#6 Would you like to...
* Nico *
Chyba, a raczej na pewno, miałem proroczy sen.
Byłem w jakimś wielkim, ciemnym i wilgotnym lochu. Na samym jego końcu widziałem dwie osoby. Od jednej emanowała jasność, natomiast od drugiej, ciemność. Były to na pewno dwie kobiety,a najprawdopodobniej, boginie. Wątpiłem by był to potwór. W rogu pokoju zauważyłem to , po co wyruszyłem na misje. Było tam lekarstwo którego potrzebowała Annabeth. Z tego co wiedziałem, bardzo trudno było się do niego dostać, więc będzie to jeszcze trudniejsze gdy pilnowały go dwie boginie. Rozejrzałem się dookoła. Wokół były jakieś obrazy nieznanych mi osób, kilka stolików a nawet kwiatek... zwiędły. Ale ważne że był. Chciałem się przybliżyć i usłyszeć o czym rozmawiały, ale nagle, kobieta, która stała do mnie tyłem, szybko się odwróciła i spiorunowała wzrokiem. Tak się wystraszyłem, że obudziłem się cały zlany potem.
Na szczęście Percy'ego nie było w kajucie inaczej, zacząłby się o wszystko dopytywać. Spojrzałem na otwarte drzwi od pokoju i zobaczyłem że zbliża się wieczór. Kolejny przespany dzień, ale teraz przydałyby się jeszcze takie trzy. Rana na plecach nadal mocno piekła. Głowa mnie bolała. Pewnie nie powinienem wstawać,ale postanowiłem to zrobić. Zrzuciłem kołdrę i poszedłem po koszulkę. Była na krześle, więc dość niedaleko. Butów nie dałbym rady pewnie ubrać, ale miałem skarpetki. Powinny mi na razie wystarczyć.
Delikatnie ubrałem koszulkę i otworzyłem drzwi. Zawiał silny wiatr, ale udało mi się utrzymać na nogach. Usłyszałem cichą muzyczkę, więc domyśliłem się że Percy słucha radia. Wszedłem jeszcze wyżej i zobaczyłem że Percy stoi sztywno przy sterze i patrzy na zachodzące słońce. Zacząłem do niego podchodzić, ale ruch nadal sprawiał mi ogromny ból, lecz nie przestawałem. Musiał usłyszeć moje kroki bo odwrócił się i przez chwilę rozglądał.
- Nico? -spytał - Co ty tu robisz?
- Chciałem się przejść - odpowiedziałem cicho
Percy westchnął teatralnie i podszedł do mnie. I dobrze, bo nie wiem ile jeszcze wytrzymałbym na własnych nogach.
- To chodź... - powiedział i mnie pocałował - do kajuty - dokończył
Nie miałem teraz najmniejszej ochoty na siedzenie w pokoju i odpoczywanie, pomimo tego że przydałoby mis się to. Nadal nie lubiłem kiedy ktoś się nade mną litował.
- Nie chcę - protestowałem
- Nico, musisz odpoczywać - nakazał mi Percy
Tak bardzo nie lubiłem go słuchać, a na dodatek, zaczął mieć coraz częściej racje.
- Nic mi się nie stanie jak pobędę trochę na dworze - nalegałem
Widać było że Percy'emu nie podobało się moje zachowania, ale miałem to gdzieś.
Percy westchnął ciężko i mnie puścił.
- Dobra, ale jak coś się stanie, krzycz - zgodził się niechętnie.
Aż lekko się uśmiechnąłem. Percy kolejny raz mnie pocałował i podszedł do steru.
Popatrzyłem chwilę na niego, po czym poszedłem na tyły statku. Było to idealne miejsce do rozmyślania i użalania się nad sobą, czyli coś dla mnie. Delikatnie usiadłem i patrzyłem się w ocean. Był idealnie niebieski. Zawsze bałem się wody, bo nikt nie nauczył mnie pływać, ale teraz, wskoczyłbym do niej. Przecież miałem lekcje pływania z Percy'm jeszcze w obozie. Lecz wiedziałem że nie mogę tego zrobić. Nie chciałem użalać się nad sobą, ale automatycznie to zrobiłem, Pomyślałem o Biance, chociaż, wmawiałem sobie, że jest szczęśliwa, I tego postanowiłem się trzymać.
Chciałem dla odmiany pomyśleć o czymś przyjemnym. Dobrym tego przykładem była noc filmowa z Percy'm. Mimowolnie uśmiechnąłem się na tą myśl. Percy był tak głupi, ale jednocześnie słodki. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Uśmiechnąłem się po raz kolejny i wstałem. Zachwiałem się, ale udało mi się utrzymać na nogach. Znów podszedłem do Percy'ego i mocno go przytuliłem. Naprawdę to uwielbiałem.
