poniedziałek, 12 stycznia 2015

Percico *,* 10

                                      #10 Would you like to...


             * Nico *

     Tłumaczyłem plan Hadesowi i Percy'emu już chyba po raz dziesiąty.
   Chciałem mieć po prostu pewność, że nikomu nic się nie stanie. Znaczy, o Hadesa to się niezbyt martwiłem. Bardziej chodziło mi o Percy'ego...
- Wszyscy rozumieją? - upewniałem się jeszcze
Wszyscy pokiwali ochoczo głowami. Dobra, pora zaczynać.
Kiwnąłem zachęcająco do Hadesa, a ten jak na zawołanie, przybrał postać schorowanego starca. Lekko uśmiechnąłem się na widok osoby, którą wybrał, a była to starsza wersja Gabe'a - byłego ojca Percy'ego.
- No, ej! - oburzył się Percy
- Co? Kto bogatemu zabroni... - palną Hades przez ramię i wyszedł.
Zaraz moja kolej.
- Wszystko okej? - spytałem po raz setny Percy'ego
Ten przewrócił oczami.
- Tak, na pewno, na sto procent. - odpowiedział od razu na wszystkie pytania, jakie chciałem mu zadać.
Usiadłem zmęczony na brzegu łóżka i ziewnąłem. Dzisiaj, zdarzało mi się to dość często. W sumie, to nie mam się co dziwić. Nie spałem "normalnie" już od bodajże dwóch dni.
- Kiedy już stąd wyjdziemy, będziesz spać cały dzień - oznajmił Percy.
Spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Nie jestem zmęczony - zapewniłem.
A zaraz po tym, jak na ironię losu, kolejny raz ziewnąłem.
- Właśnie widać...- mruknął Percy i mnie przytulił.
Poprawiło mi to trochę samopoczucie. Każda pora na przytulanie jest dobra. A zwłaszcza, gdy przytulającym jest Percy.
- Puść mnie - nakazałem Percy'emu.
Mówiłem to z lekkim bólem w sercu, ale wiedziałem, że jeżeli nadal będę tu tak z nim leżeć, to najprawdopodobniej zasnę.
Percy po dłuższym zastanowieniu puścił mnie i usiał tuż obok. On też, ma niełatwe zadanie do wykonania. Niby wszyscy lekarze będą zajęci, ale nigdy nic nie wiadomo. Percy złapał mnie za ramię i pociągnął je w tył, aby tym samym zmusić mnie do popatrzenia sobie w oczy. Jego jak zwykle były piękne, może lekko zmęczone, ale i tak robiły wspaniałe wrażenie. A moje? Zgadywałem, że wyglądam jak milion nieszczęść. Cienie większe pod oczami niż zwykle. Wychudzone policzki, a teraz także lekko czerwone. Cóż, przynajmniej łatwiej będzie mi wczuć się w rolę.
   Mój chłopak przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Boże, jak dawno tego nie robiliśmy. Nawet nie zorientowałem się, kiedy odwzajemniłem jego ( jak zwykle ) idealny pocałunek. Poczułem się znów kochany i doceniony. Tak, to magia Percy'ego... umie naprawdę poprawić humor.
   Po pocałunku, popatrzyłem mu jeszcze raz w oczy. Tym razem, aż można było wyczuć jego radość. A najlepsze było to, że przyczyniłem się do tej radości.
- Dzięki - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- To była dla mnie przyjemność - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Uśmiechnąłem się do niego raz jeszcze i wstałem.
- Za pięć minut, czas na mnie. Wyjdź jakieś dziesięć minut po mnie, okej? Ja do tego czasu, odciągnę pielęgniarki od korytarza i zajmę je czymś - mówiłem w trakcie podchodzenia do umywalki.
Przemyłem sobie twarz, orzeźwiającą, zimną wodą. Od razu lepiej - pomyślałem.
Odwróciłem się z powrotem w stronę Percy'ego. Siedział tak samo jak wcześniej, tylko z bardziej marzycielskim wzrokiem. Uśmiechał się lekko do ściany na którą właśnie się wpatrywał. Przywarłem do ściany i obserwowałem jego poczynania. Coraz to bardziej i bardziej uśmiechał się do tej ściany. Kurczę, co on takiego w niej widzi? W końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
- Percy, czy ty masz jakieś zwidy?
