Na końcu notka :3
#15 Would you like to...
KONIEC!!!
* Percy *
Nie potrafię opisać co się w tej chwili wydarzyło.
Leo rzucił we mnie sztyletem, który najprawdopodobniej by mnie zabił... gdyby nie Nico. Rzucił się przede mnie, tym samym obrywając w brzuch. Upadł na jasnozieloną trawę, krzycząc dość głośno. Leo, który wcześniej wydawał się psychopatą, również upadł na ziemie, nie wydając z siebie ani słowa. Stałem sparaliżowany, nie wiedząc co się dokładnie wydarzyło. Nadal osłupiały klęknąłem przy Nicu i obróciłem jego głowę w kierunku nieba, tym samym całego go obracając.
Jego twarz momentalnie zrobiła się bledsza niż zazwyczaj; oczy miał mokre od łez, a także zakrwawione; usta lekko otwarte, aż prosiły się o pożegnalny pocałunek. Nic cie mówił - nie był w stanie. Wyciągnąłem sztylet z jego brzucha, sprawiając mu tym samym ból. Patrzyłem na niego chwilę zanim do głowy nie wpadł mi pewien pomysł. Przecież Nico mnie za niego zabiję! Lecz dzięki temu, będzie przynajmniej mógł to zrobić.
Zostawiłem rannego chłopaka i podbiegłem do kwiatka-lekarstwa, który był teraz moją jedyną nadzieją. Uklęknąłem przy nim i przypatrzyłem mu się dokładnie. Z bliska można było dostrzec niebiesko-czarne plamki, na jego szarych płatkach. Cały emanował energią, która dawała jednocześnie poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Jednym ruchem wyrwałem go.
Nic się nie działo przez dłuższą chwilę. Korzystając z okazji, powróciłem do Nica trzymając kwiatka w ręce. Syn Hadesa zbladł jeszcze bardziej i zdawał się nie rozumieć sytuacji. Jego przymglone oczy walczyły o pozostawienie otwartymi.
- Wytrzymaj jeszcze trochę - szepnąłem do chłopaka w nadziei, że pomoże mu ton mojego głosu.
Ponownie położyłem jego głowę na swoich kolanach, starając się być jak najbardziej delikatnym. go Nico nagle poruszył ręką i złapał mnie nią za kawałek koszulki.
- Nie rób tego... - szepnął na wyczerpaniu, a zaraz potem głośno przełknął ślinę.
Jednak ja wiedziałem co robię. Nie pozwolę mu umrzeć na moich ramionach wiedząc, że mogłem temu zapobiec.
- Muszę - odparłem lekko zachrypniętym głosem.
Złapałem kwiatek w lewą rękę, a prawą oderwałem pierwszy, srebrny płatek. W moich dłoniach rozjaśnił się, przez co otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Delikatnie, mrucząc ciche ,,Ciiii" pod nosem, włożyłem płatek do lekko otwartej buzi Nica.
Gdy tylko dotknęła jego języka, chłopak łapczywie zacisnął usta i delektował się smakiem.
- Mmm... niebieskie ciasto urodzinowe - mruknął
Popatrzyłem na niego z wyraźną ulgą. Lekarstwo działa! Rana powolutku zaczęła się sklepiać. Oderwałem kolejny płatek tym razem z niewyraźnym uśmiechem na ustach.
- Kocha mnie? - zapytałem i położyłem na języku Nica porcję lekarstwa.
- Kocha mnie - szepnął w odpowiedzi i również lekko się uśmiechnął.
- Kocha mnie? - spytałem po raz drugi, wykonując tą samą czynność.
- Kocha mnie - znów przyznał Nico tym razem już normalnie mówiąc.
Spędziliśmy tak całkiem przyjemne wyznawanie miłości jeszcze przez kilka sekund. Płatków ten kwiatek ma chyba z dziesięć. Gdy nareszcie, został ostatni płatek, Nico go nie przyjął.
- Mi już starczy, ale jemu... - kiwnął głową w stronę nieprzytomnego Leona.
- Przecież on chciał mnie zabić! - sprzeciwiłem się.
- Ale... proszę. Wiem, że on nie jest zły. - zapewnił mnie, wstając i całując mnie w policzek.
Kurczę, chyba mnie przekonał.
Niechętnie wstałem i podszedłem do Leo. W pierwszej chwili oczywiście sprawdziłem puls, a dalej pilnowałem aby moja ręka przez przypadek nie uderzyła go w twarz. Włożyłem mu brutalnie ostatni płatek kwiatka do buzi i odsunąłem się od niego. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Podszedłem do Nica, który stał normalnie na nogach i przyglądał się wcześniejszej sytuacji.
- Co z Annabeth? - spytał, kiedy tylko dotknąłem jego dłoni.
Spuściłem głowę. Ze wstydu, że nie potrafiliśmy jej pomóc. Przez nas umrze.
- Nic. Ona... umrze - wykrztusiłem. - Nie możemy nic zrobić
Nico podszedł bliżej mnie i przytulił. I on i ja potrzebowaliśmy teraz wsparcia. Ciężko uwierzyć, że tak wspaniała dziewczyna jak Annabeth umrze. Prawda, kochałem ją, ale teraz znam prawdziwe znaczenie tego słowa. Przytulaliśmy się z Niciem z minutę, a później oboje zerknęliśmy na Leona. Nadal się nie obudził.
- Chciałbyś... uciec od tego wszystkiego? Od bycia półbogiem, który musi ratować wszystkim tyłek? - nagle zagadnął Nico.
- Tak, chciałbym - odpowiedziałem bez wahania.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Moje marzenie w końcu się spełni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zanim mnie zabijecie... spokojnie, jeszcze napiszę Epilog ^^
Chciałabym Wam teraz serdecznie podziękować. Za każdy komentarz. Za każde ,,G+" na Google+. Za WSZYSTKO. Była to moja pierwsza seria, którą wrzuciłam do internetu i wiem, że z początku akcja działa się za szybko, brakowało znaków interpunkcyjnych... ale widzę u siebie poprawę. Dziękuję jeszcze raz tym, którzy byli od początku mojej przygody i tym, którzy dołączyli do niej w trakcie.
Spodziewajcie się epilogu za kilka dni :333 A następna seria, pojawi się ( mam nadzieję ) niedługo.
Zapraszam także: Ucieczka mą jedyną nadzieją ; Podążając za przeznaczeniem ( blogi, które prowadzę :3 )
Inność mą codziennością ; srebro-ksiezyca.blogspot.com ( blogi znajomych ^^ )
Zostawiłem rannego chłopaka i podbiegłem do kwiatka-lekarstwa, który był teraz moją jedyną nadzieją. Uklęknąłem przy nim i przypatrzyłem mu się dokładnie. Z bliska można było dostrzec niebiesko-czarne plamki, na jego szarych płatkach. Cały emanował energią, która dawała jednocześnie poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Jednym ruchem wyrwałem go.
Nic się nie działo przez dłuższą chwilę. Korzystając z okazji, powróciłem do Nica trzymając kwiatka w ręce. Syn Hadesa zbladł jeszcze bardziej i zdawał się nie rozumieć sytuacji. Jego przymglone oczy walczyły o pozostawienie otwartymi.
- Wytrzymaj jeszcze trochę - szepnąłem do chłopaka w nadziei, że pomoże mu ton mojego głosu.
Ponownie położyłem jego głowę na swoich kolanach, starając się być jak najbardziej delikatnym. go Nico nagle poruszył ręką i złapał mnie nią za kawałek koszulki.
- Nie rób tego... - szepnął na wyczerpaniu, a zaraz potem głośno przełknął ślinę.
Jednak ja wiedziałem co robię. Nie pozwolę mu umrzeć na moich ramionach wiedząc, że mogłem temu zapobiec.
- Muszę - odparłem lekko zachrypniętym głosem.
Złapałem kwiatek w lewą rękę, a prawą oderwałem pierwszy, srebrny płatek. W moich dłoniach rozjaśnił się, przez co otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Delikatnie, mrucząc ciche ,,Ciiii" pod nosem, włożyłem płatek do lekko otwartej buzi Nica.
Gdy tylko dotknęła jego języka, chłopak łapczywie zacisnął usta i delektował się smakiem.
- Mmm... niebieskie ciasto urodzinowe - mruknął
Popatrzyłem na niego z wyraźną ulgą. Lekarstwo działa! Rana powolutku zaczęła się sklepiać. Oderwałem kolejny płatek tym razem z niewyraźnym uśmiechem na ustach.
- Kocha mnie? - zapytałem i położyłem na języku Nica porcję lekarstwa.
- Kocha mnie - szepnął w odpowiedzi i również lekko się uśmiechnął.
- Kocha mnie? - spytałem po raz drugi, wykonując tą samą czynność.
- Kocha mnie - znów przyznał Nico tym razem już normalnie mówiąc.
Spędziliśmy tak całkiem przyjemne wyznawanie miłości jeszcze przez kilka sekund. Płatków ten kwiatek ma chyba z dziesięć. Gdy nareszcie, został ostatni płatek, Nico go nie przyjął.
- Mi już starczy, ale jemu... - kiwnął głową w stronę nieprzytomnego Leona.
- Przecież on chciał mnie zabić! - sprzeciwiłem się.
- Ale... proszę. Wiem, że on nie jest zły. - zapewnił mnie, wstając i całując mnie w policzek.
Kurczę, chyba mnie przekonał.
Niechętnie wstałem i podszedłem do Leo. W pierwszej chwili oczywiście sprawdziłem puls, a dalej pilnowałem aby moja ręka przez przypadek nie uderzyła go w twarz. Włożyłem mu brutalnie ostatni płatek kwiatka do buzi i odsunąłem się od niego. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Podszedłem do Nica, który stał normalnie na nogach i przyglądał się wcześniejszej sytuacji.
- Co z Annabeth? - spytał, kiedy tylko dotknąłem jego dłoni.
Spuściłem głowę. Ze wstydu, że nie potrafiliśmy jej pomóc. Przez nas umrze.
- Nic. Ona... umrze - wykrztusiłem. - Nie możemy nic zrobić
Nico podszedł bliżej mnie i przytulił. I on i ja potrzebowaliśmy teraz wsparcia. Ciężko uwierzyć, że tak wspaniała dziewczyna jak Annabeth umrze. Prawda, kochałem ją, ale teraz znam prawdziwe znaczenie tego słowa. Przytulaliśmy się z Niciem z minutę, a później oboje zerknęliśmy na Leona. Nadal się nie obudził.
- Chciałbyś... uciec od tego wszystkiego? Od bycia półbogiem, który musi ratować wszystkim tyłek? - nagle zagadnął Nico.
- Tak, chciałbym - odpowiedziałem bez wahania.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Moje marzenie w końcu się spełni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zanim mnie zabijecie... spokojnie, jeszcze napiszę Epilog ^^
Chciałabym Wam teraz serdecznie podziękować. Za każdy komentarz. Za każde ,,G+" na Google+. Za WSZYSTKO. Była to moja pierwsza seria, którą wrzuciłam do internetu i wiem, że z początku akcja działa się za szybko, brakowało znaków interpunkcyjnych... ale widzę u siebie poprawę. Dziękuję jeszcze raz tym, którzy byli od początku mojej przygody i tym, którzy dołączyli do niej w trakcie.
Spodziewajcie się epilogu za kilka dni :333 A następna seria, pojawi się ( mam nadzieję ) niedługo.
Zapraszam także: Ucieczka mą jedyną nadzieją ; Podążając za przeznaczeniem ( blogi, które prowadzę :3 )
Inność mą codziennością ; srebro-ksiezyca.blogspot.com ( blogi znajomych ^^ )
ZABIJĘ CIĘ!!! DX NIE PRZEŻYJESZ... xD Wiem gdzie mieszkasz...xD
OdpowiedzUsuńxDDD I tak nie znasz dokładnego adresu...
UsuńA POZA TYM, TO JA PIERWSZA ZABIJE CIEBIE! xD
ZABIJĘ CIĘ!!! DX NIE PRZEŻYJESZ... xD Wiem gdzie mieszkasz...xD
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! FAAAAAAAAAAAK!!!! fak dys szit !!! Noł fakin łej!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAH ANNABETH TY GŁUPIA SUKO! TAK UMRZYJ WRESZCIE! KOBIETO!
N-A-J-L-E-P-S-Z-Y BLOG O PERCICO JAKI CZYTAŁAM!!! NICO I PERSIAK ZAWSZE BEDO W MOIM SERCU D:
A TERAZ AJM GOŁING TU KIL JU!!!
JAKTOJAKTOJAKTO D;;;;;;
BEDEM TENSKNIĆ!
CZOO XD
CZEKAM NA TEN CHOLERNY EPILOG!!!
Jak założysz innego bloga o Percico to masz do mnie napisać!!!!
Hahahaha (śmiech szaleństwa) Annabeth wkońcu umrze od samego początku nie nawidziłam tej suki. Nico i Persiak na zawsze razem i o to chodziło. Z utęsknieniem czekam na epilog,(tu płacze rzewnymi łzami i łapie mega depresję) tylko dlaczego to już koniec?:'(
OdpowiedzUsuńZABIJE CIĘ !!!!!!! BÓJ SIĘ WIEM GDZIE MIESZKASZ :@
OdpowiedzUsuńO bogowie! Uwielbiam to! Aż mi się oczka świecą! *o*
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że ta seria taka krótka... ;^;
Annabeth umrze... hyh, ta radość... xD
Nico takie poświęcenie... udao ci się mnie wzruszyć... c;
No i dobrze, że zwieją przed obozem! Tak będzie ciekawiej! Ich miłość będzie silniejsza... awww... no po prostu genialne zakończenie... *.*
No i nawet Leona mi się trochę tak szkkoda zrobiło... mam nadzieję, że w tym epilogu ujmiesz to, co się z nim bpóźniej stało ;)
To pozdrawiam, życzę baaaaaardzo dużo weny i czekam na epilog oraz na następną serię z niecierpliwością ;D