wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 12 *-*

Kolejny sen


          * Will Solace *

     Jestem seryjnym mordercą. Jestem także uczciwy i pomocny. Jestem dwoma postaciami. Jedna z nich jest spokojna, oświetla mi drogę. Druga, burzliwa jak morze. Mam w połowie blond i w połowie czarne włosy. Oczy przedzielone w połowie, jedna z nich jest zielono-morska, a druga niebieska. Biorą mnie za dziwaka, lecz nie dziwię im się. Raz zachowuje się grzecznie, raz buntowniczo. Jestem dwoma osobami, które nie potrafią się dogadać. Nie jestem w pełni sobą.
     Idę sobie niedaleko jeziorka i obserwuję otoczenie. Nie widzę nikogo, za to prowadzę ze sobą dialog.
   - I tak zginiemy... - szepczę moja gorsza połówka
     Przewracam mym jednym okiem, nad którym mam pełną kontrolę i odpowiadam:
   - Racja. Każdy kiedyś zginie. Jeden wcześniej, drugi później.
     Śmieję się jedną stroną twarzy, a na drugiej gości poważna mina.
   - Patrz, ktoś tam idzie. Zabijmy go! - nakazuje mi.
     Wbrew swojej woli idę tam, myśląc, iż nie zrobię tego, co nakazuje mi ten debil. Widzę, jak tamta osoba próbuje się przedostać na drugi koniec jeziora, przechodząc po kłodach. Raz prawie spada więc wstrzymuję oddech z przerażenia, jednak moja połówka szybko mnie ocuca i nakazuje iść dalej. Słucham się jej, bacznie obserwując poczynania chłopaka. Udaje mu się podciągnąć do kolejnej gałęzi i idzie dalej. Dziwie się jego sile i ruszam w jego kierunku. 
     Nagle, on spada. Znów próbuje utrzymać się kolejnej gałęzi, lecz po kilku minutach spada z głośnym pluskiem do wody. Zaczynam biec i zmuszam swą połówkę do tego samego. Zaczynam prowadzić z nią dialog:
   - Chodź, trzeba mu pomóc! - mówię
     Prycha cicho, lecz zaczyna z własnej woli biec. W końcu odpowiada.
   - W sumie, nawet z tamtej odległości, zauważyłem, że był przystojny. Taki sam plan jak zawsze? - pyta.
     Odpowiadam potwierdzająco i wraz z nim skaczę do wody. Przez chwilę nic nie widzę, lecz z mojej ręki zaczynają wypływać żółte macki, oświetlając mi drogę. Jako, iż mój towarzysz umie oddychać pod wodą, ja też to potrafię. Płyniemy szybko i sprawnie, widząc jak chłopak się męczy. Próbuje się wydostać, lecz glony blokują mu przejście. Nagle, moja bratnia dusza (dosłownie) się zatrzymuje.
   - Na co czekasz? - pytam, szepcząc.
   - Poczekaj, poradzi sobie. Wierzę w niego. - mówi
     Pływamy już trzy minuty i nic. Chłopak nadal się nie wydostał. Mam wielkie wątpliwości, czy mu się uda, ale nie mogę nic zrobić bez swojej połówki ciała. Patrzę na biednego chłopaka, jak powietrza zaczyna mu brakować i zaczyna się dławić. W pewnym momencie mdleje i szybko opada na dno. Mówię cicho: ,,A nie mówiłem!? Chodź mu pomóc!". Słucha się mnie i już po minucie jesteśmy przy chłopaku.
     Ma czarne włosy, bladą cerę i czarne ubrania na sobie... Przypomina mi kogoś, ale nie wiem kogo. Ręką po drugiej stronie ciała go podtrzymuje, a swoją zaczynam go leczyć. Macki zaczynają go oplatać, zaczynają wpływać do jego buzi, nosa i uszu. To wszystko zaczyna sprawiać, iż ta osoba oddycha. Bierze głębokie oddechy, otwiera oczy. Swoje śliczne, duże, o czekoladowym odcieniu, oczy. Zapiera mi wdech w piersi i otumania zmysły. Dobrze, że moja druga połówka jest czujna i szybko wypływa na powierzchnię, zabierając ze sobą topiącego. 
     Biorę głęboki wdech, zupełnie jak chłopak. Gdy chce się on oddalić, łapię go za rękę i patrzę mu w oczy. W jego widnieje strach, ale także ulga i wdzięczność. Kieruje mną silny impuls - tak silny, że nie jestem w stanie mu nie ulec. Przytulam chłopaka i mocno obejmuje go ramieniem. Szczęśliwy, z uśmiechem na twarzy, odwraca się i odchodzi do rodziny. Odwzajemniam uśmiech i patrzę, jak odchodzi. I już prawdopodobnie nigdy nie wróci...