Mój chłopak potrząsnął gwałtownie głową i odwrócił się do mnie z uśmiechem na twarzy.
- Nie, nie mam. Tylko... wyobrażam sobie przyszłość - odpowiedział z nutką rozmarzenia w głosie.
Przewróciłem oczami. Na razie, to niech on się skupi na zadaniu.
- I jak ją widzisz? - spytałem z lekkim uśmiechem.
Percy roześmiał się cicho na to marzenie.
- Ty, ja, domek blisko plaży. Bez potworów, bez przepowiedni. Świat idealny. - odparł i popatrzył marzycielko na ścianę - A jeżeli chodzi o tą ścianę, to jest taka... ładna.
Percy i jego mądre komentarze. Nie wiem, czy kiedyś się do nich przyzwyczaję.
 - Percy, Percy... - mruknąłem zaspany i znów ziewnąłem.Nie jestem śpiący - powtarzałem sobie w duchu.
Spojrzałem na zegar naścienny. Dochodziła już szesnasta. Dobra, już naprawdę czas wyruszać.
- Idę - oznajmiłem Percy'emu i podszedłem do niego.
Percy oczywiście opóźnił moje wyjście kilkoma pocałunkami. Jak na to kocham.
Wyszedłem z pokoju zadowolony, ale natychmiast przybrałem minę zbitego dziecka. Pomyślałem o tym, co było najgorsze w moim życiu i poszukałem pielęgniarek. Akurat jedna stała dość niedaleko. Wyglądała młodo i pięknie, a sądząc po minie, była przyjaźnie nastawiona. 
   Udając zakłopotanie, podszedłem do niej i miałem ją, głośno przy tym łkając. Ta zdenerwowana, obejrzała się i przyjrzała mi się uważnie z troską w oczach. Cel osiągnięty!
   Zwrócenie uwagi : zaliczone ( Proszę, bez skojarzeń xD - Patrycja ). Jeszcze tylko : Tłumaczenie, ulitowanie i ztrolowanie. Plan idealny...
Usiadłem na krześle przed jednym z pokoi i schowałem twarz w dłonie, wymuszając na sobie płacz. Nie było aż tak trudno, jak myślałem na początku. Pewnie byłoby inaczej, gdybym nie był herosem. Bo, przecież każdy normalny człowiek, aby się rozpłakać, przypomina sobie sceny z Tartaru,  co nie? Chyba jednak na serio nie.
   Ale, wracając do mojej aktualnej roboty, szło mi chyba całkiem nieźle. Widziałem kątem oka, jak pielęgniarka patrzy na mnie z zatroskaniem i zastanawia się czy podejść. Postanowiłem jednak ułatwić jej decyzję. Zacząłem mówić do siebie ,, Dlaczego ja?" ,, Dlaczego?" I tego typu inne zażalenia. Pielęgniarka, po dłuższym zastanowieniu, podeszła do mnie i traciła mnie delikatnie w ramię. 
- Nic ci nie jest? - spytała zmartwiona
Spojrzałem na nią czerwonymi, od łez oczami. 
- Ja...Mój...Tata...Wypadek... - wybełkotałem do niej.
Ta, z jeszcze większym zmartwieniem na twarzy, przytuliła mnie. Spodziewałem się tego. Większość kobiet by tak zrobiła. Odwzajemniłem jej uścisk i wypłakałem jej się na ramieniu.
Nagle, zobaczyłem coś równie komicznego jak i strasznego. Percy właśnie stał w drzwiach od korytarza i przyglądał mi się. Na prawdę? - pomyślałem. Dałem mu wzrokiem znak, aby ruszał, co on od razu wykonał. Przytuliłem pielęgniarkę trochę mocniej i  jeszcze "poprawiłem" swoją sytuację. 
- Mój ojciec... On już prawie umiera...lekarze dają mu pięć procent życia... - zrobiłem krótką przerwę i dodałem dla efektu niewiniątka - A ja nie chce go stracić. 
Po tych słowach ponownie zalałem się łzami. Akurat w tyn momencie, Percy spojrzał mi w twarz z zachwytem. Mój wzrok zdawał się mówić ,, Wiem, ma się talent ". Nie, no najważniejsze jest doświadczenie, a ja go już trochę posiadałem. 
Percy przemknął obok pielęgniarki niezauważony. A przynajmniej tak myślał na początku. Nagle z dupy pojawiło się dwóch lekarzy idących w naszym kierunku. Fuck! Myśl, myśl, myśl....mam! Puściłem pielęgniarkę i podziękowałem jej za pomoc. Gdy ta miała się oddalić, złapałem ją gwałtownie za rękę i pociągnąłem w stronę dwóch lekarzy. 
- Może Pani jeszcze pójść ze mną do ojca? - błagałem w biegu.
Ta mruknęła coś w odpowiedzi, ale chyba oznaczało to potwierdzenie. Ruszyłem z nią szybko przed siebie, aby przypadkiem nie dostrzegła Percy'ego, który chował się przy ścianie. Przed lekarzami, specjalnie się wywróciłem i pociągnąłem za sobą pielęgniarkę. Krzyknąłem, udając ból w kolanie. Lekarze pomogli mi szybko wstać, a zaraz po tym zajęli się pielęgniarką. Właśnie widać, jaki mają "szacunek" do płci pięknej. 
   Kiedy zapewniłem lekarzom, że wszystko jest w porządku i właśnie mieliśmy się rozdzielić, znów zasymulowałem ból w kolanie. Upadłem jeszcze dla lepszego efektu. Zaraz lekarze i pielęgniarka, rzucili się do mnie z ofertą pomocy. Przyjąłem ofertę i uścisnąłem dłoń jednemu lekarzowi. Uznałem, że to bez sensu co robię i istnieje tylko jedno rozsądne wyjście. Dałem Percy'emu szybki sygnał wzrokiem, aby mi pomógł. Percy pokiwał głową i przystanął blisko drugiego lekarza.
   Jednym, szybkim ruchem,  pociągnąłem lekarza  do siebie i ogłuszyłem go. Pielęgniarka, była zbyt zszokowana, by coś zrobić, więc wykorzystałem okazje i podziałem jej  nogi. Ją również ogłuszyłem i położyłem obok lekarza. Przez ten czas, Percy zajął się drugim doktorkiem. Ten też leżał  na podłodze nieprzytomny. 
- Ooo... masz moją torbę - dopiero teraz dostrzegłem na ramieniu Percy'ego, zawieszoną, morową torbę. 
Percy popatrzył na mnie ze zdziwieniem. 
- Nie gniewasz się? - spytał niepewnie. 
Parsknąłem lekceważąco.
- Nie, kto by tam się przejmował dwoma lekarzami... 
- Uch, już myślałem, że jesteś zły - odetchnął Percy. 
- Bo jestem! Mieliśmy nikogo nie pozbawiać przytomności! - powiedziałem trochę głośniej. 
Percy popatrzył w dół z smutną miną.
- Nie chciałem - tłumaczył się. 
Podszedłem do niego, uważając przy tym na nieprzytomnych i pocałowałem go. Odwzajemnił ten nieoczekiwany pocałunek, a zaraz po nim się uśmiechnął. 
- Czyli jednak mi wybaczasz! - stwierdził uradowany.
Przewróciłem oczami. On jest taki spostrzegawczy...
- Tak, a teraz chodź - powiedziałem z uśmiechem i ruszyłem do przodu.
Nikogo jak na razie nie dostrzegłem, ale teraz mogłem się spodziewać wszystkiego. Przecież plan był zupełnie inny...
No cóż, taka wola boża, czy jak to tam mówią. Poszedłem w głąb kolejnego korytarza. Również nikogo tam nie było. Najwidoczniej Hades aż nazbyt spełnił swoje zadanie - pomyślałem zadowolony. Ruszyliśmy kolejnym kolejnym korytarzem, aż doszliśmy do schodów. 
   Zszedłem pierwszy i sprawdziłem czy nikogo nie ma. I tak właśnie było. Tylko pani recepcjonistka siedziała przy biurku i przyjmowała nowych pacjentów. Raczej nie zorientuje się, że Percy przyjechał dwa dni temu.
   Wszedłem szybko na schody i zachęciłem Percy'ego ruchem ręki do zejścia. Syn Posejdona, od razu mnie posłuchał i zaczął schodzić. Kurczowo trzymał się poręczy i powoli stawiał kroki. Chciałem go jakoś odciążyć, więc kilkoma susami znalazłem się przy nim i zabrałem swoją torbę.
- Dzięki - powiedział wyraźnie odciążony.
Uśmiechnąłem się do niego i znów ruszyłem w dół. Parę sekund później, dołączył do mnie Percy.
Pewnymi krokami ruszyliśmy do wyjścia budynku. Od razu poczułem się lepiej na otwartej przestrzeni i odetchnąłem świeżym powietrzem. 
- Czekamy na Hadesa? - spytał Percy. 
- Nie, znajdźmy schronienie. Sam do nas później dołączy - odpowiedziałem i rozejrzałem się po otoczeniu. 
Z lewej strony był malutki las, w którym moglibyśmy przenocować. Na myśl o spaniu, ziewnąłem. Kolejny raz tego dnia.
- Do lasu? - wyprzedził moją propozycję Percy.
Spojrzałem na niego mile zaskoczony.
- Tak, też o tym pomyślałem - odparłem i ruszyłem w stronę naszego nowego obozowiska.


Rozdział jest bo jest, nic szczególnego się w nim nie dzieje. Ogólnie, pisałam go trochę bez weny i na telefonie w nocy, więc wyszło jak wyszło. Ale mimo wszystko, miłego czytania :)


3 komentarze:

  1. No i komentuję... czytałam już trochę wcześniej, więc mogę nie pamiętać wszystkiego... xD
    To zacznę od tego, że rozdział zarąbisty *o*

    To teraz tak... :
    Nico takie świetny aktor... awww... *.*

    "Mieliśmy nikogo nie ogłuszać", ale to jest Percy, on i tak zawsze wszystko zrobi po swojemu xD

    No i ogólnie Percico takie genialne... *.*

    Dobra, nie mam weny na komentarz długi i wyczerpujący, więc teraz może lepiej zakończę...

    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Się zastanawiałam, czy nie zrobić przypadkiem Solangelo... lubie ten parring

    Ale na razie Percico *,*
    Percico forewa <3

    Rozdział się pisze ( oczywiście po nocach )
    Na telefonie... czyli są błędy i nawet nie wiem, jaką to ma długość... ale to nie ważne.

    Następny rozdział będzie... nie wiem. Już nawet sporo napisałam i nawet mam pomysł :)

    Dobra, ja również Pozdrawiam, życzę weny i czekam u ciebie na nexta ( bo twojego bloga też czytam :3 )

    OdpowiedzUsuń
  3. Percico for eva!
    Yupi, nareszcie blog o Percico! Jaram się tym jak Percy niebieskimi ciasteczkami xd
    jakoś dziś nie mam weny na komy sooł przepraszam że taki krótki bd
    Solangelo *,* też ich koffam ale błagam nie na tym blogu! Percico musi trwać xd
    oki, jak byś miała czas i ochotę to zapraszam do mnie
    wielkaczworka.blogspot.com
    moja-herosowa-historia.blogspot.con
    to ja na nn czekom ^^
    duuuuzo wena i żelków
    ~Shadow

    OdpowiedzUsuń