piątek, 8 stycznia 2016

One - Shot! PERCICO! 4/4

Mecz


   Siadam na trybunach obok nerwowej Piper, obgryzającej swoje paznokcie. Minęło kolejne kilka dni, a Jason zaczął normalnieć. Zgodnie z obietnicą. Percy zdobył jakieś plastry, które mają pomóc mu rzucić palenie. Na razie działają, choć nie ukrywam, że Jason co jakiś czas prosi mnie o papierosa albo chociaż o jednego macha. Za każdym razem odmawiam, tłumacząc mu, że zależy mi na nim i nie mogę tego zrobić. Kończy się na tym, że i ja i on mamy poczucie winy.
   Jestem ciekawy, jak wypadnie ten mecz. Z Percy'm ćwiczyliśmy codziennie, on miał jeszcze treningi z całą drużyną, ale jestem zdenerwowany. Mam wrażenie, jakby miało się coś stać.
   Gdy tylko mecz się rozpoczyna, bacznie obserwuję Percy'ego i Jasona. Obydwoje są doskonale przygotowani – kiwają się z przeciwnikami, nie dają sobie wytrącić piłki z rąk. Wspaniale ogląda się ich idealne rzuty do kosza, ich współpraca jest na bardzo wysokim poziomie. Fakt faktem, ich przeciwnicy są dość mocni, jednak cały zespół jakby w ogóle ze sobą nie współpracuje.
   Co jakiś czas nasza szkoła klaszcze, gdy jakiś chłopak wykaże się wyjątkową celnością bądź zręcznością. Wygrywamy.
     – Nico? – Piper szepcze mi do ucha.
   Zerkam na nią. Jest końcówka meczu, a ona chce porozmawiać!
     – Tak? – pytam.
   Piper jakby zawstydzona, przybliża się do mnie. Czuję bijące od niej ciepło na całym lewym ramieniu.
     – Wiem, że to dziwna pora na mówienie taki rzeczy... – zaczyna – ale mam dzisiaj randkę z Jasonem i trochę się denerwuję.
     – Widać – rzuciłem okiem na jej paznokcie, które zaczęła piłować pilniczkiem. – Czym się stresujesz?
   Dziewczyna patrzy na Jasona, który właśnie trafił do kosza. Podgryza wargę.
     – Nie wiem. Randka wyszła z jego inicjatywy, więc właściwie nie wiem, czego mam się spodziewać.
     – Chyba nie spodziewasz się najgorszego? – cicho pytam.
   Piper spuszcza wzrok na pilniczek, a następnie znów wpatruje się w Jasona.
     – Nie, mam nadzieję, że tak nie będzie – mruczy.
     – Jak dla mnie, Jason chce cię przeprosić za swoje ostatnie zachowanie – rzuciłem z uśmiechem na twarzy.
   Brązowowłosa również uśmiecha się pod nosem. Chyba udało mi się ją przekonać.
     – Masz rację. Jestem ciekawa, co wymyślił.
   Wzruszam ramionami. Jason czasami ma głupie pomysły...
   Wygraliśmy!

***

     – Jesteś pewien, że nie chcesz spędzić tego czasu z drużyną? – pytam, nadal nie mogąc uwierzyć, że Percy wybrał mnie. – To jest dla ciebie wielkie zwycięstwo.
   Chłopak przypiera mnie do ściany i namiętnie całuje. Odwzajemniam pocałunki, napawając się nimi. Następnie patrzę w oczy zwycięscy.
     – Wielkie zwycięstwo spędza się z najważniejszymi ludźmi – szepcze.
   Rumieniec zapewne pojawia się na mojej twarzy. Odpycham leciutko Percy'ego i chwytam go za rękę. 
     – Gdzieś mnie prowadziłeś. Prowadź dalej, jeśli łaska – rzucam z uniesioną głową. 
   Niemal czuję to, jak Percy się uśmiecha i patrzy na mój tyłek. Przyciągam go ręką, tak, że idzie przede mną. Dzięki temu to ja mogę patrzeć się na jego tyłek.
     – Nie patrz się – słyszę.
   Prycham, udając oburzenie.
     – Nawet nie zerknąłem – kłamię.
   Chłopak odwraca się i patrzy w oczy.
     – A ja na twój tak. Cóż, twoja strata – odwraca się na pięcie, dalej mnie prowadząc. 
   Dlaczego on mnie tak łatwo doprowadza do takiego stanu?! Staram się zakryć rumieniec włosami, choć Percy i tak tego nie widzi.

***

   Dochodzimy do domu Percy'ego. Chłopak wyciąga klucze i otwiera drzwi do swojego dużego domu. Zakładam, że jego rodziców nie ma w domu. Tylko co ten zboczeniec przygotował? Przełykam ślinę i zerkam na niego. Mina niewiniątka. 
     – Nie bój się, nic ci nie zrobię. – Przechodzę przez próg. – Jeszcze. 
   Śmieję się cicho i rozglądam się po pomieszczeniu. Meble są w odcieni jasnego brązu w połączeniu z białymi akcentami. Na ścianach porozwieszane są różne obrazy oraz rysunki Percy'ego, które rysował zapewne w pierwszej klasie. Na wprost ode mnie znajduje się kuchnia, a po jej lewej łazienka. Po prawej są schody na górę; zapewne prowadzą do pokoju Percy'ego. Po drugiej stronie wielki salon z białą kanapą na środku, beżowym dywanem, szklanym stolikiem i kolorowymi poduchami w kącie. Już wiem, gdzie będę spędzał większość czasu. 
   Szybko zdejmuję buty i odkładam torbę z książkami. Kieruję się na poduchy i rzucam się w nie.
     – Ej, to moje miejsce! – śmieje się Percy i przesuwa mnie.
     – Nie zmieścisz się, jestem za gruby. 
   Chłopak wybucha śmiechem i kładzie mnie na sobie. Opieram podbródek o jego klatkę piersiową i patrzę mu w oczy. Są takie śliczne, a teraz takie szczęśliwe na dodatek.
     – Możemy pójść spać? – pytam z udawaną nadzieją w głosie. 
   Percy otula mnie ramionami i przyciąga ku swojej twarzy. Całuję go delikatnie w usta, a on zrzuca mnie z siebie i mocno przytula, leżąc bokiem. Dosłownie topię się w jego uścisku, ale czuję się tak bezpiecznie, jak nigdy. Odwzajemniam uścisk, trwamy w nim chyba z kilka minut.
     – Nico? – pada pytanie z ust Percy'ego.
   Kiwam głową i niechętnie puszczam go, by móc patrzeć w jego oczy podczas rozmowy. 
     – Może to nie jest jeden z najromantyczniejszych i najbardziej oryginalnych momentów, ale... zostaniesz moim chłopakiem? 
   Po raz pierwszy zauważam rumieniec na jego policzkach. Po prostu muszę się uśmiechnąć, to silniejsze ode mnie! 
     – Pewnie, Percy – mówię, jak już się trochę uspokajam. – Jak ty słodko wyglądasz z rumieńcem na twarzy! 
   Lekko szturcha mnie w ramię i sam się śmieje.
     – Powiedział najbardziej wstydliwy ukuś świata – mruczy.
   Całujemy się „na zgodę” i kolejny raz opanowuje nas atak śmiechu i głupawki. Postanawiamy nigdy nie wstawać z tego miejsca, tylko przyglądać się sobie nawzajem z uśmiechami na twarzach i spokojem w sercach. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejną rzecz zakończyłam :') Soł faking sed
Mam nadzieję, że spodobał się wam ten kilkuczęściowy Shot xD 
Jeżeli chodzi o nową serię – na bieżąco będę informować was w notce obok. Mam jednak kilka postanowień co do rozdziałów, które powinny wam się spodobać :)) 
Pojawiła się też ankieta dotycząca nowej serii! Proszę wszystkich o głosy :D 
Pozdrawiam, weny życzę wszystkim blogerom :3
Jeszcze raz pozdrawiam :3
Do napisania! 
   

2 komentarze:

  1. Wiem, że piszę ten komentarz w... kij po dodaniu Shota, ale nie mogę tak patrzeć na ten napis 'Brak komentarzy', bo umrę z jeszcze-nie-wiem-czego! I sorka, że się nie loguję, ale jestem zbyt wielkim leniem, żeby to zrobić.

    *zastanawia się na ilu blogach napisała już poprzednie zdanie*

    W każdym razie, jak zaobserwujesz po podpisie poniżej, jestem nowa. Nie do końca, bo tego bloga obserwuję od... ponad roku? I też oglądałam Boku no Pico!
    Zmiana tematu tak bardzo...

    Wybacz, CZASAMI jestem idiotką. Bardzo nad tym faktem ubolewam :P

    Wracając do tematu, KOOOOOCHAM TWOJE OPOWIADANIA! Szom zajebiszcze! Nawet nie wiesz jak cierpiałam, za każdym razem kiedy przez dłuższy czas nie było posta. Jesteś kolejną osobą, której muszę zbudować świątynie. Na razie stać mnie tylko na ołtarzyk w pokoju.

    I znowu zboczyłam z tematu... Jak dobrze, że w komentarzu nie ma ograniczonej liczby znaków! Radujmy się! Tak czy siak - tak wgapiałam się w ten napis 'Brak komentarzy', że musiałam, PO PROSTU MUSIAŁAM coś napisać. Jak pod takim cudem może nie być komentarza!? Co się na tym świecie wyprawia!? Apokalipsa się zbliża. The Walking Dead wszędzie!

    ...
    Co ja robię ze swoim życiem? Przepraszam, już sobie idę. xD

    Pozdrawiam i weny życzę!
    ~Werka Eklerka
    PS: Przyzwyczaj się do długości wypowiedzi, 'krótko, zwięźle i na temat' to nie moja bajka :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, że ten komentarz będzie taki krótki, ale rili nie mam weny, a w sferze blogspotów dawno mnie już nie było... xD

    Także ogólnie OS świetny, ale jestem zbyt leniwa, żeby komentować poszczególne fragmenty xD

    Masz świetny styl pisania, naprawdę ^^

    Btw, zauważyłam, że piszesz Lashton na wattpadzie... już cię za to uwielbiam, zaraz zacznę czytać *_______*

    No także ten... weny, komentarzy i innych takich pierdół i czeka na rozdziały i os-y ;D

    OdpowiedzUsuń