Suicide Attempt
* Nico *
Jeden dzień.
Tylko jeden dzień temu próbowałem popełnić samobójstwo. Leżałem w klinice, pod bacznym okiem Willa - dziecka Apolla. Z tego co słyszałem, Percy cały czas próbował mnie odwiedzić, ale byłem za słaby. Straciłem bardzo dużo krwi i gdyby nie to, że Hazel przyjechała z Obozu Jupiter - umarłbym. Pewnie w tej chwili kłóciłbym się z Hadesem. No, ale na szczęście czy nie, żyję. Próbowałem popełnić samobójstwo, przez moja uczucia do Percy'ego. On nic nie wiedział i nie miał możliwości się dowiedzieć. Oprócz mnie, tylko Jason znał prawdę, a on przyrzekł, że nikomu nie powie. Tylko mu tak naprawdę ufałem.
Spróbowałem usiąść i po wielu trudach, dokonałem tego. Rozejrzałem się po sali. Były tam tylko jakieś panie pozujące na obrazach. Było tam też parę roślinek , ale nie obchodziło mnie to. Spojrzałem na stolik i, o dziwo znajdowała się na nim kartka. To był najprawdopodobniej list, pisany własnoręcznie.
Od razu chciałem sprawdzić co się w nim piszę, ale kiedy tylko wyciągnąłem rękę, przeszył mnie niesamowity ból. Musiałem się mocno powstrzymać, aby nie krzyknąć, nie chciałem aby ktoś do mnie przyszedł. Spróbowałem po raz kolejny, tym razem z powodzeniem. Z trzęsącymi i obolałymi dłońmi, rozwinąłem kartkę. Tekst był wyraźnie napisany, żeby taki di Angelo mógł go sobie przeczytać. Ostatni raz spojrzałem w stronę drzwi, aby sprawdzić czy nikt nie nadchodzi i zacząłem czytać.
,,Hej Nico,
Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem. Za Biankę, za zmienienie cię w odosobnionego człowieka i przede wszystkim, za kłamstwa. Pewnie wiesz, że ja i Annabeth jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Przeżyliśmy razem wiele przygód i naprawdę myślałem, że to miłość. Ale cóż, jestem tylko Percy'm i często się mylę. Annabeth wyjechała, a kilka tygodni przed tym mnie rzuciła. Nie chciałem o tym mówić nikomu na obozie, ale ty byłeś, jesteś i będziesz dla mnie wyjątkowy. I właśnie to chciałem ci przekazać w tym liście. Że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wiem że mówię to trochę za późno no, ale jak to mówią ,,lepiej później niż wcale''. Wiem, że ani dla ciebie, ani dla mnie, nie jest to łatwa sytuacja. Przecież jakiś chłopak próbuje dobrać w słowa swoje uczucia, co jest cholernie trudne. Ale napiszę to, aby pojawił się uśmiech na twej twarzy: ZAKOCHAŁEM SIĘ W TOBIE! I to nawet nie wiesz jak bardzo. Cały czas o tobie myślę. Kiedy jem śniadanie, walczę z innymi, a nawet kiedy śpię. Raz śniło mi się, że biegliśmy do teledysku ,,W stronę słońca''. To byłoby słodkie gdyby nie to, że za nami biegły potwory... ,ale wracając do tematu.
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczysz... i dasz mi szansę.
Na zawsze twój
Percy"
Nie mogłem wyjść z osłupienia. Siedziałem tak uśmiechnięty, ze łzami w oczach jeszcze jakieś pięć minut. Później przyszedł Will.
- Oooo... wstałeś. - przywitał mnie z uśmiechem na ustach.
-Tak. - odpowiedziałem krótko.
Po zdaniu raportu z mojego samopoczucia, powiedział, że za trzy dni będę już mógł wyjść z tej klatki. Może dokładnie tak tego nie ujął, ale ja to tak odebrałem. Już nie mogłem się doczekać spotkania z Percy'm.
* Percy *
Kiedy Will oznajmił mi, że Nico jest cały i zdrowy, o mało się nie popłakałem.
Modliłem się do bogów o zdrowie dla niego. Na szczęście mnie wysłuchali. Nie wiem, co bym zrobił gdyby w moim życiu zabrakło tego chuderlawego, ale i tak pięknego chłopaka. Uwielbiałem to uczucie kiedy wiedziałem że czuję się dobrze i nic mu się nie stanie.
Minęły już te cholernie długie trzy dni i w końcu mogłem go spotkać.
Chciałem być pierwszą osobą, która go zobaczy po wyjściu z kliniki. Niby tam jest przytulnie, ale przebywanie w tak małym pomieszczeniu przez cztery dni z rzędu źle wpływa na psychikę. A Nico... no cóż, nie lubi przebywać dłużej w jednym miejscu. Po długich oczekiwaniach wyszedł na chwiejnych nogach mój (mam nadzieję) książę. Był bardziej blady niż zwykle, wychudzony i smutny. Trzeba było to szybko zmienić. Wstałem z ławki i ruszyłem w jego stronę, Poruszał się powoli, ale widać było że nie z własnej woli. Podszedłem do niego i spojrzałem w jego cudne oczy. Teraz widniał w nich smutek, ale postanowiłem szybko to zmienić. Wziąłem go na ręce i pomimo jego sprzeciwów zaniosłem do swojego domku. Kiedy tylko przekroczyłem próg, odłożyłem go i zapytałem
- Jak się czujesz?
Chyba pomyślał, że żartuję, bo zrobił zdziwioną minę i popatrzył na mnie wzrokiem ,,Czy ty jesteś normalny?!'' . No, ale po kilku chwilach odpowiedział
- Coraz lepiej. Nie masz mi nic innego do powiedzenia? - zapytał po czym opadł na łóżko
- No mam. Na przykład czy lubisz kolor niebieski?- zapytałem i się głupio uśmiechnąłem
- Ohhhh Percy! - mówiąc to chciał mnie uderzyć, ale był za słaby - Nie mam siły dłużej prowadzić tej jakże interesującej dyskusji. - dokończył.
Już nic więcej nie mówiłem, tylko usiadłem na skraju łóżka i popatrzyłem w jego oczy.
Teraz były pełne radości i miałem zamiar sprawić, by tak było zawsze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki One-Shot na poczekaniu. Co do rozdziału, powinien być za trzy - cztery, góra pięć dni, chyba że będę miała jakiś test czy jakieś inne bzdety ze szkoły. Mam nadzieję że się podobało :)! Miłego dnia
Od razu chciałem sprawdzić co się w nim piszę, ale kiedy tylko wyciągnąłem rękę, przeszył mnie niesamowity ból. Musiałem się mocno powstrzymać, aby nie krzyknąć, nie chciałem aby ktoś do mnie przyszedł. Spróbowałem po raz kolejny, tym razem z powodzeniem. Z trzęsącymi i obolałymi dłońmi, rozwinąłem kartkę. Tekst był wyraźnie napisany, żeby taki di Angelo mógł go sobie przeczytać. Ostatni raz spojrzałem w stronę drzwi, aby sprawdzić czy nikt nie nadchodzi i zacząłem czytać.
,,Hej Nico,
Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem. Za Biankę, za zmienienie cię w odosobnionego człowieka i przede wszystkim, za kłamstwa. Pewnie wiesz, że ja i Annabeth jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Przeżyliśmy razem wiele przygód i naprawdę myślałem, że to miłość. Ale cóż, jestem tylko Percy'm i często się mylę. Annabeth wyjechała, a kilka tygodni przed tym mnie rzuciła. Nie chciałem o tym mówić nikomu na obozie, ale ty byłeś, jesteś i będziesz dla mnie wyjątkowy. I właśnie to chciałem ci przekazać w tym liście. Że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wiem że mówię to trochę za późno no, ale jak to mówią ,,lepiej później niż wcale''. Wiem, że ani dla ciebie, ani dla mnie, nie jest to łatwa sytuacja. Przecież jakiś chłopak próbuje dobrać w słowa swoje uczucia, co jest cholernie trudne. Ale napiszę to, aby pojawił się uśmiech na twej twarzy: ZAKOCHAŁEM SIĘ W TOBIE! I to nawet nie wiesz jak bardzo. Cały czas o tobie myślę. Kiedy jem śniadanie, walczę z innymi, a nawet kiedy śpię. Raz śniło mi się, że biegliśmy do teledysku ,,W stronę słońca''. To byłoby słodkie gdyby nie to, że za nami biegły potwory... ,ale wracając do tematu.
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczysz... i dasz mi szansę.
Na zawsze twój
Percy"
Nie mogłem wyjść z osłupienia. Siedziałem tak uśmiechnięty, ze łzami w oczach jeszcze jakieś pięć minut. Później przyszedł Will.
- Oooo... wstałeś. - przywitał mnie z uśmiechem na ustach.
-Tak. - odpowiedziałem krótko.
Po zdaniu raportu z mojego samopoczucia, powiedział, że za trzy dni będę już mógł wyjść z tej klatki. Może dokładnie tak tego nie ujął, ale ja to tak odebrałem. Już nie mogłem się doczekać spotkania z Percy'm.
* Percy *
Kiedy Will oznajmił mi, że Nico jest cały i zdrowy, o mało się nie popłakałem.
Modliłem się do bogów o zdrowie dla niego. Na szczęście mnie wysłuchali. Nie wiem, co bym zrobił gdyby w moim życiu zabrakło tego chuderlawego, ale i tak pięknego chłopaka. Uwielbiałem to uczucie kiedy wiedziałem że czuję się dobrze i nic mu się nie stanie.
***
Minęły już te cholernie długie trzy dni i w końcu mogłem go spotkać.
Chciałem być pierwszą osobą, która go zobaczy po wyjściu z kliniki. Niby tam jest przytulnie, ale przebywanie w tak małym pomieszczeniu przez cztery dni z rzędu źle wpływa na psychikę. A Nico... no cóż, nie lubi przebywać dłużej w jednym miejscu. Po długich oczekiwaniach wyszedł na chwiejnych nogach mój (mam nadzieję) książę. Był bardziej blady niż zwykle, wychudzony i smutny. Trzeba było to szybko zmienić. Wstałem z ławki i ruszyłem w jego stronę, Poruszał się powoli, ale widać było że nie z własnej woli. Podszedłem do niego i spojrzałem w jego cudne oczy. Teraz widniał w nich smutek, ale postanowiłem szybko to zmienić. Wziąłem go na ręce i pomimo jego sprzeciwów zaniosłem do swojego domku. Kiedy tylko przekroczyłem próg, odłożyłem go i zapytałem
- Jak się czujesz?
Chyba pomyślał, że żartuję, bo zrobił zdziwioną minę i popatrzył na mnie wzrokiem ,,Czy ty jesteś normalny?!'' . No, ale po kilku chwilach odpowiedział
- Coraz lepiej. Nie masz mi nic innego do powiedzenia? - zapytał po czym opadł na łóżko
- No mam. Na przykład czy lubisz kolor niebieski?- zapytałem i się głupio uśmiechnąłem
- Ohhhh Percy! - mówiąc to chciał mnie uderzyć, ale był za słaby - Nie mam siły dłużej prowadzić tej jakże interesującej dyskusji. - dokończył.
Już nic więcej nie mówiłem, tylko usiadłem na skraju łóżka i popatrzyłem w jego oczy.
Teraz były pełne radości i miałem zamiar sprawić, by tak było zawsze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki One-Shot na poczekaniu. Co do rozdziału, powinien być za trzy - cztery, góra pięć dni, chyba że będę miała jakiś test czy jakieś inne bzdety ze szkoły. Mam nadzieję że się podobało :)! Miłego dnia
Oj, Percy już się dobrze zajmie Nico :3
OdpowiedzUsuń"W stronę słońca"? Serio?
OdpowiedzUsuńFajny one-shot, ale mogłaś rozwinąć... Ale zakończenie bardzo mi się podobało :3 Percico 4ever <3