***

   Obudziłem się przykryty ciepłym kocem i mając pod głową poduszkę. Dopiero po chwili zorientowałem się, iż mój „koc" to tak naprawdę kurtka Nico, a poduszka to najprawdopodobniej... kamień. Nie otworzyłem oczu, gdyż chciałem najpierw zbadać otoczenie samym zmysłem słuchu. Nie zdziwiło mnie to, iż usłyszałem głosy mojego przyjaciela i... no tego drugiego. 
   - Naprawdę mi wybaczasz? - zapytał Syn Posejdona. 
   - Tak. - odparł opanowanym głosem - Tylko... Nie zostawisz mnie już więcej?
     Usłyszałem ciche potaknięcie ze strony Percy'ego. Później najprawdopodobniej się przytulili albo coś gorszego. Otworzyłem z ciekawości, którą teraz tak emanowałem.
     Zobaczyłem ich. Jeden, młodszy, przytulony do drugiego. Wyglądających jak jedność chłopaków, wydawało się nic nie rozdzielić. Dobrze, że tylko wydawało. 
     Ja, Will Solace, Syn Apolla, przysięgam na Styks, iż Nico di Angelo będzie mój. Pocałuję go i sprawię, że zapomni o tym głupim Percy'm. Przysięgam na Styks. 
     
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ehhh... Wiem, krócej się nie dało, prawda? Jestem w Grecji i nie miałam internetu i dopiero teraz go dostałam. Napisałam tyle ile napisałam, gdyż stwierdziłam, iż w tym rozdziale dzieje się całkiem dużo. 
Pozdrawiam i czekam na komentarze :3
I przepraszam!  
(Ps. Nie umiem zmienić czcionki, by się nie pochylała na telefonie więc na razie zostanie taka xD)

5 komentarzy:

  1. Kurna Will ty dupiaku
    Zrzuciłabym go do Tartaru albo zgwałciła drutem
    Nie powiedziałam tego.
    Ciiii
    Will ma jakieś dzikie sny nie rozumiem co on w nocy wpiernicza, ale koleś musi być nieźle najebany
    Taka faza...
    Rozdzialik świetny of kors
    Pozostaję wierna Percico hehe
    Wierna Tobie niczym Amanda kuszy
    Twoja,
    Annabeth <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrzucić dziada (Willa) do ciemnej piwnicy i czekać aż zdechnie mebla jedną będzie mi tu cham percico rozwalał. Rozdział cudo tylko trochę krótko.




    Wierna fanka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie i jeszcze raz nie! Will nie może być z Nico! Czemu mi to robisz?! Czemu?! :o *wysyła na ciebie armię gigantów z Gają na czele*
    Percico forever <3 rozdział jak zwykle cudowny :*
    pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałem od początku ale nie komentowałem. Will NIE MOŻE BYĆ Z Nico! ZABRANIAM CI TEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nico MUSI BYĆ Z Percym!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Percico 4ever!!!!!!!!!!!!! Fajnie opisujesz relacje Nico-Percy, tylko jednej rzeczy nie zrozumiałem. W 1 części napisałaś, że Ann zerwała z Percym kiedy mieli 17 lat, a w drugiej napisałaś, że kiedy mieli 21 lat!!!!!!!!!!!!!! O co tu chdzi?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!????!!!!!!!!!!!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!? WYTŁUMACZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Życzę dalszej weny, rozwoju itd. ~Hubi
    #TheSonOfAthena (Ta sama osoba)
    PS: Zapraszam na mojego bloga!!!! www.polboskie-zycie.blogspot.com
    I będzie to opowiadanie YAOI !!!!! Rozdział bedzie za tydzień (OK.)
    ~Hubi
    #TheSonOfAthena
    PS2: Co się czyta jako pierwsze: One shoty czy opowiadanie?
    ~Hubi
    #TheSonOfAthena
    Pozdrawiam!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń