#8 Would you like to...
* Nico *
Czternaście godzin i czterdzieści jeden minut - tyle Percy był nieprzytomny.
Przez te długie godziny, siedziałem przy nim wraz z Hadesem. Otóż, mojemu ojcu, udało się namówić Apolla, aby pomógł Percy'emu. Inaczej, mój chłopak, obudziłby się za tydzień.
Oczywiście byłem przy tym jak się obudził bo jakże inaczej. Myślałem, że pierwsze słowa Percy'ego będą brzmiały mniej więcej tak ,, Nico, nic ci nie jest! ", jednak... pomyliłem się.
- Ale bym zjadł cheeseburgera - odezwał się Percy zaraz po przebudzeniu
- Ehhh... - westchnąłem głośno ze łzami w oczach
Dalej rozmowa potoczyła się sama. Nie obyłoby się bez łez, pocałunków i uścisków ( tego drugiego, było chyba najwięcej ). Im dłużej opowiadaliśmy na przemian z Hadesem, Percy'emu, co się z nim stało, tym bardziej był zszokowany.
Mój ojciec, opowiedział nam obu, jak udało mu się namówić Apolla, aby pomógł Percy'emu. Musiał wziąć lutnie, nazrywać kilka kwiatków i włożyć je sobie we włosy, i zagrać jakąś wesołą melodie. Mówił nam to z zażenowaniem w głosie, ale widać było w jego oczach, że i jego ta sytuacja rozbawiła. No, my jako młodsi, wybuchnęliśmy wielkim śmiechem i łapaliśmy się za brzuchy. Hades spiorunował nas wzrokiem i po chwili, wróciliśmy do poprzedniego zachowania - siedzenia w ciszy tylko z uśmiechami na twarzach.
Nagle do sali wpadł lekarz. Był tak jak my, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Witaj, Perseuszu Jacksonie, miło cię widzieć przytomnego - przywitał się wesoło z Percy'm
Percy przywitał się z nim poprzez skinienie głowy, a wtedy lekarz znów zabrał głos.
- Twoje wyniki - wskazał głową Percy'ego - są coraz lepsze. Poparzenia się zagoiły, zwichnięcie i skręcenie również chociaż nie mam pojęcia jak to jest możliwe - zamyślił się trochę, ale po chwili kontynuował - A wstrząsem nie należy sobie zawracać głowy. Zostaniesz u nas jeszcze ze względu na niezagojone dwie pary żeber - dokończył, po czym skinął głową i wyszedł.
Hades wcześniej rozpłynął się w cieniu, więc zostałem z Percy'm sam na sam. Spojrzałem na niego. Boże, jak dobrze jest znów widzieć jego OTWARTE oczy. Bardzo, ale to bardzo, tęskniłem za jego spojrzeniem, mimiką twarzy i głosem, a teraz, wszystko to odzyskałem.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem - stwierdziłem cicho i spuściłem głowę.
Percy natychmiast delikatnie ją uniósł i zmusił znów do popatrzenia w jego piękne zielonomorskie oczy.
- Wiem, ale dobrze, że to wszytko stało się mi, a nie tobie - szepnął
Uważałem inaczej, lecz nie chciałem się sprzeczać. Niech myśli, że choć raz przyznałem mu rację. Po prostu, pocałowałem go i tym samym zamknąłem sprawę. Fajnie było znów z wzajemnością całować Percy'ego, ale mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie. Otóż, zostało nam niecałe sześć dni na odnalezienie lekarstwa dla Ann, a Percy musi jeszcze zostać na obserwacji. Muszę więc, namówić Hadesa, aby wmówił lekarzom, że Percy jest zdrowy i można go wypisać już dzisiaj, ale nie będzie to łatwe zadanie.
- Nico, wszystko okey? - wyrwał mnie z zamyślenia Percy.
Odwróciłem od niego wzrok i przetarłem sobie oczy. Chyba od dłuższego nie mrugałem, aż tak zagapiłem się na Percy'ego.
- Tylko myślę jak cię stąd jak najszybciej wydostać - odpowiedziałem i spojrzałem na niego z ukosa.
Pewnie wcześniej, nie przejmował się sprawą wyjścia ze szpitala.
- Co zamierzasz zrobić? Apollo już naprawdę dużo mi pomógł, więc może zaczekamy tylko ten jeden dzień? - spytał z nadzieją w głosie
Rozumiałem go, ale nie możemy spędzić w tym budynku aż tyle czasu. Mam niedobre przeczucie, że coś nas tu zaatakuje.
- Chcę namówić Hadesa, aby pomógł mi przekonać lekarzy, że jesteś zdrowy - odpowiedziałem spokojnie.