- Ooo, a co się stało? - spytał wesoło Percy - Ciżby Nicuś chciał sie popsytulać? - dodał słodkim głosikiem
Dostał za to ode mnie lekko w brzuch, ale i tak się zaśmiał.
- Nic się nie stało - zapewniłem i zwolniłem uścisk.
Znów poczułem się szczęśliwy i pełny życia. Przy Percy'm trudno jest czuć się inaczej. Chciałem teraz trochę odpocząć, ale nie sam.
- Percy, odejdź od tego steru - zarządziłem i odciągnąłem go od steru.
Tego zachwiał się i zaśmiał.
- A gdzie mam iść w takim razie? - spytał
-Za burtę, wiesz - zakpiłem sobie z niego
Ten natychmiast przerzucił mnie delikatnie przez ramię i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku i poszedł zamknąć drzwi od kajuty na klucz. Nie mam pojęcia czemu to zrobił, ale nie chciałem wiedzieć. Czasem robił głupie rzeczy z głupich powodów.
Później położył się obok mnie i zaczął rozmasowywać mi plecy. Było to dość przyjemne, ale również miłe uczucie.
* Percy *
To była cudowna noc.
Z resztą, cały Nico był idealny. Resztę nocy rozmawialiśmy o celu naszej misji i o nas.
Obudziłem się wyspany i gotowy do działania. Spojrzałem delikatnie w lewo i dopiero wtedy zorientowałem się, że Nico leży przytulony do mnie bez koszulki. Ja zresztą też jej nie miałem. Nie wiem kiedy ją straciłem, ale nawet lepiej się bez niej czułem. Chciałem delikatnie wstać aby nie obudzić Nica, ale wydawało mi się to na razie niemożliwe. Nico mocno ściskał mnie w klatce piersiowej i chyba nie zamierzał puszczać, a z resztą, ja też nie chciałem wstawać. Łóżko było bardzo wygodne i prezentowało się równie nieźle, Było całe niebieskie, czyli w moim ulubionym kolorze, a po bokach miało brązowe ozdoby. Jednak ważniejsze było to, że jest niebieskie.
Bardzo niechętnie odsunąłem ręce Nica i wstałem. Rozciągnąłem się trochę i obliczyłem w międzyczasie, że pozostało nam z siedem dni na znalezienie lekarstwa dla Annabeth. To niedużo, ale myślałem, że będzie gorzej. Otóż byliśmy już bardzo blisko Florydy, więc dopłyniemy tam góra w sześć godzin. To przez tą moją moc - pomyślałem. Dla zwykłych żeglarzy byłoby to niemożliwe przepłynąć taki kawałem morza w tak krótkim czasie, ale dla mnie, nie był to żaden problem.
Nie mając co ze sobą zrobić, postanowiłem jeszcze przyśpieszyć naszą podróż na Florydę. Stanąłem przy sterze i wezwałem fale. Nawet mnie to nie męczyło, więc nie miałem nic do stracenia. Przerwałem to tylko na chwilę, aby włączyć radio.
Reszta drogi minęłam nam bardzo szybko. W międzyczasie dołączył do mnie Nico i razem zaczęliśmy rozmawiać. To powinno nas trochę odprężyć przed walką z boginiami...
Wiem , że krótko, ale dawno już nie było Percico. Teraz zaczęłam pisać jeszcze inną opowieść
( przygodówka ) i zatęskniłam za Percico *,*. Miłego czytania :)))
- Nico? -spytał - Co ty tu robisz?
- Chciałem się przejść - odpowiedziałem cicho
Percy westchnął teatralnie i podszedł do mnie. I dobrze, bo nie wiem ile jeszcze wytrzymałbym na własnych nogach.
- To chodź... - powiedział i mnie pocałował - do kajuty - dokończył
Nie miałem teraz najmniejszej ochoty na siedzenie w pokoju i odpoczywanie, pomimo tego że przydałoby mis się to. Nadal nie lubiłem kiedy ktoś się nade mną litował.
- Nie chcę - protestowałem
- Nico, musisz odpoczywać - nakazał mi Percy
Tak bardzo nie lubiłem go słuchać, a na dodatek, zaczął mieć coraz częściej racje.
- Nic mi się nie stanie jak pobędę trochę na dworze - nalegałem
Widać było że Percy'emu nie podobało się moje zachowania, ale miałem to gdzieś.
Percy westchnął ciężko i mnie puścił.
- Dobra, ale jak coś się stanie, krzycz - zgodził się niechętnie.
Aż lekko się uśmiechnąłem. Percy kolejny raz mnie pocałował i podszedł do steru.
Popatrzyłem chwilę na niego, po czym poszedłem na tyły statku. Było to idealne miejsce do rozmyślania i użalania się nad sobą, czyli coś dla mnie. Delikatnie usiadłem i patrzyłem się w ocean. Był idealnie niebieski. Zawsze bałem się wody, bo nikt nie nauczył mnie pływać, ale teraz, wskoczyłbym do niej. Przecież miałem lekcje pływania z Percy'm jeszcze w obozie. Lecz wiedziałem że nie mogę tego zrobić. Nie chciałem użalać się nad sobą, ale automatycznie to zrobiłem, Pomyślałem o Biance, chociaż, wmawiałem sobie, że jest szczęśliwa, I tego postanowiłem się trzymać.
Chciałem dla odmiany pomyśleć o czymś przyjemnym. Dobrym tego przykładem była noc filmowa z Percy'm. Mimowolnie uśmiechnąłem się na tą myśl. Percy był tak głupi, ale jednocześnie słodki. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Uśmiechnąłem się po raz kolejny i wstałem. Zachwiałem się, ale udało mi się utrzymać na nogach. Znów podszedłem do Percy'ego i mocno go przytuliłem. Naprawdę to uwielbiałem.
- Ooo, a co się stało? - spytał wesoło Percy - Ciżby Nicuś chciał sie popsytulać? - dodał słodkim głosikiem
Dostał za to ode mnie lekko w brzuch, ale i tak się zaśmiał.
- Nic się nie stało - zapewniłem i zwolniłem uścisk.
Znów poczułem się szczęśliwy i pełny życia. Przy Percy'm trudno jest czuć się inaczej. Chciałem teraz trochę odpocząć, ale nie sam.
- Percy, odejdź od tego steru - zarządziłem i odciągnąłem go od steru.
Tego zachwiał się i zaśmiał.
- A gdzie mam iść w takim razie? - spytał
-Za burtę, wiesz - zakpiłem sobie z niego
Ten natychmiast przerzucił mnie delikatnie przez ramię i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku i poszedł zamknąć drzwi od kajuty na klucz. Nie mam pojęcia czemu to zrobił, ale nie chciałem wiedzieć. Czasem robił głupie rzeczy z głupich powodów.
Później położył się obok mnie i zaczął rozmasowywać mi plecy. Było to dość przyjemne, ale również miłe uczucie.
* Percy *
To była cudowna noc.
Z resztą, cały Nico był idealny. Resztę nocy rozmawialiśmy o celu naszej misji i o nas.
Obudziłem się wyspany i gotowy do działania. Spojrzałem delikatnie w lewo i dopiero wtedy zorientowałem się, że Nico leży przytulony do mnie bez koszulki. Ja zresztą też jej nie miałem. Nie wiem kiedy ją straciłem, ale nawet lepiej się bez niej czułem. Chciałem delikatnie wstać aby nie obudzić Nica, ale wydawało mi się to na razie niemożliwe. Nico mocno ściskał mnie w klatce piersiowej i chyba nie zamierzał puszczać, a z resztą, ja też nie chciałem wstawać. Łóżko było bardzo wygodne i prezentowało się równie nieźle, Było całe niebieskie, czyli w moim ulubionym kolorze, a po bokach miało brązowe ozdoby. Jednak ważniejsze było to, że jest niebieskie.
Bardzo niechętnie odsunąłem ręce Nica i wstałem. Rozciągnąłem się trochę i obliczyłem w międzyczasie, że pozostało nam z siedem dni na znalezienie lekarstwa dla Annabeth. To niedużo, ale myślałem, że będzie gorzej. Otóż byliśmy już bardzo blisko Florydy, więc dopłyniemy tam góra w sześć godzin. To przez tą moją moc - pomyślałem. Dla zwykłych żeglarzy byłoby to niemożliwe przepłynąć taki kawałem morza w tak krótkim czasie, ale dla mnie, nie był to żaden problem.
Nie mając co ze sobą zrobić, postanowiłem jeszcze przyśpieszyć naszą podróż na Florydę. Stanąłem przy sterze i wezwałem fale. Nawet mnie to nie męczyło, więc nie miałem nic do stracenia. Przerwałem to tylko na chwilę, aby włączyć radio.
Reszta drogi minęłam nam bardzo szybko. W międzyczasie dołączył do mnie Nico i razem zaczęliśmy rozmawiać. To powinno nas trochę odprężyć przed walką z boginiami...
Wiem , że krótko, ale dawno już nie było Percico. Teraz zaczęłam pisać jeszcze inną opowieść
( przygodówka ) i zatęskniłam za Percico *,*. Miłego czytania :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz