piątek, 17 lipca 2015

One - Shot! Jasico! 1/3

Kawiarnia


          * Jason *

   Idę sobie spokojnie ulicą na spotkanie, które ma odbyć się za dwadzieścia minut. Chcę przyjść wcześniej, by zająć najlepsze miejsce w kawiarni, tuż obok okna, przedstawiającego kwitnące liście starych drzew. Wchodzę i zajmuję wcześniej chciane miejsce. Odwieszam swój szary, długi płaszcz, chroniący mnie zwyczajowo przed deszczem, którego dzisiaj się nie doczekałem. Oznaczało to dobrą wiadomość – mój tata jest w dobrym humorze. Dziękuję mu w myślach za ładną pogodę i zasiadam na miejscu. Wzdycham cicho, napawając się zapachem świeżych ciasteczek oblanych czekoladą, kawy od której jestem uzależniony oraz samego miejsca, przepełnionego starymi bibelotami, przywołującymi początki dzieciństwa. 
   W takiej chwili i w takim miejscu nie mam ochoty wyciągać telefonu, bezużytecznego dziadostwa, niestety potrzebnego w dzisiejszym zabieganym życiu. Opieram się wygodnie o krzesło z ciemnobrązowego drewna i kolejny raz wodzę wzrokiem po dobrze mi znanym pomieszczeniu.
   Oczywiście, po mojej lewej znajduje się wielkie okno z widokiem na ulicę. Widoczny z mego miejsca jest wielki dąb, rosnący po drugiej stronie jezdni, ale także kwitnące przy nim kwiaty, jakich nie umiem rozpoznać. Narzekam w myślach na swe niedouczenie i odwracam głowę. Po prawej widzę długi rząd ciastek, ciast, ciasteczek i wszystkiego innego z początkiem cias-. W kącie dostrzegam także słodycze takiego rodzaju jak lizaki czy (mój ulubiony słodycz) żelki. Nawilżam usta nadmiarem śliny. Na końcu szyku stoi pani sprzedawczyni i uśmiecha się do mnie, gdy na nią patrzę. Odwzajemniam uśmiech i kiwam głową na powitanie.
   Znam ją. To pani Agnieszka, zawsze jak tu jestem, podaje mi najświeższe ciasteczka, nie jak Grażyna. Ta druga jest pięćdziesięcioletnią babą z problemami dotyczącymi mojego braku wychowania. Myśli o mnie, jak o zbuntowanym osiemnastolatku, który ma na celu zniszczenie tego wszechświata. Bo raz, nie powiedziałem jej dzień dobry. Wzdycham z myślą na to wspomnienie, gdy oburzona podchodzi do mojego stolika i wściekłym tonem pyta: ,,Co podać?!". Cóż, niektórym ludziom wystarczy taka błahostka, by cię znienawidzili.
   Patrzę na zegar wiszący na ścianie, przede mną. Za około dziesięć minut powinien zjawić się mój kompan. Wstaję, by wykorzystać wolny czas i pójść do toalety. Omijam obraz owoców w koszyku i wchodzę do pomieszczenia. Jasnoniebieskie kafelki, białe umywalki i szare kabiny, w ogóle nie pasują do reszty kawiarni. Załatwiam się, a następnie myję ręce. W pomieszczeniu nie ma szczególnej rzeczy, która zwróciłaby moją uwagę, prócz lustra. Jemu przyglądam się najdłużej.
   Poprawiam swe blond włosy zarzucone do góry. Niebieskie oczy, niegdyś stalowe i niewyrażające uczuć, po dwóch latach po wojnie, złagodniały. Zerkam na swą bliznę przy górnej wardze i uśmiecham się na myśl o wspomnieniu z zszywaczem. Dochodzę po raz kolejny do wniosku, iż byłem dziwnym dzieckiem.
   Poprawiam też muszkę, którą nałożyłem specjalnie na dziś dzień. Białej koszuli nie włożyłem w spodnie dziś rano, przez co zasłania mi kawałek tyłka. Ciemnoniebieskie spodnie i czarne buty typu trampki, zdecydowanie nie pasują do górnej części stroju, ale nie przejmuje się tym. Zamiast tego uśmiecham się sam do siebie w lustrze i wychodzę z pomieszczenia.
   Unoszę głowę wysoko do góry i patrzę na zajmowane miejsce. Zaproszona przeze mnie osoba jeszcze nie dotarła na miejsce, a ma tylko pięć minut. Kiwam niezauważalnie głową i staram się odrzucić myśl, iż osoba zaproszona zapomniała o spotkaniu albo postanowiła na nie po prostu nie przyjść. Siadam na krześle i odwracam głowę w kierunku okna. Nagle, spostrzegam go. Wychodzi zza drzewa i idzie w moim kierunku z parasolką; zapewne myślał, że się przyda. Uśmiecham się, kiedy omija kwiatki z ostrożnością, by nie nadeptać na żadnego z nich. To właśnie on - Nico di Angelo. Przechodzi przez jezdnię, rozglądając się wcześniej w prawo i w lewo, jak na przyzwoitego mieszkańca przystało. Wchodzi do kawiarenki i nerwowo rozgląda się w poszukiwaniu mnie. W końcu, kieruje swą głowę na lewą stronę i kąciki jego ust lekko unoszą się na mój widok. Odwdzięczam się uśmiechem i wstaję, by móc należycie przywitać czarnowłosego. On odwiesza swą czarną, wiosenną kurtkę i patrzy na mnie przez chwilę.
     - Hej. - witam się ochrypłym głosem
   Zamiast normalnym powitaniem, Nico odpowiada uściskiem. Zaskoczony, dopiero po chwili przyłączam się do przytulania i chowam jego głowę w swój obojczyk. Nagle poczuwam niewyobrażalnie wielką potrzebę chronienie go przed złem teraźniejszego świata i zaciskam bardziej swe ramiona. Brodą dotykam jego włosów, a nosem wciągam ich zapach. Mmm... jabłko. Aż nabieram ochoty na zjedzenie tego owocku. Po czasie około trzydziestu sekund, puszczam Nica wolno i zaczynam patrzeć mu w oczy. Widzę w nich... tęsknotę?
      - Tęskniłem. - wyznał.
   Czyli jednak to prawda, iż oczy są odzwierciedleniem duszy. Kiwam wolno głową i sam odpowiadam:
     - Ja również. Siadaj, mamy sobie wiele do opowiedzenia. - mówię już bardziej optymistycznym tonem.
   Zasiadamy przy stoliku. Wtedy dopiero zaczyna się do nas zbliżać pani Agnieszka z uśmiechem na ustach. Dziękujemy jej zgodnie, gdy podaje nam karty menu i oddala się. Zastanawiam się wraz z Nico, na co mam ochotę, prowadząc przy tym luźną konwersację na temat dzisiejszej pogody. Wiem, nic przebojowego. Dalej, temat przechodzi na Zeusa. Jesteśmy w środku konwersacji, kiedy to do naszego znów podchodzi Agnieszka i zbiera zamówienia. Ja wybieram zwykłą kawę z mlekiem, z ciastkiem i do tego torcik czekoladowy. Żelków nie muszę wymieniać - to oczywiste, że je także zamówiłem. Nico zamawia mrożoną kawę, a do tego ciasto karmelowe. Pani odchodzi z uśmiechem i znów zostajemy sami.
     - Na czym to skończyliśmy... - zamyślam się - A, no tak, Zeus i jego dobry humor. - niezauważalnie się uśmiecham.
   Nie wiem czemu. Czuję szczęście, gdy po latach mogę spotkać się ze swym najlepszym przyjacielem.
    - Tia... Już to widzę. Zeus i dobry humor... To prawie tak samo niemożliwe jak miła Gaja - rzuca niedbale.
   Cicho śmieję się pod nosem.
     - Nie przesadzaj. Przecież on się kiedyś tam uśmiechnął... - myślę nad taką sytuacją, gdy Nico patrzy na mnie nieprzekonany - Eee... Yyy... Dobra, masz rację. - unoszę ręce i kapituluję.
   Mój przyjaciel wysyła mi kolejny lekki uśmieszek i poprawia swoje rękawy od swetra. Założył dziś kremową koszulę, a na nią niebieski sweter i do tego dobrał czarne spodnie. Na buty nawet nie patrzę. Bardziej interesują mnie jego piękne, ciemnobrązowe oczy, które nie zmieniły się po tych dwóch latach od walki z Gają. Teraz, ten chłopak ma prawie siedemnaście lat! Przeżył tyle w swoim życiu, co niejeden by chciał. Gapię się na niego, przez co czarnowłosy zadaje pytanie:
     - Mam coś na twarzy? - I zaczyna przecierać swoją twarz dłońmi.
   Kilka razy kręcę głową, by się otrząsnąć.
     - Nie, nie - zaprzeczam - Po prostu... można powiedzieć, że zatopiłem się w twych oczach.
   Patrzy na mnie wpierw podejrzliwie, a później z uniesionymi kącikami i ledwo widocznym rumieńcem. Śmieję się z jego tak zwanej słodkości, gdy podchodzi do nas kelnerka. Znów dziękujemy jej zgodnie, kiedy odstawia nasze zamówienia na stolik i z każdym z nas nawiązuje kontakt wzrokowy. Następnie odchodzi, a my kontynuujemy temat.
     - W jakim sensie... zatopiłeś? - pyta niepewnie Nico.
   Zastanawiam się, jak sensownie wytłumaczyć to stwierdzenie. Cóż, chyba najlepiej będzie powiedzieć prawdę.
     - Ehh... - wzdycham ciężko na myśl, co zaraz powiem - Nico, powiedz mi, dlaczego się spotkaliśmy?
 Chłopak udaje zamyślenie. Bierze łyk swojej kawy i odpowiada.
     - W sumie, to nie wiem. Wczoraj zakończyłem terapię u psychologa i mówiłeś, że będziemy to dzisiaj świętować. Nie wiem, jakie masz inne zamiary... - ostatnie zdanie wręcz mruczy.
   Nie potrafię się nie uśmiechnąć na te słowa.
     - Gdybyś wiedział, jakie naprawdę mam zamiary, uciekłbyś w podskokach. - pochylam się nad stolikiem i patrzę mu w oczy wyzywająco.
   Na jego policzki wskakuje rumieniec, który próbuje zakryć dłońmi. Uśmiecham się zadziornie i czekam na odpowiedź.
     - Taa... jasne. - rzuca, niby niedbale - To powiedz mi o swoich zamiarach, Panie Grace. - on również przybliża swą twarz do mojej.
   Dzielą je tylko kilka centymetrów. Jeszcze trochę i mój plan wypali.
     - Jesteś tak daleko, Aniele. Przybliż się do mnie, proszę.
   Słucha się mnie. Po około dziesięciu sekundach nasze twarze dzieli już nie kilka centymetrów, a minimetrów. Lekko otwieram usta i wypowiadam tuż przed jego wargami:
     - Kocham Cię, di Angelo.
   Następnie składam na jego ustach delikatny pocałunek. Chłopak nie oddala się, a wręcz przybliża. Zamykam oczy, by jeszcze bardziej poczuć rozkosz i przyjemność z wykonywanej czynności. Po kilku sekundach oddalamy się od siebie i patrzymy sobie w oczy.
     - Ja też Cię kocham, Grace. Dobrze jednak było przyjść na to spotkanie. - uznaje z uśmiechem.
    Mnie również kąciki ust unoszą się, kiedy nagle podchodzi do naszego stolika Pani Aghata. Ma w ręce butelkę szampana i dwa kieliszki.
     - Na koszt firmy. - oznajmia z pozytywnym wyrazem twarzy.
   Kładzie należycie kieliszki i zaczyna otwierać szampana, specjalnym urządzeniem. Widać, że ma wprawę, ponieważ idzie jej to szybko i już po kilkunastu sekundach nalewa nam napój. Dziękujemy jej, każdy z osobna, a gdy odchodzi, zaczynam mówić:
     - Cóż za zrządzenie losu...
   Unoszę kieliszek i czekam, aż mój partner również to zrobi. Trzymam swą rękę w powietrzu, tuż obok jego dłoni z pełnym naczyniem.
     - Za nas. - szepczę i jednocześnie uderzamy w swoje kieliszki.
     - Za nas. - powtarza.
   Biorę małego łyka szampana i delektuje się smakiem. Następnie uśmiecham się do Nica i ruszam jedną brwią, by go zachęcić na ciąg dalszy po kawiarni. Śmieje się cicho i również upija łyka napoju.
     - Ani o tym nie myśl, Jason. - moje imię wypowiada z taką władczością, iż mam ochotę się schować.
   Na szczęście, po sekundzie mi przechodzi i nabieram chęci na dominowanie. Ruszam - tym razem dwoma - brwiami i dopijam szampana. Oblizuję po tym wargi, co wprawia Anioła w niezłe zadowolenie.
     - No, ale... - staram się wymyślić jakąś dobrą wymówkę, ale widząc minę Nico wiem, że będzie ciężko - Tyle się postarałem, a z seksu nici... - mruczę już sam do siebie.
   Jednak, ten skubaniec, Syn Hadesa, musiał wszystko słyszeć i teraz chichocze sobie pod nosem. Nalewam sobie kolejną porcję, przy okazji robiąc to samo z kieliszkiem Nica. Po chwili znów pijemy  i patrzymy na siebie flirtującym wzrokiem. To jest jak gra - kto pierwszy odpuści, w sypialni zostanie podwładnym. Cóż, zawsze lubiłem hazard...
    Kolejne minuty mijają, a my nadal patrzymy na siebie, popijając szampana. Nie musimy mówić nic, rozumiemy się bez słów. No, prawie. Gdy picie i jedzenie się kończy, idziemy do kasy. Dziękuje w naszym imieniu za tak miły gest ze strony kawiarni i płacę za zamówione jedzenie. Ubieramy się i kierujemy w stronę mojego domu.
     - Gdzie ty mnie prowadzisz? - nagle pyta czarnowłosy.
   Uśmiecham się skrycie, a następnie przybieram obojętny wyraz twarzy.
     - Czy musisz wszystko wiedzieć? - odpowiadam retorycznym tonem.
   Kiedy chce coś powiedzieć, zasłaniam mu usta swoimi wargami i chwytam za rękę. Ten, cały zaczerwieniony, chce ją wyrwać, a przy tym mówi:
     - Ty głupku, ktoś mógł nas zobaczyć! - oburza się.
   Przyciągam go kolejny raz do siebie, tym razem mocniej i ofensywniej.
     - Niech patrzą. - szepczę mu wprost do ucha. - Najwyżej orgazmu dostaną.
    Śmieję się ze swej sprośności i kieruję Nica do domu. Żeby on tylko wiedział, co go tam czeka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ha! KABUM, HEDSZOT!
Patrycja umie kończyć w idealnych momentach, prawda? XD 
Nabrałam ochoty na Jasico (To przez wyjazd do Grecji i rozmowę z Moniką i Łucją o Jasico XD) to napisałam :3
Ten ,,One - Shot" tak naprawdę będzie ,,Three - Shot'em" :3 
Kolejna notka będzie z perspektywy Nica, a kolejna Jasona.
Rozdział też dodam niedługo, a specjal na 10 000 wyświetleń prawdopodobnie będzie specjałem na 15 000 XD 
Cóż, zaczekacie, prawda? 
A i od was zależy jedna decyzja. Ja nadal się waham, a akurat w tych One - Shot'ach chcę zadowolić głównie Was.
Czy ma pojawić się scenka +18? Daawno takiej nie pisałam i nie wiem, jak by wyszła, ale chyba nawet okey... Od was zależy.
Niedługo także pojawi się szablon ^-^ Widziałam już sam nagłówek - Jest boski i śliczny *-*
Okey, to do napisania! Pozdrawiam :3
Ps. Dziękuję też za 12 000 wyświetleń <3 







8 komentarzy:

  1. Suodkie :)
    Bardzo suodkie :)
    Bardzo super suodkie :)
    Ide sie leczyć na cukrzycę xD
    Jej dopiero co wpadlam na tego bloga, a juz sie w nim zakochalam :)
    Ile w mojej wypowiedzi usmiechow xD
    A akurat mialam ochote na jakies Jasico.

    Jason i jego sprosne zarty pierwsza klasa xD
    Nico taki suodki ^^
    I beda seksy.
    Bosz to zakonczenie brzmi jakby Jason chcial go jakos brutalnie zgwalcic i zniewolic xDD
    Nie zebym miala cos przeciwko temu :*

    No to czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie http://percico-yaoi-pl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam opinę pani wyżej. Będą seksy *-* xD Jak ja dawno scenek +18 nie czytałam xD trza nadrobić xD
      Kto idzie ze mną szukać gejowskich porno? xD
      Wgl jak nie lubię Jasona to on tu wymiata. Wielki plus dla ciebie xD
      Weny, czekolady, czytrlników, wyświetleń i komentarzy, bo z doświadczenia wiem, że ostatnio tego brak xD

      Usuń
  2. Cześć! Miałam tu wpaść kawał czasu temu, ale nie wiem czemu tego nie zrobiłam xD. Ale Twoje mądre gadanie na blogu u Alex mnie przekonało i oto jestem xD
    Tako więc. Reklamowałaś łanszota na poprawę humoru i wiesz co? Udało Ci się xD. Mimo tego, że bardzo nie czuję Jasico xD.
    "To jest jak gra - kto pierwszy odpuści, w sypialni zostanie podwładnym. Cóż, zawsze lubiłem hazard..." - Zajebiście spodobał mi się ten fragment XD I aż nabrałam ochoty na +18 XD.
    Poza tym, jak dobrze, że piszesz o starszych herosach. Nawet nie wiesz, jak lubię czytać o nich, kiedy są dojrzalsi xD.
    Terapia u Nico - mocno mnie to zaintrygowało. Może pokusisz się o jakiś krótki komentarz z którychś następnych części tego shota?
    Co do samego łan szota. Bardzo mi się podoba. Szczerze mówiąc, myślałam, że to będzie kolejne, przesłodzone pierdolomento,ale miło mnie zaskoczyłaś. Żeby było jasne. Jest słodko, ale nie mdli! Jest w sam raz. Podobają mi się szczegóły. Podoba mi się to, że pocałowali się raptem dwa razy. (Chyba się tyle doliczyłam xD) Podoba mi się cała koncepcja z tym spotkaniem po latach i gadanie w gruncie rzeczy o pogodzie. Nie rażą mnie nawet polskie imiona w kontekście amerykańskiej młodzieży, co jest dziwne xD. Powiem tak - ja kupuje tego one-shota xD. I nie mogę doczekać się nexta xD.
    Bo piszesz ładnie, z dbałością o szczegóły i logicznie. I chyba mnie więcej nie trzeba xD.
    Podoba mi się tu wyobrażenie Jasona i wyobrażenie Nico (w sensie te, które stwarza Jason - no mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi).
    Jason, jako raczej ten pewniejszy siebie, chociaż nie srający zajebistością, mimo tego, że w końcu to syn Jupitera. I subtelny Nico, raczej zdystansowany. No po raz kolejny mówię, kupuje to xD Kupuje to nawet mając świadomość, że teksty Jasona to takie typowe teksty na podryw xDDD
    Uśmiechnęłam się na wspomnienie o zszywaczu XD Takie to było... swojskie? Nie, złe słowo. Ale takie... miłe, znane, fajnie, że wspomniane :D
    Ja jak zwykle pierdole w tych komentarzach i dużo przeklinam, za co z góry przepraszam xD.
    Prawdopodobnie w niedługim czasie przejrzę tu wszystko, bo chcę zobaczyć co sobie tu tworzysz xD.
    A ze swojej strony zapraszam do siebie XD Może akurat będziesz miała czas i chęć.
    Pozdrawiam, życze mnóstwo wena ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż odpowiem na Twój komentarz xD Dał mi tyle pozytywnej energii XD
      Nawet nie zauważyłam, że użyłam Polskich imion xDD Kutde, jaki fail
      Bardzo dziękuję za pochwały ^-^ Jason ma takie swoje typowe teksty jak typowi blondascy xD
      Wypowiem się, wypowiem o terapii u Nico :3 Pewnie w 3 części, ewentualnie w 2, pod koniec :3
      Lubię o nich pisać, gdy są troszkę starsi :3 Mogę więcej wymyślić (If you know what I mean XD)
      Dobra, kończę odpowiedź na komentarz i mam nadzieję, że choć trochę sensownych informacji tu napisałam :3
      Zajrzę do ciebie! :3 Czekaj na komenty XD

      Usuń
    2. Miło mi <3 Lubię jak ktoś odpowiada na moje komentarze, bo wtedy jest takie, wow, jednak na coś napisałam ten komentarz xDD
      Hahaha, to zakręcenie xD
      No i właśnie to niby nie zgodne z kanonem, ale no nie wiem.. No kupuje to xD Jason też może mieć "fiubździu" we łbie xD
      Super!
      Taaaaaaaaaak! Aaaaa, podoba mi się ten tok myślenia!
      Napisałaś, napisałaś! :D
      Dziękuje motzno ;*

      Usuń
    3. Wowowo 2 raz odpisuje xD
      Ej, zaczęłam czytać twojego bloga :3 Końcówka 1 rozdziału :3
      Kurde, ja chcę Percico XD

      Usuń
  3. Czy chcę +18?
    Ty sie mnie jeszcze kuźwa pytasz czy ja chce jebane +18?!
    JASNE, ŻE CHCE PLUS OSIEMNAŚCIE
    No, ale teraz o łan szocie
    Nie jestem wielką fanką Jasico, ale jest to mój drugi ulubiony homosiowy parring w OH.
    Mój odczyt błęduff niczego nie wypaczał więc jest gites majones
    Właśnie zauważyłam, że teraz piszesz o wiele wiele lepiej niż wcześniej.
    Nie żebym miała coś do tego jak wcześniej pisałaś
    Trele morele dupa zając hehe
    Dżejson jaki top madl przed lustereczkiem w kawiarence
    A Niko jebany z buta wjeżdża.
    Dżejson jeszcze ma zarost.
    I pewnie na siłke chodził więc piękny sześciopaczek ma.
    Wierna Tobie niczym Dean ciastom
    Twoja,
    Annabeth <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż nie bardzo lubię Jasico to ty mnie do niego przekonałaś. Fajnie, fajnie czekam na następną część.






    Wierna fanka. :-D

    OdpowiedzUsuń