Seksy :3
* Nico *
Jason prowadzi mnie w nieznane miejsce. Już się boję. Przed chwilą dotarliśmy do jednego z osiedli, w których są tylko pojedyncze domki. Teraz, znajdujemy się już niedaleko mieszkania Jasona. Nadal prowadzi mnie za rękę i ma minę, jakby za dużo ćpał. Uśmiecha się od ucha do ucha i co jakiś czas chichocze pod nosem. Powoli zaczyna irytować mnie ta jego nadmierna wesołość, ale nic nie mówię. Po postu idę sobie dalej i czekam, aż dotrę tam, gdzie ma zamiar blondyn obok mnie.
Przechodzimy kolejne kilka metrów, kiedy skręcamy do jednego z ogródków. Dobra, to za duże słowo. Ta trawa przed domem jest najwidoczniej tylko i wyłącznie dla ozdoby. Widzę kilka rozkopanych dołków, co oznacza, iż zabawiał się w pana... ogrodnika! Idę dalej, a wyraz mojej twarzy pozostaje bez zmienny. Patrzę na duży dom, pomalowany na szaro - niebiesko. Wygląda okey, mimo przeciwności. Dwa okna ułożone równoległe i w mniej więcej tych samych odstępach od drzwi, znajdujących się centralnie na środku. Dach, standardowo, jest w odcieniach czerwonego, a w tym przypadku, bordowego. To wszystko tak nie komponuje się z całości, że aż rzygać się chce. Narzekam w myślach na gust Jasona, ale idę dalej. Może dom w środku będzie wyglądał lepiej.
Gdy Jason otwiera drzwi, zaskakuje mnie całkowicie. Po jego wychwalaniu staroświeckich mebli, drewnianego... wszystkiego, nie spodziewałem się zastać tak nowoczesnego domu. Od razu uderza mnie światło bijące z samozapalającego się żyrandola. Mrużę oczy i dokładniej przyglądam się otoczeniu.
Wszystko zachowane w odcieniach bieli, dominuje tu jednak szarość. Ciemna szarość. Odwołuję to, co wcześniej pomyślałem - Jason ma świetny gust. Po mojej lewej znajduje się szafka na buty, a nad nią są wieszaki. Po prawej stronie, na ścianie wisi jeden obraz przedstawiający szklankę wody - jedna połowa jest cała biała z czarnymi zarysami szklanki, a druga, przeciwnie. Kiwam niezauważalnie i z podziwem dla twórcy, odwieszam swój płaszcz, zdejmuję buty i odstawiam parasolkę na miejsce.
Gdy docieram do salonu, kolejny raz zapiera mi wdech w piersi. Czarny telewizor, a przy nim Playstation 3 oraz kilkanaście gier. Szara kanapa ustawiona na przeciw, a przy niej dwie pufy tego samego koloru. Przed siedziskiem znajduje się szklany stolik, a dopełnieniem wszystkiego, jest jasnoszary dywan znajdujący się pod nim. Po prawej i lewej stronie od telewizora powieszone są dwa kolejne obrazy, namalowane w takim samym stylu, co pierwsze. Jeden przedstawia piłkę, drugi zaś... książkę. Nic nie rozumiem, co autor chciał przekazać. Mój wzrok skupia się na konsoli, którą zawsze chciałem mieć.
- Podać ci coś do picia? Winko? - mruga do mnie i niby przypadkiem dotyka mego ramienia, gdy przechodzi tuż obok mnie.
Chwila, czy on chce mnie omotać? Myśli, że od nadmiaru alkoholu we krwi pójdę z nim do łóżka? Hm, musi się bardziej postarać.
- Jasne. - odpowiadam wbrew swoim domysłom.
A co tam, raz się żyję. Podchodzę do białego blatu, aż za bardzo przypominającego ten, który znajduje się w barach. Czekam na napój i gdy dostaję w ręce kieliszek, upijam trochę, udając konesera wina. Jason uśmiecha się do mnie i sam również bierze łyka wina. Oblizuje wargi, niezdarnie, wyglądając jak mały chłopczyk, który pobrudził się sokiem porzeczkowym. Kąciki ust unoszą mi się mimowolnie do góry, kiedy widzę, jak próbuje dosięgnąć językiem podbródka, tam, gdzie popłynęła kropla wina. Wstaję, kręcąc głową i podchodzę do chłopaka. Jest wyższy ode mnie, z piętnaście centymetrów, a więc staję na palcach, by być na jego wysokości. Patrzę na niego iście seksownym wzrokiem i oblizuje mu tę kroplę.
