poniedziałek, 20 października 2014

Percico *,* 1

#1 Would you like to...


                    * Percy *

       Jak zwykle obudził mnie mój budzik. Chciałem rzucić nim o ścianę, ale się powstrzymałem.
Mógłbym mieć przez to problemy u Chejrona. To był już drugi tydzień na obozie, a ja nie zrobiłem nic kreatywnego. Całymi dniami siedziałem na plaży i rozmyślałem o Annabeth. Zerwaliśmy już jakiś czas temu. Starałem się o tym zapomnieć, ale to zawsze powracało. 
     Dziś powiedziałem sobie stanowcze ,,Dość!'' i wyskoczyłem z łóżka. Dosłownie wyskoczyłem bo leżałem teraz na podłodze. Wstałem, wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. Kiedy już miałem wychodzić, usłyszałem pukanie do drzwi. Ze zdziwioną miną podszedłem i otworzyłem je. Stał tam Nico di Angelo - Syn Hadesa. Najprzystojniejszy z całego obozu, o dwa lata młodszy ode mnie chłopak z czarnymi włosami, pięknymi ciemnobrązowymi oczami i bardzo jasną karnacją. 
     Mógł wydawać się straszny, ale dla mnie był po prostu piękny. Stał oparty na swoim mieczu ze stygijskiego żelaza i czekał na zaproszenie środka. Pokiwałem głową żeby wszedł, a sam przez ten czas zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy. On przez ten czas usiadł na sofie i patrzył się z zainteresowaniem co robię. Coraz częściej rozmawialiśmy i czasem nawet uśmiechał się, a to był u niego wyczyn godny podziwu.
     Po zebraniu wszystkich potrzebnych mi rzeczy, usiadłem obok niego i zapatrzyłem się w jego oczy. Były naprawdę piękne. Już nie było widać w nich bólu, lecz nadzieję na lepsze jutro. Nico nagle oderwał wzrok od rogu Minotaura na który tak uparcie patrzył i spojrzał mi prosto w oczy. Były inne niż zwykle... takie wesołe. Tryskać było od nich radością , co mnie nie lada zdziwiło . Po kontakcie wzrokowym, syn Hadesa zrobił coś nieprawdopodobnego, uśmiechnął się i zaczął śmiać. Nie powiem, że mi się to nie podobało, ale to nie składało się w całość. Dopiero po minucie był w stanie się opanować i powiedział:
   - Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.
   - Nico, czy wszystko jest okej ?- zapytałem i złapałem go za ramię, aby spojrzał mi w oczy
   - Tak tylko - zawahał się - cieszę się, że jesteś - dokończył, po czym mnie przytulił.
     Byłem zszokowany. Z początku nie odwzajemniłem odcisku, ale kiedy odzyskałem kontrole, od razu to zrobiłem. Po przytulaniu spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem po czym odrzekł:
   - Prze... Przepraszam
   - Za co? - zapytałem natychmiast.
   - Za wszystko - odpowiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałem - za to, że traktowałem cię okropnie po śmierci Bianki, że byłem wobec ciebie opryskliwy i mówiłem, że przez ciebie Bianka zginęła - dokończył
     Zamurowało mnie. Dosłownie. Patrzyłem na niego jak na kosmitę, który właśnie powiedział ,,Cześć, wyskoczysz dzisiaj na kawę?''. Po tym wszystkim on mnie przeprasza? On nie ma za co przepraszać, to ja tu jestem winny. Nico już chciał uciec, ale w porę złapałem go za rękę. Była taka ciepła i miła w dotyku... Kiedy chciał ją wyrwać, pociągnąłem go do siebie i zmusiłem do spojrzenia mi w oczy. W niczym nie przypominały oczu sprzed paru minut. Teraz były zaczerwienione od płaczu i widać było w nich smutek. Co nie zmienia faktu, że nadal były piękne. Muszę się do czegoś przyznać. Od kiedy zacząłem z nim rozmawiać, spodobał mi się. Chyba się w nim zakochałem. Uwielbiałem mieć go na wyłączność. Czułem wtedy, że jest on w pełni bezpieczny i czuję się dobrze. Patrzyłem się w jego boskie oczy jeszcze parę chwil. Cały czas chciał się wyrwać, ale byłem silniejszy, co go chyba naprawdę irytowało.
     Pochyliłem się i szepnąłem mu do ucha
   - Nie masz za co przepraszać. To ja ja zachowałem się jak dupek
     Z początku odpowiedziała mi cisza, ale potem odpowiedział cienkim głosem:
   - Ty? To wszystko moja wina - ostatnie zdanie wykrzyczał i dalej ciągnął - Percy nie możesz się obwiniać za moją głupotę!- dokończył nadal krzycząc.
     Ja niewiele myśląc przytuliłem go i miętoliłem jego włosy. Były takie miłe w dotyku, że mogłem dotykać ich cały czas. Czułem, że mam coraz bardziej mokrą koszulkę, co by znaczyło że Nico nadal płacze. Przytuliłem go mocniej, dając znak, że tu jestem. Zazwyczaj się wtedy uspokajał, ale nie w tym przypadku. Płakał coraz mocniej. Jestem idiotą! Jak mogłem doprowadzić go do takiego stanu?!
   - Jestem największym idiotą chodzącym po kuli ziemskiej - szepnąłem
   - Nieprawda! - krzyknął Syn Hadesa przez szloch i się odsunął - Nawet nie waż się tak mówić!
   - A wiesz, dlaczego tak myślę?- zapytałem
   - Ni...nie - zająkał się, co znaczyło, że był bardzo zdenerwowany
   - Bo nawet nie potrafię ci powiedzieć co do ciebie czuję - mówiąc to przybliżyłem się do niego i złapałem go za rękę.
     Popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem. A ja właśnie wtedy postanowiłem działać. Szepnąłem mu do ucha ,,Kocham Cię'' i wprawiłem swoje wargi w ruch.