Percy musiał pogodzić się z tą informacją i zaakceptować ją. Po prostu, nie możemy sobie pozwolić na kolejny dzień zwłoki.
- No dobra - odparł bez entuzjazmu - A co będzie z moimi żebrami?
Uśmiechnąłem się lekko. Już zaczynało mi brakować głupich pytań Percy'ego.
- Przecież mamy ambrozję i nektar. Nie martw się, damy sobie radę - odpowiedziałem i złapałem go za rękę, aby dodać mu otuchy.
Najwidoczniej podziałało, bo Percy pociągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Dobra, czas na jeszcze ważniejsze sprawy.
- Jak myślisz... co się stało z Leonem? - zapytałem niepewnie, ale z kamiennym wyrazem twarzy.
Wiedziałem, że to dla Percy'ego wrażliwy temat. Przecież Leo był jego przyjacielem.
- Nie mam pojęcia. Czy ty myślisz, że on... - nie dokończył, ponieważ głos mu nie pozwolił.
- Umarł. Tak, Percy. Tak właśnie myślę - dokończyłem za niego.
Percy zwiesił głowę i schował twarz w dłonie. Przybliżyłem się jeszcze do niego i przytuliłem go. Wiem, jak to jest, kiedy straci się kogoś bliskiego. Percy'em poleciało parę łez, ale nie wyglądał aż tak źle jak ja kilkanaście godzin temu.
W pokoju, pojawił się Hades, ale zrobił to na tyle cicho, że Percy go nie usłyszał i nadal popłakiwał mi na ramieniu. Pokazałem Hadesowi, aby chwilę zaczekał. Ten, o dziwo, mnie wysłuchał i przyparł plecami o ścianę i skrzyżował ręce na piersi. Nie musiał czekać zbyt długo, bo już po około minucie, Percy podniósł głowę i wytarł ostatnią łzę.
- Dobrze, to co zamierzasz zrobić? - spytał niecierpliwie Hades
Skarciłem go wzrokiem i opowiedziałem mu o swoim planie, który udało mi się wymyślić, kiedy Percy rozpamiętywał śmierć Leona. Hades wciąż kiwał przecząco głową i powtarzał, że nic z tego nie będzie. Ale po dłuższej konwersacji, namówiłem go.
Przecież, czego się nie zrobi dla Persiaka...
Przez te długie godziny, siedziałem przy nim wraz z Hadesem. Otóż, mojemu ojcu, udało się namówić Apolla, aby pomógł Percy'emu. Inaczej, mój chłopak, obudziłby się za tydzień.
Oczywiście byłem przy tym jak się obudził bo jakże inaczej. Myślałem, że pierwsze słowa Percy'ego będą brzmiały mniej więcej tak ,, Nico, nic ci nie jest! ", jednak... pomyliłem się.
- Ale bym zjadł cheeseburgera - odezwał się Percy zaraz po przebudzeniu
- Ehhh... - westchnąłem głośno ze łzami w oczach
Dalej rozmowa potoczyła się sama. Nie obyłoby się bez łez, pocałunków i uścisków ( tego drugiego, było chyba najwięcej ). Im dłużej opowiadaliśmy na przemian z Hadesem, Percy'emu, co się z nim stało, tym bardziej był zszokowany.
Mój ojciec, opowiedział nam obu, jak udało mu się namówić Apolla, aby pomógł Percy'emu. Musiał wziąć lutnie, nazrywać kilka kwiatków i włożyć je sobie we włosy, i zagrać jakąś wesołą melodie. Mówił nam to z zażenowaniem w głosie, ale widać było w jego oczach, że i jego ta sytuacja rozbawiła. No, my jako młodsi, wybuchnęliśmy wielkim śmiechem i łapaliśmy się za brzuchy. Hades spiorunował nas wzrokiem i po chwili, wróciliśmy do poprzedniego zachowania - siedzenia w ciszy tylko z uśmiechami na twarzach.
Nagle do sali wpadł lekarz. Był tak jak my, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Witaj, Perseuszu Jacksonie, miło cię widzieć przytomnego - przywitał się wesoło z Percy'm
Percy przywitał się z nim poprzez skinienie głowy, a wtedy lekarz znów zabrał głos.
- Twoje wyniki - wskazał głową Percy'ego - są coraz lepsze. Poparzenia się zagoiły, zwichnięcie i skręcenie również chociaż nie mam pojęcia jak to jest możliwe - zamyślił się trochę, ale po chwili kontynuował - A wstrząsem nie należy sobie zawracać głowy. Zostaniesz u nas jeszcze ze względu na niezagojone dwie pary żeber - dokończył, po czym skinął głową i wyszedł.