- Lepiej? - pytam i oddalam się o krok.
Tylko jeden. Na drugi mi nie pozwala. Jason łapie mnie mocno za nadgarstek jedną ręką. Odkłada kieliszek na blat, jednocześnie się do mnie przybliżając.
- Może być jeszcze lepiej. - szepcze mi do ucha.
Wzdrygam się na ton jego głosu, wprawiający mnie w rozkosz. Na chwilę zamykam ślepia, by, gdy je otworzę, patrzeć wprost w niebieskie oczy swojego napalonego chłopaka. Składam na jego ustach delikatny pocałunek, zaczynając nieśmiało. On jednak nie chcę się patyczkować.
Atakuje mnie. Atakuje mnie miłością. Całuje namiętnie, z wyczuciem, jakby chciał zaspokoić wszystkie moje potrzeby sercowe. Ręką błądzi gdzieś pod koszulką, jednakże nawet nie próbuje grzebać w spodniach. To oznacza tylko dwie rzeczy - Ma do mnie szacunek i nie chce tego robić w salonie, połączonym z kuchnią. Te wiadomości jakoś podnoszą mnie na duchu i zaczynam bardziej ingerować w pocałunki. Staję się napastnikiem. Przecież najlepszą obroną jest atak.
Moje ręce same napastują jego ciało. Nie steruje nimi, one same wiedzą, gdzie podążyć. Zapoznają się z terenem. Hmm, sześciopak, dużo mięśni. Będzie ciężko, ale nie z takimi potworami się walczyło.
Nagle, Jason podnosi mnie. Nogami zaciskam jego biodra, podczas, gdy od podtrzymuje mój tyłek. Nie przestając mnie całować, na ślepo idzie do (prawdopodobnie) sypialni. Czuję się coraz bardziej podniecony i nie przestaję go całować. Jak nie w usta, to w szyję, zawsze znajdę jakiś kawałek skóry oczekującej odrobiny miłości. Wchodzimy do pomieszczenia i od razu Jason kładzie mnie na duże, nawet trzyosobowe łóżko. Sam jeszcze przez chwilę stoi, by zdjąć swoją koszulę. Ja przez ten czas ściągam sweterek i rozpinam kilka guzików koszuli. Dalej pomaga mi jej się pozbyć w całości i układa mnie pionowo na łóżku, dokładnie pośrodku.
Jest pochłonięty w całości całowaniem coraz niższych partii mego ciała. Zaczynam lekko dyszeć, mój oddech przyśpieszył już wcześniej. Mam zamknięte oczy, głowę momentami odchylam do tyłu. Staram się nie pojękiwać - sam nie wiem czemu. Nigdy nie lubiłem tego robić. Czuję dotyk zimniejszych rąk na swoim ciele, jeżdżących to na brzuchu, a to odrobinę niżej. Wydobywa się ze mnie jeden, ledwo słyszalny jęk, przez który mój partner śmieje się krótko i cicho. Otwieram oczy, by móc zobaczyć jego poczynania.
Gdy zauważa zmianę na mej twarzy, z powrotem wraca do niej i zaczyna mnie namiętnie całować. Czuję się mały pod jego ciężarem, co jest intrygujące, że tak duża istota nie robi mi krzywdy, a wręcz przeciwnie. Wprawia mnie w ekscytacje, rządzi mną, jednocześnie tego nie robiąc. Stara się mnie zadowolić i próbuje opanować swe własne potrzeby seksualne. Uśmiecham się szeroko na swoje myśli, co trochę przeszkadza podczas pocałunku.
- Z czego się cieszysz? Jeszcze nic nie zacząłem... - mówi cicho, z uśmiechem.
Tym razem nawet zdobywam się na cichy śmiech i odpowiadam, trzymając jego twarz blisko swojej. Nasze wargi niemal się stykają, ale mam na tyle miejsca, by móc mówić.
- Jesteś kochany. - szepczę i przybliżam jego twarz do swojej.
Mocno, najmocniej jak potrafię. Nasze języki toczą zaciętą walkę, nikt się nie podda, nikt nie wygra. Oczy, mocno zaciśnięte nie są świadome zbliżających się rąk Jasona do mych bokserek. Zmysł czucia okazuje się w seksie najważniejszym zmysłem.
Puszczam go. Nareszcie uwolniłem to zwierzę, tego Syna Jupitera, którym był. Chce dominować, chce być lepszym. Pozwalam mu na to, wręcz tego oczekuję.
- Koniec pierdolenia. - oznajmia z chytrym uśmieszkiem na twarzy. - To znaczy, początek.
Rozpina najpierw mój, a potem swój, rozporek wraz z guzikami. Ściąga moje spodnie, a następnie, też i bokserki. Nagość mi nie przeszkadza - wręcz jest mi zbawieniem. Jason robi te same czynności i po chwili, obydwoje jesteśmy nadzy na łóżku.
Jason, chwyta za moje nogi i rozchyla je, przyciągając do siebie. Czuję jego penisa w okolicy tyłka. Czekam na pierwszy ruch z jego strony.
Nie muszę długo tego robić. Po chwili, czuję go. Jest we mnie. Jęczę cicho, mój oddech przyśpiesza jeszcze bardziej. Jason wykonuje kolejny ruch, wsadza go głębiej. Wzdycham i pojękuję na przemian. Blondwłosy chłopak przyciąga mnie do siebie i dla odwrócenia uwagi, zaczyna całować moją szyję, a następnie przechodzi do ust. Nadal pojękuję, nawet, gdy dostęp do tlenu zasłaniają mi jego usta, ale jednocześnie czuję wielkie podniecenie i pragnę więcej. Szybciej. Mocniej. Partner, jakby czytając mi w myślach, przyśpiesza.
Wkłada go całego, chcąc najwidoczniej jednocześnie uprzykrzyć i osłodzić moje życie. Dyszę szybko i nierównomiernie, oczy mam zamknięte, a wargi nadal są w ruchu. Mam wrażenie, że to dopiero początek.
Znów przyśpiesza. Całujemy się rzadziej, mamy coraz dłuższą chwilę by na siebie popatrzeć. Nie korzystam z przywileju - o wiele lepiej czuję się z zamkniętymi oczami. Czuję narastającą furię, powoli budzącą się w Synu Jupitera. W końcu, musi pozostać uwolniona, a ja zamierzam jej w tym pomóc.
- Co, blondasku, zmęczyłeś się? Ojojoj... - kręcę lekko głową.
Chcę go wkurzyć. Nie, ja chcę go wkurwić. I udaje mi się. Jason zwiększa tempo do maksimum, jednocześnie kładzie mnie płasko na łóżku. Trzymam się kurczowo pościeli, gdy raz po raz wchodzi we mnie, raz szybciej, raz dłużej. Nie poprzestaje na jednej szybkości - Nie, nie. Zmienia ją, niczym Perfekcyjna Pani Domu białe rękawiczki. Już nie powstrzymuję w sobie jęków. Wydobywają się ze mnie same, bez mojej kontroli, zupełnie niezapowiedzianie. Czasem wyrywają mi się jakieś wulgarne teksty, ale to już tylko wtedy, gdy Jason za dużo sobie pozwoli.
Kiedy jego tempo się zmniejsza, myślę z początku, że skończył. Ale nie. Pan Grace bierze mojego penisa do ręki i zaczyna nim ruszać. Do góry i w dół. Z uśmieszkiem na twarzy, jęczę pod jego dotykiem nadal, tym razem bardziej zadowolony. Taki obrót spaw zupełnie mi odpowiada. Te dwie, najprzyjemniejsze czynności sprawiają, iż zapominam o problemach, o całym świecie. Liczy się tylko przyjemność i ten Pan na górze, sprawiający ją. Słyszę śmiech Jasona, gdy kolejny raz stękam z ekstazy i mocniej chwytam kołdrę w dłonie. Całuje mnie namiętnie, czuję się jak w raju. Trzy najlepsze rzeczy, jakie może robić, robi w tym samym momencie! Wiem, że będzie oczekiwał rekompensaty, ale liczyłem się z tym już wcześniej.