                      *  Nico *

      Stałem jak słup soli kiedy Percy mnie pocałował. Kompletnie nie wiedziałem co się dzieje.
Od zawsze marzyłem o tym dniu. Myślałem że to ja mu wyznam co do niego czuję , a on mnie odrzuci. No cóż los lubi zaskakiwać. Przez cały pocałunek nie potrafiłem zebrać myśli. On właśnie powiedział że mnie kocha a ja stoję z założonymi rękami. Kiedy on chciał się odsunąć, oddałem pocałunek wkładając w niego wszystkie towarzyszące mi emocje. On natychmiast odpowiedział na pocałunek i już po chwili leżał na mnie. Nie powiem miłe doświadczenie, ale na to trochę za wcześnie. Po pocałunkach położyłem się obok niego i wtulałem w jego tors.Leżałbym tak całą wieczność, ale właśnie rozległ się dźwięk konchy, oznaczającej śniadanie. Niechętnie wstaliśmy, pocałowaliśmy się na do widzenia i wyszedłem z domku pierwszy , żeby nikt nic nie podejrzewał.
     Ja chciałem ten związek utrzymać w tajemnicy, ale to ustalę dokładnie z Percy'm.
Usiadłem przy swoim stoliku i ,,zamówiłem'' skromne śniadanie. Naprawdę bardzo mało jadłem co było bardzo zauważalne. Przez całe śniadanie patrzyłem na Percy'ego. On jadł niebieskie śniadanie co mnie zdziwiło, ale on już taki był. Muszę się go kiedyś spytać skąd u niego takie zamiłowanie do tego koloru. Ja osobiście uwielbiałem czerń, ale nie wiem dlaczego.Może dlatego że byłem synem Hadesa?
     Po śniadaniu chciałem porozmawiać z Percy'm, ale przeszkodził nam Chejron.
   - Dzisiaj odbędzie się bitwa o sztandar - ogłosił - W drużynie niebieskiej przewodzić będzie domek Posejdona, a w tej drużynie znajdą się domki: Hadesa, Aresa, Ateny, Dionizosa, Iris i Hekate. W drużynie czerwonej dowodzić będzie domek Demeter i znajdować się w niej będzie domek Apolla, Zeusa (Jason jest w obozie), Afrodyty, Hefajstosa, Hebe i Nike. Reszta może odpocząć.
     Bardzo się ucieszyłem że będę z Percy'm w drużynie. Nie chciałbym zrobić mu krzywdy... oczywiście niechcący. Wymieniłem z Percy'm krótkie spojrzenie i byłem już w drodze na plażę. Przed południem było tu pięknie. Tak spokojnie i z dala od wszystkich. No chyba że jesteś akurat na plaży z synem Posejdona to nie można delektować się widokiem i ciszą. Od razu wskoczył do wody w ubraniu i nawet się nie zamoczył. Mnie też chciał namówić, ale ja panicznie bałem się wody.
   - No chodź Nico- nalegał - Nic ci się nie stanie, przyrzekam
   - Nie, mówiłem że boję się wody i nie wejdę - odpowiadałem stanowczym głosem
   - Ale obiecaj że wejdziesz później - znów próbował mnie namówić
   - No dobra, dobra-odrzekłem zrezygnowanym głosem - A kiedy?
   - Za godzinę - odparł najspokojniej w świecie
   - Yhhh, no dobra a teraz Percy mam do ciebie sprawę- powiedziałem udając zamyślenie
   - Jaką?- zapytał i spojrzał na mnie badawczym wzrokiem
   - Dlaczego tak bardzo lubisz kolor niebieski? - zapytałem,a on lekko się uśmiechnął.
   - Ha, długa historia , ale w skrócie chodzi o to, że Gabe mówił, że nie ma czegoś takiego jak niebieskie jedzenia, a moja mama żeby zrobić mu na złość przynosiła mi z piekarni niebieskie cukierki, inne niebieskie jedzenie i tak pozostało aż do dzisiaj. To taka mała tradycja - mówiąc ostatnie zdanie, uśmiechnął się jeszcze bardziej - A dlaczego to cię zainteresowało? - zapytał
   - Zobaczyłem, że dzisiaj jadłeś niebieskie śniadanie i - zawahałem się, musiałbym opowiadać o przeszłości a tego chciałem uniknąć
   - I... - poganiał mnie Percy
   - I... kiedy przyszedłem do ciebie do domu i zobaczyłem niebieski tort urodzinowy. To było parę lat temu. Pamiętasz? - zapytałem
     Percy pocałował mnie w czoło
   - Jak mógłbym zapomnieć?-zapytał
   - Nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Ja nadal to wspominam
     Złapał mnie za rękę i przytulił mocno.
   - Och, Nico to przeszłość. Nie martw się nią tak - powiedział najspokojniejszym głosem jaki kiedykolwiek słyszałem.
     Pewnie zasnąłbym w jego objęciach , ale właśnie biegł do nas jakiś chłopak.
     Wyglądał na jakieś piętnaście lat. Miał jasnobrązowe włosy, niebieskie oczy i elfie uszy. Zgaduję że był od Hermesa , po tych uszach.
   - Percy... jesteś potrzebny. Natychmiast! - wysapał
   - Ale... co się stało? - zapytał zbity z tropu Percy
   - Chodzi o Obóz Jupiter. Podobno mają jakieś kłopoty - odpowiedział już spokojniejszym głosem.
Wstałem i pognałem razem z Percy'm do Chejrona.


                       * Percy *

      Yhhh! Oczywiście muszę być potrzebny akurat w tej chwili! Czy ja kiedyś będę miał spokojne życie?
     No cóż... pognałem z Nico do Chejrona najszybciej jak się dało. Widać było że czeka na nas od dawna. Obok niego widać było Jasona, czyli rozmawiał przez iryfon. Podbiegłem i spojrzałem badawczo na Chejrona. On natomiast wskazał głową na Jasona i odszedł.Podszedłem więc bliżej do Jasona i przywitałem się
   - Cześć, stary! O co chodzi? - zapytałem
   - Hej i... O cześć Nico! - powiedział i uśmiechnął się. Syn Hadesa uśmiechnął się do niego i również przywitał - No, ale chodzi o to, że w Obozie Jupiter dzieją się złe rzeczy. Oktawian chyba coś planuje, ale nie jestem pewny. Podejrzewam, że zbiera ochotników na zaatakowanie waszego obozu. - dokończył.
     Byłem nieźle zszokowany.Z początku że Jason żartuje, ale potem w iryfonie pojawiła się Reyna. Wyglądała na zdruzgotaną. Miała podkrążone oczy i bledszą karnacje niż ją ostatnio widziałem.
   - To prawda co powiedział Jason - odezwała się Reyna - Oktawian chce zniszczyć wasz obóz , więc miejcie się na baczności. Zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby go powstrzymać,ale nic nie obiecuję.- gdy tylko to powiedziała , rozłączyła się.
     Stałem tam jeszcze przez chwilę sparaliżowany i pewnie stałbym dłużej gdyby Nico nie złapał mnie za ramię
   - Percy, wszystko okej?- zapytał
   - Tak, już okej. Chodźmy już, przecież muszę cię nauczyć pływać- odzyskałem już pewność siebie i poszliśmy w kierunku plaży.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że trochę początek podobny do One - Shota, ale... trudno. I chce tu widzieć chociaż 1 komentarz!!! Inaczej mam Focha!!! :P
  


6 komentarzy:

  1. Oktawian morderca pluszaków planuje zabić coś innego niż pluszaki?
    Fajne to to :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa, jakoś nigdy za Oktawianem nie przepadałam i dla mnie idealnie sprawuje się do zdrajcy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczyna :) Obserwuję i wracam do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego można się było spodziewać, po Rozpruwaczu Pluszaków xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Eej, co wy tak Oktawiana nie lubicie?... On jest tylko niezrównoważony psychicznie... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero znalazłam tego bloga, a już się w nim zakochałam :D <3 <3

    OdpowiedzUsuń