poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 1 – W staro-nowym ciele w nowo-starym miejscu

Nico


   Jeszcze zanim w pełni się obudziłem, słyszałem głosy. Należały do kilku mężczyzn, zachrypnięte. Jeden z nich, zdecydowanie najstarszy, odpowiadał na pytania młodszych i przewracał kartki papieru. Stali przed moim łóżkiem, wyczuwałem to.  
   Gdy zaczęła wracać moja świadomość, kolejne dźwięki docierały do moich uszu. Przede wszystkim równomierne pikanie zwróciło moją uwagę. Gdzie ja jestem? Szukając odpowiedzi na pierwsze pytanie, zacząłem przysłuchiwać się rozmowie facetów. 
     – To jest niemożliwe... On przecież już nie żył – prawie krzyknął jeden z nich. 
   Jego głos był dość piskliwy, jakby miał zaledwie dwanaście lat. Nie próbowałem nawet domyślić się, ile naprawdę ma lat; nie było mi to potrzebne. 
     – Wszystko jest możliwe – skwitował drugi. – Cieszmy się. Uratowaliśmy kolejnego człowieka. 
     – I to nazywa się dobre podejście! – Zaśmiał się najstarszy z nich.  
   Ta sprawa zaczęła być coraz bardziej podejrzana. 
     – Ale przecież nie pierwszy raz spotykamy się z człowiekiem, który przeżył wypadek motocyklowy... – szepnął pierwszy głos.  
   Wypadek motocyklowy? Zacząłem coś sobie przypominać. Postanowiłem jednak słuchać dalej, nazbierać jak najwięcej informacji na swój temat. 
     – Ten jest wyjątkowy. – Zbył go któryś z głosów. – Możemy zażartować, że zmartwychwstał, jeśli to cię usatysfakcjonuje.  
   Coś jakby utknęło mi w gardle. Miałem ochotę krzyknąć, by odeszli ode mnie jak najdalej, ale moje ciało mi na to nie pozwalało. Zostawało mi czekać. 
     – Bardzo śmieszne – odpowiedział poważnym głosem. – Jak się on w ogóle nazywa... Powinien się już wybudzić. 
   Zacząłem nasłuchiwać jeszcze uważniej. 
     – Charlie Sanders – odparł najstarszy. – Ma dziewiętnaście lat, jeśli to również się interesuje.  
   Charlie? Ja jestem Charlie...? Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek, co mogłoby być istotne w takiej sytuacji. Moje imię bardzo dużo mi podpowiadało, jednak potrzebowałem więcej. Nadstawiłem uszu, błagając, by lekarze powiedzieli coś jeszcze na mój temat. 
     – Kto czeka na korytarzu? – zapytał. 
     – Jego mama i jakiś przyjaciel... – Zamyślony mężczyzna kolejny raz przewracał kartki papieru. – O, kiedy był mały, uderzył w ogrodzenie i od tamtej pory ma bliznę w prawym kąciku ust. Cóż za nieroztropne są te dzieci...  
   Poczułem przy wardze pieczenie. Ta blizna rzeczywiście tam była. Tylko kiedy sobie ją zrobiłem? Gdy byłem mały... Przecież całe dzieciństwo spędziłem z Bianką, moją siostrą... Zmarłą siostrą. Lekarze wyszli, a ja natychmiast wstałem, próbując złapać oddech. Co się dzieje?!  
   Popatrzyłem na swoje ręce. One nie były moje... Były inne. Nie miały odcisków od trzymania miecza, nie były pokaleczone od przewrotów w rośliny oraz od walk z potworami. Potwory. Kolejny trop. Tylko kto walczy z potworami... Bohaterowie. Nie, nie to, ale też coś na „b”. Bogowie! Rozszerzyłem szeroko oczy i złapałem się za kark. 
     – Nico di Angelo – szepnąłem. – Syn Hadesa.  
   Moja rodzina... moja matka i siostra... Przecież one nie żyły! Marie di Angelo zabił sam Zeus, a Bianka zginęła przez Percy'ego. Chwila, kogo? Percy, Syn Posejdona. Chłopak w którym kocham się od zarania dziejów i z którym umarłem jakiś czas temu. Oparłem się o poduszkę i odchyliłem głowę. Za dużo informacji. 
     – Percy... znajdę cię, po to tu jestem. – Odetchnąłem głęboko. Pamiętałem. – Dzięki, Hadesie. 
   Całe moje życie dosłownie w jednej chwili mi się przypomniało. Śmierć Percy'ego i moja najbardziej mnie martwiły. Chociaż, później miała nastąpić jakaś zmiana ciał, Afrodyta miała nam pomagać się odnaleźć czy coś w ten deseń. Chwila. Skąd ja to wiem?! Jeszcze raz odetchnąłem i postanowiłem mówić swoje myśli na głos, by się uspokoić. 
     – Jestem teraz w innym ciele. Mam inne życie, inną rodzinę. Ale duszę mam tę samą... – Zastanowiłem się nad ostatnim zdaniem. – Muszę odnaleźć Percy'ego, który też jest w innym ciele, to jest mój cel. Tak cholernie go kochałem. – Prychnąłem. – Kurwa, nadal go kocham. 
   Poczułem pieczenie pod powiekami. Wiedziałem tylko, że muszę czekać, a sprawa zacznie się wyjaśniać sama. Postanowiłem skupić się na teraźniejszości, więc skupiłem się na Charliem. W tym momencie, do pokoju weszła kobieta i chłopak najprawdopodobniej w moim wieku. 
     – Kochanie! – Zgaduję, że to moja rodzicielka. Szybko podeszła do mnie, ocierając łzy z policzka. Przytuliła mnie, jak swojego syna, którym prawdopodobnie byłem. – Tak bardzo się o ciebie bałam, Charlie. 
   Odwzajemniłem uścisk czując, że tak trzeba. Nie mogłem zawieść tej kobiety. Musiałem grać, chociaż na chwilę obecną nie przypomniałem sobie żadnego wspomnienia związanego bezpośrednio z nią. 
     – Siema, Charlson! – Chłopak przybił ze mną żółwika, gdy moja mama mnie puściła. – Przyznam, że narobiłeś nam wszystkim stracha! Dobrze, że zachowałem się jak bohater i szybko zadzwoniłem po pogotowie... – Nonszalancko złapał się za kark i odchylił głową. Uśmiechnąłem się lekko. 
     – A czy przypadkiem nie zadzwonił po karetkę ten drugi chłopak? – zapytałem przekornie. 
   Mój rozmówca popatrzył na mnie zdziwiony z udawaną obrazą wymalowaną na twarzy. 
     – Musiałeś odebrać mi tę chwilę sławy, prawda? – spytał oburzonym tonem. – Ja, Isaac, twój najlepszy przyjaciel, mam na ciebie focha! – Wstał z łóżka. – Z przytupem! – W tym momencie tupnął nogą.  
   Zaśmiałem się szczerze. Ten chłopak wydawał mi się znajomy, więc postanowiłem nie martwić się faktem czy kojarzę go czy też nie. Podał się też za mojego najlepszego przyjaciela, co w końcu o czymś świadczy. 
     – Przepraszam, że przerywam. – Do sali wszedł lekarz. Prawdopodobnie ten najstarszy, którego wcześniej słyszałem. – Ale muszę zapytać: Charlie, jak tam zdrowie? Pamiętasz coś? 
   Nie chciałem kłamać. Czułem, że nie miałem tego w nawyku. Potrząsnąłem głową i spuściłem ją.  
     – Nie pamiętasz mnie? – Chłopak podszedł do mnie i złapał moje ramię. – To ja, Isaac. Znamy się od wieków. – Potrząsnął moim ramieniem i wziął moją głowę tak, bym popatrzył mu w oczy. – Nie pamiętasz?  
   Isaac miał niebieskie oczy od których biła radość i spokój. Na jego twarzy dostrzegłem zaledwie trzy prawie niewidoczne pieprzyki, każdy był usadzony w innym miejscu. Miał małe zmarszczki w kącikach ust, zapewne od tego, że ciągle się uśmiechał. Nos wypuszczał zimne powietrze, które wyczułem będąc w dość sporej odległości od jego twarzy. Przypatrzyłem się jego oczom, które nagle zasłoniły bujne czarne włosy, które wylazły z jego czapki.  
     – Proszę nie wywoływać presji na pacjencie... – Odezwał się lekarz. – Pan Charlie Sanders zapewne przechodzi przez krótkotrwałą amnezję. To normalne w takich nietypowych przypadkach... 
     – Pamiętam cię – mruknąłem nieśmiało. – Jesteś moim najlepszym przyjacielem, w każdy piątek przychodzimy do ciebie i robimy maraton horrorów.  
   Isaac popatrzył na mnie z ulgą wypisaną na twarzy. Zamiast mnie puścić, przytulił mnie lekko i szepnął do ucha:  
     – Wiedziałem. Nie mógłbyś mnie tak łatwo zapomnieć nawet, jeślibyś chciał.  
   Zaśmiałem się i odwzajemniłem uścisk. Isaac pachniał benzyną, potem oraz miętą. To było ciekawe połączenie, przyznam też, że szkoda było mi go puścić. Ładnie pachniał. 
     – Zostawisz nas samych? – nagle odezwała się moja mama.  
   Isaac wyszedł natychmiast z pokoju, kiwając do mnie na pożegnanie. Miałem nadzieję, że do mnie wróci, miło się z nim rozmawiało. 
     – Kochanie... Spójrz mi w oczy. – Mama złapała moje ręce i przypatrywała mi się. 
   Miała ciemnobrązowe tęczówki, coś jak ja w swoim dawnym ciele. Burza loków zasłaniała częściowo jej bladą cerę oraz cienie pod oczami. Twarz miała leciutko otwartą, widziałem kawałek jej białych zębów. Ścisnąłem mocniej jej chude dłonie i wykonałem polecenie. 