Hades wcześniej rozpłynął się w cieniu, więc zostałem z Percy'm sam na sam. Spojrzałem na niego. Boże, jak dobrze jest znów widzieć jego OTWARTE oczy. Bardzo, ale to bardzo, tęskniłem za jego spojrzeniem, mimiką twarzy i głosem, a teraz, wszystko to odzyskałem.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem - stwierdziłem cicho i spuściłem głowę.
Percy natychmiast delikatnie ją uniósł i zmusił znów do popatrzenia w jego piękne zielonomorskie oczy.
- Wiem, ale dobrze, że to wszytko stało się mi, a nie tobie - szepnął
Uważałem inaczej, lecz nie chciałem się sprzeczać. Niech myśli, że choć raz przyznałem mu rację. Po prostu, pocałowałem go i tym samym zamknąłem sprawę. Fajnie było znów z wzajemnością całować Percy'ego, ale mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie. Otóż, zostało nam niecałe sześć dni na odnalezienie lekarstwa dla Ann, a Percy musi jeszcze zostać na obserwacji. Muszę więc, namówić Hadesa, aby wmówił lekarzom, że Percy jest zdrowy i można go wypisać już dzisiaj, ale nie będzie to łatwe zadanie.
- Nico, wszystko okey? - wyrwał mnie z zamyślenia Percy.
Odwróciłem od niego wzrok i przetarłem sobie oczy. Chyba od dłuższego nie mrugałem, aż tak zagapiłem się na Percy'ego.
- Tylko myślę jak cię stąd jak najszybciej wydostać - odpowiedziałem i spojrzałem na niego z ukosa.
Pewnie wcześniej, nie przejmował się sprawą wyjścia ze szpitala.
- Co zamierzasz zrobić? Apollo już naprawdę dużo mi pomógł, więc może zaczekamy tylko ten jeden dzień? - spytał z nadzieją w głosie
Rozumiałem go, ale nie możemy spędzić w tym budynku aż tyle czasu. Mam niedobre przeczucie, że coś nas tu zaatakuje.
- Chcę namówić Hadesa, aby pomógł mi przekonać lekarzy, że jesteś zdrowy - odpowiedziałem spokojnie.
Percy musiał pogodzić się z tą informacją i zaakceptować ją. Po prostu, nie możemy sobie pozwolić na kolejny dzień zwłoki.
- No dobra - odparł bez entuzjazmu - A co będzie z moimi żebrami?
Uśmiechnąłem się lekko. Już zaczynało mi brakować głupich pytań Percy'ego.
- Przecież mamy ambrozję i nektar. Nie martw się, damy sobie radę - odpowiedziałem i złapałem go za rękę, aby dodać mu otuchy.
Najwidoczniej podziałało, bo Percy pociągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Dobra, czas na jeszcze ważniejsze sprawy.
- Jak myślisz... co się stało z Leonem? - zapytałem niepewnie, ale z kamiennym wyrazem twarzy.
Wiedziałem, że to dla Percy'ego wrażliwy temat. Przecież Leo był jego przyjacielem.
- Nie mam pojęcia. Czy ty myślisz, że on... - nie dokończył, ponieważ głos mu nie pozwolił.
- Umarł. Tak, Percy. Tak właśnie myślę - dokończyłem za niego.
Percy zwiesił głowę i schował twarz w dłonie. Przybliżyłem się jeszcze do niego i przytuliłem go. Wiem, jak to jest, kiedy straci się kogoś bliskiego. Percy'em poleciało parę łez, ale nie wyglądał aż tak źle jak ja kilkanaście godzin temu.
W pokoju, pojawił się Hades, ale zrobił to na tyle cicho, że Percy go nie usłyszał i nadal popłakiwał mi na ramieniu. Pokazałem Hadesowi, aby chwilę zaczekał. Ten, o dziwo, mnie wysłuchał i przyparł plecami o ścianę i skrzyżował ręce na piersi. Nie musiał czekać zbyt długo, bo już po około minucie, Percy podniósł głowę i wytarł ostatnią łzę.
- Dobrze, to co zamierzasz zrobić? - spytał niecierpliwie Hades
Skarciłem go wzrokiem i opowiedziałem mu o swoim planie, który udało mi się wymyślić, kiedy Percy rozpamiętywał śmierć Leona. Hades wciąż kiwał przecząco głową i powtarzał, że nic z tego nie będzie. Ale po dłuższej konwersacji, namówiłem go.
Przecież, czego się nie zrobi dla Persiaka...