Sprawia, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie jeszcze przez kilka minut. Później dochodzę, a spuszczam się na dolną część jego brzucha. On, z uśmiechem, bierze jeden palec i nabiera trochę spermy na niego. Przybliża się trochę do mojej twarzy i zlizuje ją z palca, dając mi trochę. Hmm... słodka. Musiałem jeść dużo słodyczy.
Wyciąga go ze mnie i ostatni raz całuje namiętnie w usta. Następnie wstaje i kieruje się w stronę pokoju obok.
- Nie oczekujesz nic w zamian? - pytam z nadzieją.
Odwraca się i rzuca do mnie słaby uśmiech.
- Po tej terapii? Ani trochę. - odpowiada i znów rusza do (chyba) łazienki.
Przez chwilę patrzę w pościel, myśląc o tym, co powiedział. Następnie szczerze się uśmiecham. To dlatego był taki łagodny... Pamiętał. Jedna, samotna łza szczęścia spływa mi po policzku. Ubieram się, ignorując trochę spermy znajdującej się w dolnej części brzucha.
Po raz pierwszy od wielu lat mogę stwierdzić, że jestem naprawdę szczęśliwy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I napisane. Trochę mi to zeszło, najpierw było trudno, a później jakoś poszło.
Mówiąc szczerze, jestem całkiem zadowolona z tego Shot'a. Ale opinie pozostawiam wam.
Jeszcze jedna część mi została, chyba najprzyjemniejsza dla mnie do napisania. Tak, terapia.
Napomknęłam o niej pod koniec, żebyście w ogóle o niej nie zapomnieli. Liczę na jakiś odzew z waszej strony ;) To komentarz, to chociażby udostępnienie albo głos w ankiecie :)
Z pozytywnych rzeczy - Alex znowu będzie pisać, tylko od początku sierpnia *-* Kto nie może się doczekać tak samo jak ja?
Kończę tę notkę z nadzieją na komentarze xD A, i statystykami rozkurwiacie system xD
Jason prowadzi mnie w nieznane miejsce. Już się boję. Przed chwilą dotarliśmy do jednego z osiedli, w których są tylko pojedyncze domki. Teraz, znajdujemy się już niedaleko mieszkania Jasona. Nadal prowadzi mnie za rękę i ma minę, jakby za dużo ćpał. Uśmiecha się od ucha do ucha i co jakiś czas chichocze pod nosem. Powoli zaczyna irytować mnie ta jego nadmierna wesołość, ale nic nie mówię. Po postu idę sobie dalej i czekam, aż dotrę tam, gdzie ma zamiar blondyn obok mnie.
Przechodzimy kolejne kilka metrów, kiedy skręcamy do jednego z ogródków. Dobra, to za duże słowo. Ta trawa przed domem jest najwidoczniej tylko i wyłącznie dla ozdoby. Widzę kilka rozkopanych dołków, co oznacza, iż zabawiał się w pana... ogrodnika! Idę dalej, a wyraz mojej twarzy pozostaje bez zmienny. Patrzę na duży dom, pomalowany na szaro - niebiesko. Wygląda okey, mimo przeciwności. Dwa okna ułożone równoległe i w mniej więcej tych samych odstępach od drzwi, znajdujących się centralnie na środku. Dach, standardowo, jest w odcieniach czerwonego, a w tym przypadku, bordowego. To wszystko tak nie komponuje się z całości, że aż rzygać się chce. Narzekam w myślach na gust Jasona, ale idę dalej. Może dom w środku będzie wyglądał lepiej.
Gdy Jason otwiera drzwi, zaskakuje mnie całkowicie. Po jego wychwalaniu staroświeckich mebli, drewnianego... wszystkiego, nie spodziewałem się zastać tak nowoczesnego domu. Od razu uderza mnie światło bijące z samozapalającego się żyrandola. Mrużę oczy i dokładniej przyglądam się otoczeniu.
Wszystko zachowane w odcieniach bieli, dominuje tu jednak szarość. Ciemna szarość. Odwołuję to, co wcześniej pomyślałem - Jason ma świetny gust. Po mojej lewej znajduje się szafka na buty, a nad nią są wieszaki. Po prawej stronie, na ścianie wisi jeden obraz przedstawiający szklankę wody - jedna połowa jest cała biała z czarnymi zarysami szklanki, a druga, przeciwnie. Kiwam niezauważalnie i z podziwem dla twórcy, odwieszam swój płaszcz, zdejmuję buty i odstawiam parasolkę na miejsce.
Gdy docieram do salonu, kolejny raz zapiera mi wdech w piersi. Czarny telewizor, a przy nim Playstation 3 oraz kilkanaście gier. Szara kanapa ustawiona na przeciw, a przy niej dwie pufy tego samego koloru. Przed siedziskiem znajduje się szklany stolik, a dopełnieniem wszystkiego, jest jasnoszary dywan znajdujący się pod nim. Po prawej i lewej stronie od telewizora powieszone są dwa kolejne obrazy, namalowane w takim samym stylu, co pierwsze. Jeden przedstawia piłkę, drugi zaś... książkę. Nic nie rozumiem, co autor chciał przekazać. Mój wzrok skupia się na konsoli, którą zawsze chciałem mieć.
- Podać ci coś do picia? Winko? - mruga do mnie i niby przypadkiem dotyka mego ramienia, gdy przechodzi tuż obok mnie.
Chwila, czy on chce mnie omotać? Myśli, że od nadmiaru alkoholu we krwi pójdę z nim do łóżka? Hm, musi się bardziej postarać.
- Jasne. - odpowiadam wbrew swoim domysłom.
A co tam, raz się żyję. Podchodzę do białego blatu, aż za bardzo przypominającego ten, który znajduje się w barach. Czekam na napój i gdy dostaję w ręce kieliszek, upijam trochę, udając konesera wina. Jason uśmiecha się do mnie i sam również bierze łyka wina. Oblizuje wargi, niezdarnie, wyglądając jak mały chłopczyk, który pobrudził się sokiem porzeczkowym. Kąciki ust unoszą mi się mimowolnie do góry, kiedy widzę, jak próbuje dosięgnąć językiem podbródka, tam, gdzie popłynęła kropla wina. Wstaję, kręcąc głową i podchodzę do chłopaka. Jest wyższy ode mnie, z piętnaście centymetrów, a więc staję na palcach, by być na jego wysokości. Patrzę na niego iście seksownym wzrokiem i oblizuje mu tę kroplę.
- Lepiej? - pytam i oddalam się o krok.
Tylko jeden. Na drugi mi nie pozwala. Jason łapie mnie mocno za nadgarstek jedną ręką. Odkłada kieliszek na blat, jednocześnie się do mnie przybliżając.
- Może być jeszcze lepiej. - szepcze mi do ucha.
Wzdrygam się na ton jego głosu, wprawiający mnie w rozkosz. Na chwilę zamykam ślepia, by, gdy je otworzę, patrzeć wprost w niebieskie oczy swojego napalonego chłopaka. Składam na jego ustach delikatny pocałunek, zaczynając nieśmiało. On jednak nie chcę się patyczkować.
Atakuje mnie. Atakuje mnie miłością. Całuje namiętnie, z wyczuciem, jakby chciał zaspokoić wszystkie moje potrzeby sercowe. Ręką błądzi gdzieś pod koszulką, jednakże nawet nie próbuje grzebać w spodniach. To oznacza tylko dwie rzeczy - Ma do mnie szacunek i nie chce tego robić w salonie, połączonym z kuchnią. Te wiadomości jakoś podnoszą mnie na duchu i zaczynam bardziej ingerować w pocałunki. Staję się napastnikiem. Przecież najlepszą obroną jest atak.
Moje ręce same napastują jego ciało. Nie steruje nimi, one same wiedzą, gdzie podążyć. Zapoznają się z terenem. Hmm, sześciopak, dużo mięśni. Będzie ciężko, ale nie z takimi potworami się walczyło.
