich ankietach, to jeden z lepszych sposobów, bym dowiedziała się, co chcecie czytać i czy w ogóle ktoś to czyta xD Choć wiem, że tak :3
Jeżeli czytasz to Night Shadow to... mam nadzieję, że wrócisz do blogosfery :c Brakuję mi Twoich rozdziałów, jednak to nie jest dobre miejsce na pisanie takich rzeczy.
Kończąc, mam nadzieję, że wam się spodobało, może zabiorę się za Jasico, ale mam tyle opowiadań na głowie, że nie mam się za co zabrać ;-; 
Pozdrawiam i kofffam was <3 

Ps. Mam nadzieję, że półpauzy stosowane w dialogach przypadną wam do gustu ;-; Postanowiłam pisać bardziej profeszjonal i tak wyszło XD