Trening
Wchodzę do szatni i szybko kładę torbę na ławkę. Jestem spóźniony na trening z Percy'm, miałem zacząć ćwiczyć jakieś piętnaście minut temu. Ściągam górną część garderoby i zaczynam grzebać w torbie w poszukiwaniu nowej, przeznaczonej do ćwiczeń, koszulki. Gdy już myślę, że jej zapomniałem, znajduję ją na samym dole, tuż pod białym ręcznikiem oraz wodą mineralną. Przebieram się, zabieram wszystkie potrzebne przedmioty i wychodzę z szatni.
Słyszę, jak Percy kozłuje piłką do koszykówki. Przekraczam próg sali gimnastycznej i od razu nawiązuję kontakt wzrokowy z Percy'm.
– Spóźniłeś się – oznajmia błyskotliwie Percy. – Mam poważną sprawę do obgadania z Tobą o Sam Wiesz Kim i o jego Sam Wiesz Jakim nałogu.
Przewracam oczami i odkładam wodę mineralną oraz ręczniki. Następnie zdejmuję naszyjnik, którego zapomniałem ściągnąć wcześniej i podchodzę do Percy'ego, chwytając wcześniej za piłkę.
– Jaka to poważna sprawa? – pytam, kozłując piłkę w prawej ręce.
Uznałem rozgrzewkę za zbędną, już i tak biegłem na autobus.
– Rozmawiałeś z Jasonem o jego papierosie?
– Tak. Wczoraj wieczorem, jak się z nim spotkałem.
– I właśnie o to chodzi. – Zaciekawia mnie Percy. Rzuca piłkę do kosza z odległości, gdzie zdobyłby dwa punkty. - Dzisiaj rano rozmawiał o tym ze mną i próbował mnie przekonać, że on nie jest uzależniony i potrzebuje tej fajki do normalnego funkcjonowania.
Zaciskam szczękę i rzucam do kosza, jak to wcześniej zrobił Percy. Niestety, piłka odbija się od krawędzi.
– Co my tak właściwie możemy jeszcze zrobić? – Zagaduję w drodze po piłkę. – On nas nie słucha, jest zaślepiony nałogiem. – Robię krótką przerwę. – Chyba będziemy zmuszeni powiedzieć to jego matce, nie sądzisz?
Percy z przypływu gniewu kolejny raz rzuca do kosza. Oczywiście trafia.
– Wolałbym tego uniknąć. Sam wiesz, jaka jest jego matka. – Doskonale wiem, o co mu chodzi. – Może powinniśmy zapisać go do psychologa? Chociaż nie, do tego potrzebni są chyba rodzice...
Łapię się za głowę i zastanawiam, co my możemy zrobić. Jesteśmy bezbronni.
– Może udałoby nam się znaleźć jakieś tabletki do rzucania palenia albo plastry. Ludzie takich używają, jak są za nerwowi, gdy rzucają palenie. – proponuję.
Percy patrzy na mnie nieprzekonany, ale parę sekund później kiwa głową i podchodzi do mnie.
– Ja to załatwię. Musimy jeszcze namówić Jasona, żeby je brał. Masz na to jakiś pomysł? Przypomnę, że normalna rozmowa nie pomaga...
– Mam! – wykrzykuję. – Wiesz, kogo słucha bezgranicznie?
– Piper! – krzyczymy w tym samym momencie.
Słyszę, jak Percy kozłuje piłką do koszykówki. Przekraczam próg sali gimnastycznej i od razu nawiązuję kontakt wzrokowy z Percy'm.
– Spóźniłeś się – oznajmia błyskotliwie Percy. – Mam poważną sprawę do obgadania z Tobą o Sam Wiesz Kim i o jego Sam Wiesz Jakim nałogu.
Przewracam oczami i odkładam wodę mineralną oraz ręczniki. Następnie zdejmuję naszyjnik, którego zapomniałem ściągnąć wcześniej i podchodzę do Percy'ego, chwytając wcześniej za piłkę.
– Jaka to poważna sprawa? – pytam, kozłując piłkę w prawej ręce.
Uznałem rozgrzewkę za zbędną, już i tak biegłem na autobus.
– Rozmawiałeś z Jasonem o jego papierosie?
– Tak. Wczoraj wieczorem, jak się z nim spotkałem.
– I właśnie o to chodzi. – Zaciekawia mnie Percy. Rzuca piłkę do kosza z odległości, gdzie zdobyłby dwa punkty. - Dzisiaj rano rozmawiał o tym ze mną i próbował mnie przekonać, że on nie jest uzależniony i potrzebuje tej fajki do normalnego funkcjonowania.
Zaciskam szczękę i rzucam do kosza, jak to wcześniej zrobił Percy. Niestety, piłka odbija się od krawędzi.
– Co my tak właściwie możemy jeszcze zrobić? – Zagaduję w drodze po piłkę. – On nas nie słucha, jest zaślepiony nałogiem. – Robię krótką przerwę. – Chyba będziemy zmuszeni powiedzieć to jego matce, nie sądzisz?
Percy z przypływu gniewu kolejny raz rzuca do kosza. Oczywiście trafia.
– Wolałbym tego uniknąć. Sam wiesz, jaka jest jego matka. – Doskonale wiem, o co mu chodzi. – Może powinniśmy zapisać go do psychologa? Chociaż nie, do tego potrzebni są chyba rodzice...
Łapię się za głowę i zastanawiam, co my możemy zrobić. Jesteśmy bezbronni.
– Może udałoby nam się znaleźć jakieś tabletki do rzucania palenia albo plastry. Ludzie takich używają, jak są za nerwowi, gdy rzucają palenie. – proponuję.
Percy patrzy na mnie nieprzekonany, ale parę sekund później kiwa głową i podchodzi do mnie.
– Ja to załatwię. Musimy jeszcze namówić Jasona, żeby je brał. Masz na to jakiś pomysł? Przypomnę, że normalna rozmowa nie pomaga...
– Mam! – wykrzykuję. – Wiesz, kogo słucha bezgranicznie?
– Piper! – krzyczymy w tym samym momencie.
***
– On nie skończył palić?! – unosi głos w nerwach Piper.
Obydwoje kręcimy niechętnie głowami i zerkamy na wkurzoną, ale i jednocześnie smutną, dziewczynę Jasona. Stoimy na sali gimnastycznej, już po treningu. Opieram się o zimną ścianę, trzymając piłkę w dłoniach i wyobrażając sobie zamiast niej Jasona. To się chyba zaczyna robić psychiczne.
– Właśnie chcemy cię poprosić, byś spróbowała mu przemówić do rozumu. My już z nim rozmawialiśmy, ale on uparcie sądzi, że nie przeżyje kolejnego dnia bez tej pieprzonej fajeczki!
– Stał się agresywny – dodaję po cichu.
– Co ty powiedziałeś? – zapytał Percy, mierząc mnie wzrokiem.
Biorę głęboki oddech i wyjaśniam ze stoickim spokojem w głosie:
– Zaczął mnie wyzywać, gdy się wkurzy, krzyczał, że mnie nienawidzi i, że zniszczyłem mu życie. Kilka razy mnie popchnął, a raz chciał podbić oko. To wszystko wydarzyło się w przeciągu jednego, dzisiejszego dnia.
Percy zerka na Piper z miną zbitego szczeniaka. Widać, że jest bezradny i nie chce, żeby coś mi się stało. A co najważniejsze, chce chronić przyjaciela.
– Muszę z nim porozmawiać, zrobię to jeszcze dzisiaj, obiecuję – wyznaje Piper po minucie ciszy. – Nic ci poważnego nie zrobił?
Wiem, że pytanie jest skierowane do mnie, choć nie patrzę na dziewczynę. Całą swoją uwagę skupiam na piłce.
– Nie. Udało mi się wyślizgnąć. Jak sama wiesz, nie raz mnie zaczepiali w szkole i musiałem się jakoś bronić lub uciekać. W przypadku Jasona wystarczył szybki unik i krzyk.
Piper chowa twarz w dłoniach na moje słowa. Całej naszej trójce zależy na zdrowiu i szczęściu tylko jednej osoby, która nie chce od nas przyjąć pomocy.
– Dobra, ja idę do niego, bo nie wytrzymam. Miłego dnia chłopaki, dziękuję za wszystko. Postaram się postawić tego upartego jak osioł Jasona do pionu. – Nagle Piper podchodzi do mnie. – Uważaj na siebie. Jesteś dla mnie jak brat, pamiętaj.
Rzucam piłkę na ziemię i przytulam Piper, która, jak na złość, jest ode mnie troszkę wyższa. Puszczam ją i uśmiecham się w jej stronę, by dodać jej otuchy.
– Do zobaczenia jutro! – rzuca na pożegnanie i wychodzi z sali.
Zerkam na Percy'ego. Uśmiecha się, choć dostrzegam w jego spojrzeniu nie tylko radość i ulgę. Jest tam też... zazdrość?
– Mam nadzieję, że jesteś gejem, a nie biseksualistą – mówi cicho i podchodzi do mnie.
Dwa dni temu byłem z nim w restauracji, wczoraj natomiast spędziłem większość czasu z Jasonem poza szkołą, jak i w szkole. Dopiero teraz widzę się z Percy'm... na żywo.
– Jestem tylko i wyłącznie gejem – oznajmiam i podchodzę krok bliżej.
Percy patrzy na mnie z góry i uśmiecha się pod nosem. Wyciąga ramiona przed siebie i przytula mnie oraz całuje w czoło.
– Jesteś taki malutki, wiesz o tym?
Leciutko uderzam go w tył pleców i mocniej przytulam.
– Tak, wiem o tym. Nie wnerwiaj mnie nawet – ostrzegam.
Śmiech Percy'ego roznosi się po sali gimnastycznej. To taki cudowny dźwięk.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiiiitajcie! Może troszkę krótko, ale lepszy rydz niż nic xD
OBEJRZAŁAM TEEN WOLF I WRACAM DO ŻYCIA <3
Tak btw. macie jakieś seriale do polecenia? XD
Mam zamiar obejrzeć kiedyś Supernatural, a tak to nie wiem.
Chcę też ogłosić, że mam cięższy okres w życiu i w ogóle, będę miała kolejny raz psychologa, jak nie gorzej i w ogóle ;-; Więc BARDZO przepraszam za nieobecność!
Po raz pierwszy od 2 tygodniu udało mi się coś napisać, serio. Przepraszam :c
Ale koniec smutasków i koniec notki xD
Pozdrawiam wszystkich i chcę podziękować za 10 obserwatorów bloga <3 Zapraszam do obserwowania tak przy okazji. Do komentowania również. Oraz do brania udziału w ankietach :3
Dobra, kończę, papaa xD
Biorę głęboki oddech i wyjaśniam ze stoickim spokojem w głosie:
– Zaczął mnie wyzywać, gdy się wkurzy, krzyczał, że mnie nienawidzi i, że zniszczyłem mu życie. Kilka razy mnie popchnął, a raz chciał podbić oko. To wszystko wydarzyło się w przeciągu jednego, dzisiejszego dnia.
Percy zerka na Piper z miną zbitego szczeniaka. Widać, że jest bezradny i nie chce, żeby coś mi się stało. A co najważniejsze, chce chronić przyjaciela.
– Muszę z nim porozmawiać, zrobię to jeszcze dzisiaj, obiecuję – wyznaje Piper po minucie ciszy. – Nic ci poważnego nie zrobił?
Wiem, że pytanie jest skierowane do mnie, choć nie patrzę na dziewczynę. Całą swoją uwagę skupiam na piłce.
– Nie. Udało mi się wyślizgnąć. Jak sama wiesz, nie raz mnie zaczepiali w szkole i musiałem się jakoś bronić lub uciekać. W przypadku Jasona wystarczył szybki unik i krzyk.
Piper chowa twarz w dłoniach na moje słowa. Całej naszej trójce zależy na zdrowiu i szczęściu tylko jednej osoby, która nie chce od nas przyjąć pomocy.
– Dobra, ja idę do niego, bo nie wytrzymam. Miłego dnia chłopaki, dziękuję za wszystko. Postaram się postawić tego upartego jak osioł Jasona do pionu. – Nagle Piper podchodzi do mnie. – Uważaj na siebie. Jesteś dla mnie jak brat, pamiętaj.
Rzucam piłkę na ziemię i przytulam Piper, która, jak na złość, jest ode mnie troszkę wyższa. Puszczam ją i uśmiecham się w jej stronę, by dodać jej otuchy.
– Do zobaczenia jutro! – rzuca na pożegnanie i wychodzi z sali.
Zerkam na Percy'ego. Uśmiecha się, choć dostrzegam w jego spojrzeniu nie tylko radość i ulgę. Jest tam też... zazdrość?
– Mam nadzieję, że jesteś gejem, a nie biseksualistą – mówi cicho i podchodzi do mnie.
Dwa dni temu byłem z nim w restauracji, wczoraj natomiast spędziłem większość czasu z Jasonem poza szkołą, jak i w szkole. Dopiero teraz widzę się z Percy'm... na żywo.
– Jestem tylko i wyłącznie gejem – oznajmiam i podchodzę krok bliżej.
Percy patrzy na mnie z góry i uśmiecha się pod nosem. Wyciąga ramiona przed siebie i przytula mnie oraz całuje w czoło.
– Jesteś taki malutki, wiesz o tym?
Leciutko uderzam go w tył pleców i mocniej przytulam.
– Tak, wiem o tym. Nie wnerwiaj mnie nawet – ostrzegam.
Śmiech Percy'ego roznosi się po sali gimnastycznej. To taki cudowny dźwięk.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiiiitajcie! Może troszkę krótko, ale lepszy rydz niż nic xD
OBEJRZAŁAM TEEN WOLF I WRACAM DO ŻYCIA <3
Tak btw. macie jakieś seriale do polecenia? XD
Mam zamiar obejrzeć kiedyś Supernatural, a tak to nie wiem.
Chcę też ogłosić, że mam cięższy okres w życiu i w ogóle, będę miała kolejny raz psychologa, jak nie gorzej i w ogóle ;-; Więc BARDZO przepraszam za nieobecność!
Po raz pierwszy od 2 tygodniu udało mi się coś napisać, serio. Przepraszam :c
Ale koniec smutasków i koniec notki xD
Pozdrawiam wszystkich i chcę podziękować za 10 obserwatorów bloga <3 Zapraszam do obserwowania tak przy okazji. Do komentowania również. Oraz do brania udziału w ankietach :3
Dobra, kończę, papaa xD
(Sterek to najlepszy Pairing w Teen Wolf <3)
Zajebioza. Kocham cie; Pisz nastepna.
OdpowiedzUsuńKomuna z Jasonem.
OdpowiedzUsuńBo idę na kiepa xD
----------------------
Pierdolnęłam xDDDDDDD
Percy jest zazdrosny!
OdpowiedzUsuńPercy jest zazdrosny!
Percy jest zazdrosnyyy!
Tylko od kiedy Nico jest z Piper jak rodzeństwo? Albo coś pogmatwałaś albo mnie zaraz zjebie. Syn Hadesa jak brat dla córki Afrodyty??? Ponoć czarny pasuje do wszystkiego, ale to już przesada...
Percy jest zazdrosny!
OdpowiedzUsuńPercy jest zazdrosny!
Percy jest zazdrosnyyy!
Tylko od kiedy Nico jest z Piper jak rodzeństwo? Albo coś pogmatwałaś albo mnie zaraz zjebie. Syn Hadesa jak brat dla córki Afrodyty??? Ponoć czarny pasuje do wszystkiego, ale to już przesada...