Nagle, Jason podnosi mnie. Nogami zaciskam jego biodra, podczas, gdy od podtrzymuje mój tyłek. Nie przestając mnie całować, na ślepo idzie do (prawdopodobnie) sypialni. Czuję się coraz bardziej podniecony i nie przestaję go całować. Jak nie w usta, to w szyję, zawsze znajdę jakiś kawałek skóry oczekującej odrobiny miłości. Wchodzimy do pomieszczenia i od razu Jason kładzie mnie na duże, nawet trzyosobowe łóżko. Sam jeszcze przez chwilę stoi, by zdjąć swoją koszulę. Ja przez ten czas ściągam sweterek i rozpinam kilka guzików koszuli. Dalej pomaga mi jej się pozbyć w całości i układa mnie pionowo na łóżku, dokładnie pośrodku.
Jest pochłonięty w całości całowaniem coraz niższych partii mego ciała. Zaczynam lekko dyszeć, mój oddech przyśpieszył już wcześniej. Mam zamknięte oczy, głowę momentami odchylam do tyłu. Staram się nie pojękiwać - sam nie wiem czemu. Nigdy nie lubiłem tego robić. Czuję dotyk zimniejszych rąk na swoim ciele, jeżdżących to na brzuchu, a to odrobinę niżej. Wydobywa się ze mnie jeden, ledwo słyszalny jęk, przez który mój partner śmieje się krótko i cicho. Otwieram oczy, by móc zobaczyć jego poczynania.
Gdy zauważa zmianę na mej twarzy, z powrotem wraca do niej i zaczyna mnie namiętnie całować. Czuję się mały pod jego ciężarem, co jest intrygujące, że tak duża istota nie robi mi krzywdy, a wręcz przeciwnie. Wprawia mnie w ekscytacje, rządzi mną, jednocześnie tego nie robiąc. Stara się mnie zadowolić i próbuje opanować swe własne potrzeby seksualne. Uśmiecham się szeroko na swoje myśli, co trochę przeszkadza podczas pocałunku.
- Z czego się cieszysz? Jeszcze nic nie zacząłem... - mówi cicho, z uśmiechem.
Tym razem nawet zdobywam się na cichy śmiech i odpowiadam, trzymając jego twarz blisko swojej. Nasze wargi niemal się stykają, ale mam na tyle miejsca, by móc mówić.
- Jesteś kochany. - szepczę i przybliżam jego twarz do swojej.
Mocno, najmocniej jak potrafię. Nasze języki toczą zaciętą walkę, nikt się nie podda, nikt nie wygra. Oczy, mocno zaciśnięte nie są świadome zbliżających się rąk Jasona do mych bokserek. Zmysł czucia okazuje się w seksie najważniejszym zmysłem.
Puszczam go. Nareszcie uwolniłem to zwierzę, tego Syna Jupitera, którym był. Chce dominować, chce być lepszym. Pozwalam mu na to, wręcz tego oczekuję.
- Koniec pierdolenia. - oznajmia z chytrym uśmieszkiem na twarzy. - To znaczy, początek.
Rozpina najpierw mój, a potem swój, rozporek wraz z guzikami. Ściąga moje spodnie, a następnie, też i bokserki. Nagość mi nie przeszkadza - wręcz jest mi zbawieniem. Jason robi te same czynności i po chwili, obydwoje jesteśmy nadzy na łóżku.
Jason, chwyta za moje nogi i rozchyla je, przyciągając do siebie. Czuję jego penisa w okolicy tyłka. Czekam na pierwszy ruch z jego strony.
Nie muszę długo tego robić. Po chwili, czuję go. Jest we mnie. Jęczę cicho, mój oddech przyśpiesza jeszcze bardziej. Jason wykonuje kolejny ruch, wsadza go głębiej. Wzdycham i pojękuję na przemian. Blondwłosy chłopak przyciąga mnie do siebie i dla odwrócenia uwagi, zaczyna całować moją szyję, a następnie przechodzi do ust. Nadal pojękuję, nawet, gdy dostęp do tlenu zasłaniają mi jego usta, ale jednocześnie czuję wielkie podniecenie i pragnę więcej. Szybciej. Mocniej. Partner, jakby czytając mi w myślach, przyśpiesza.
Wkłada go całego, chcąc najwidoczniej jednocześnie uprzykrzyć i osłodzić moje życie. Dyszę szybko i nierównomiernie, oczy mam zamknięte, a wargi nadal są w ruchu. Mam wrażenie, że to dopiero początek.
Znów przyśpiesza. Całujemy się rzadziej, mamy coraz dłuższą chwilę by na siebie popatrzeć. Nie korzystam z przywileju - o wiele lepiej czuję się z zamkniętymi oczami. Czuję narastającą furię, powoli budzącą się w Synu Jupitera. W końcu, musi pozostać uwolniona, a ja zamierzam jej w tym pomóc.
- Co, blondasku, zmęczyłeś się? Ojojoj... - kręcę lekko głową.
Chcę go wkurzyć. Nie, ja chcę go wkurwić. I udaje mi się. Jason zwiększa tempo do maksimum, jednocześnie kładzie mnie płasko na łóżku. Trzymam się kurczowo pościeli, gdy raz po raz wchodzi we mnie, raz szybciej, raz dłużej. Nie poprzestaje na jednej szybkości - Nie, nie. Zmienia ją, niczym Perfekcyjna Pani Domu białe rękawiczki. Już nie powstrzymuję w sobie jęków. Wydobywają się ze mnie same, bez mojej kontroli, zupełnie niezapowiedzianie. Czasem wyrywają mi się jakieś wulgarne teksty, ale to już tylko wtedy, gdy Jason za dużo sobie pozwoli.
Kiedy jego tempo się zmniejsza, myślę z początku, że skończył. Ale nie. Pan Grace bierze mojego penisa do ręki i zaczyna nim ruszać. Do góry i w dół. Z uśmieszkiem na twarzy, jęczę pod jego dotykiem nadal, tym razem bardziej zadowolony. Taki obrót spaw zupełnie mi odpowiada. Te dwie, najprzyjemniejsze czynności sprawiają, iż zapominam o problemach, o całym świecie. Liczy się tylko przyjemność i ten Pan na górze, sprawiający ją. Słyszę śmiech Jasona, gdy kolejny raz stękam z ekstazy i mocniej chwytam kołdrę w dłonie. Całuje mnie namiętnie, czuję się jak w raju. Trzy najlepsze rzeczy, jakie może robić, robi w tym samym momencie! Wiem, że będzie oczekiwał rekompensaty, ale liczyłem się z tym już wcześniej.
Sprawia, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie jeszcze przez kilka minut. Później dochodzę, a spuszczam się na dolną część jego brzucha. On, z uśmiechem, bierze jeden palec i nabiera trochę spermy na niego. Przybliża się trochę do mojej twarzy i zlizuje ją z palca, dając mi trochę. Hmm... słodka. Musiałem jeść dużo słodyczy.
Wyciąga go ze mnie i ostatni raz całuje namiętnie w usta. Następnie wstaje i kieruje się w stronę pokoju obok.
- Nie oczekujesz nic w zamian? - pytam z nadzieją.
Odwraca się i rzuca do mnie słaby uśmiech.
- Po tej terapii? Ani trochę. - odpowiada i znów rusza do (chyba) łazienki.
Przez chwilę patrzę w pościel, myśląc o tym, co powiedział. Następnie szczerze się uśmiecham. To dlatego był taki łagodny... Pamiętał. Jedna, samotna łza szczęścia spływa mi po policzku. Ubieram się, ignorując trochę spermy znajdującej się w dolnej części brzucha.
Po raz pierwszy od wielu lat mogę stwierdzić, że jestem naprawdę szczęśliwy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I napisane. Trochę mi to zeszło, najpierw było trudno, a później jakoś poszło.
Mówiąc szczerze, jestem całkiem zadowolona z tego Shot'a. Ale opinie pozostawiam wam.
Jeszcze jedna część mi została, chyba najprzyjemniejsza dla mnie do napisania. Tak, terapia.
Napomknęłam o niej pod koniec, żebyście w ogóle o niej nie zapomnieli. Liczę na jakiś odzew z waszej strony ;) To komentarz, to chociażby udostępnienie albo głos w ankiecie :)
Z pozytywnych rzeczy - Alex znowu będzie pisać, tylko od początku sierpnia *-* Kto nie może się doczekać tak samo jak ja?
Kończę tę notkę z nadzieją na komentarze xD A, i statystykami rozkurwiacie system xD
(Tak, to chyba Nico ;-; Po kurtce można poznać xD)
Nie mam za bardzo czasu na komentarz, więc będzie krótko.
OdpowiedzUsuńCo ty masz w głowie? xD (w pozytywnym sensie)
Kurde kocham cię.
Ja też najbardziej wyczekuję tej ostatniej części.
Nie wiem czy ci kiedyś mówiłam, ale piszesz świetnie i mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę.
Dziękuję, że o mnie wspominasz.
Dużo wyświetleń, weny, komentarzy i czego ci tam jeszcze potrzeba.
Wierny zjeb Alex ♥
O LUJU
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc bardzo obawiałam się Twojego "seksownego" one-shota xD. Spodziewałam się, że będzie nieestetyczny, pomieszany i w gruncie rzeczy mocno wulgarny.
Bogowie wybaczcie mnie takie bluźnierstwa!
Ta część zachwyciła mnie tak samo jak poprzednia. Serio. Jestem w pełni usatysfakcjonowana. Wszystkiego było w umiarze. I w końcu Nico nie był tylko bezbronnym pasywem XD.
No nie mam zbyt wielu słów by Cię skomplementować. Zajebiste to było. Mogłoby być trochę mniej kolokwialne, ale generalnie jest super :D Nie narzekam.
"Chwila, czy on chce mnie omotać? Myśli, że od nadmiaru alkoholu we krwi pójdę z nim do łóżka? " - Miałam takie.. Yhym. Nico ty zbereźniku XD
"Hmm... słodka. Musiałem jeść dużo słodyczy." A to mnie rozłożyło na totalne łopatki XD Mózg mi rozjebało!
Dobra... "Koniec pierdolenia" XD
życzę mnóstwa weny, czytelników i komentarzy :3
PS. Jestem przy końcówce rozdziałów Percico II, więc myślę, że dopiero przy następnym rozdziale naszmace swoje uwagi dotyczące całości :)
Cudeńko. Gratuluję talentu. Chcem jeszczem.
OdpowiedzUsuńWierna fanka. :-D
Cudowne chcoc widzac te seksy umarlam xDD
OdpowiedzUsuńNico tak duzo jeczy xDD
Cudowne *-*
Yay ^^
Najs.
OdpowiedzUsuńJa i muj kómpel Masło cie kochamy
Pisz dalej Paticzku
Pe-es. Zapraszam na mojego bloga o rzyciu Szynki Waleń
Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńDla mnie perfekcyjnie opisane
12/10
I, szczerze mówiąc, uważam, że o wiele lepiej piszesz teraz sceny +18 od twojego pierwszego razu z Percico, że tak powiem hehe
Ale kocham jak Nico jęczy, to jest tak rozbrajające, że czasami mam ochotę go zgwałcić.
Ej czekaj, możesz to wykreślić?
Peter Pan mnie zabije
No, ale cóż, mam nadzieję, że doczekam się drugiego Percico +18 z twojej strony.
Dzisiaj tak krótko niestety
Muszę cię poinformować, iż wyjeżdżam na dwa tygodnie i wrócę pewnie około 6-ego sierpnia więc wybacz jeśli nie odpiszę na wiadomości i tego typu inne.
A, no i oczywiście jestem bardzo ciekawa o co chodzi z tą terapią
Trzymaj się ^^
Wierna Tobie niczym Nathan swojej lampie
Twoja,
Annabeth <3
Fajne, tak mnie zatkało, że po prostu brak słów. Serio, nie wiem, co napisać. Ja w życiu bym tak dobrze o szekszach nie napisała. Aż się nie chce umierać, by czytać to dalej, ale sześciokrotny nieboszczyk ma tu niezbyt wiele do powiedzenia...
OdpowiedzUsuńpo prostu ołsum, perfekt, briljant.
Życzę pomysłów o czasu, żeby je zrealizować.