     – Opowiedz mi, co robiliśmy razem. – Poprosiłem. – To pozwoli mi przypomnieć sobie ciebie i całe swoje życie.  
   Kobiecie zeszkliły się oczy. Wiedziałem, że ta rozmowa była dla niej ciężka. Własny, prawdopodobnie rodzony syn jej nie pamiętał. Jeszcze mocniej ścisnąłem jej dłonie by wiedziała, że nie jest sama. Gdy chciałem upomnieć się o wymarzoną wypowiedź, zaczęła mówić: 
     – Co roku, w wigilię, pieczemy pierniczki razem z Isaacem. Zawsze wygłupiamy się we trójkę, obsypujemy mąką. – Uśmiechnęła się. – Ostatnim razem postanowiliśmy powycinać własne kształty z masy, a kiedy ja odsunęłam się na chwilę... Isaac już zdążył obrysować penisa i dorabiać szczegóły. – Zaśmiałem się, tak jak rodzicielka. – Spojrzałam na niego krytycznym wzrokiem, a później żartowałam, że on cię demoralizuje. Pamiętasz?  
   Szybko pokiwałem głową, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Doskonale pamiętałem to, jak Isaac postanowił wyciąć karnego kutasa specjalnie dla mnie, ponieważ stwierdził, że dawno nie miałem takiego w dupie. Wiedział, że jestem biseksualistą i czasem się z tego naśmiewał. Spodobało mi się to, jako Nicu di Angelo. 
     – Inne wspomnienie, takie z dzieciństwa, to wtedy, gdy pojechaliśmy nad jezioro z ojcem. On próbował nauczyć cię łowić ryby, ale średnio ci to szło. Miałeś zaledwie siedem lat i ledwo trzymałeś wędkę w ręce. – Kolejny raz uśmiechnęła się. – Wyglądałeś przeuroczo, gdy złowiłeś malutką rybkę. Później chodziłeś po szkole i chwaliłeś się tym przed Isaacem, który naprawdę miał ochotę cię udusić, gdy usłyszał tę opowieść po raz setny. – Zaśmiałem się. – Od zawsze miałeś z nim dobre kontakty, choć ja nadal sądzę, że on cię demoralizuje. – Zażartowała.  
   Wszystko zaczęło mi się przypominać. Za tymi dwiema sytuacjami stało wiele emocji, rozmów, śmiechów z moją mamą... Każde wspomnienie przyciągało kolejne dwa. Patrzyłem nadal w oczy swojej rodzicielki, uśmiechając się coraz szerzej.  
     – Pamiętam – szepnąłem. – Mamo, naprawdę pamiętam. – Przytuliłem ją mocno. 
   Głaskałem ją po głowie i bawiłem się jej włosami. Często narzekała na nie, tyle razy zarzekała się, że je zetnie, ale nigdy tego nie zrobiła ze względu na tatę. On zawsze przekonywał ją, że wygląda przepięknie, nawet z ptasim gniazdem zamiast włosów. Miłość od zawsze towarzyszyła w mojej rodzinie. Mama często rozmawiała ze mną na różne tematy w różnych porach. Nie miałem problemy z ujawnieniem swojej orientacji seksualnej. Nie było żadnej awantury, tylko lekkie zdziwienie i zaakceptowanie mnie. Mocniej uścisnąłem mamę i puściłem ją.  
     – Kocham Cię, Charlie – usłyszałem.  
   Uśmiechnąłem się szeroko, wewnętrznie płacząc. Nie byłem Charliem. Miałem tylko jego ciało. 
     – Ja Ciebie też – odpowiedziałem.  
   Mam uścisnęła ostatni raz moją rękę i wstała.  
     – Teraz pewnie Isaac i Anthony będą chcieli z tobą porozmawiać. – Kolejny uśmiech wstąpił na jej twarz. – Miłej zabawy.  
   Wyszła z pomieszczenia, a zaraz po niej wparował Isaac i jakiś chłopak. Pewnie Anthony, jak to powiedziała mama, pomyślałem. Isaac rozsiadł się obok mnie na łóżku, i objął ramieniem. Popatrzyłem na niego zmieszany, zerknąłem też na jego rękę. 
     – Nadal nie wierzysz, że jestem twoim najlepszym przyjacielem? – spytał wyraźnie zażenowany. – Mam dowód, po którym nie będziesz mógł zasnąć w nocy. 
   Wyciągnął z kieszeni telefon. W tym czasie Anthony usiadł po drugiej stronie łóżka, tak, że ja siedziałem na środku. Isaac wszedł w galerię na swoim telefonie i kliknął na pierwsze lepsze zdjęcie przedstawiające nas w jakimś domu. 
     – To było u mnie, w zeszły piątek. Gdy czekaliśmy na zrenderowanie się filmu, wyciągnąłeś mi telefon z kieszeni i zacząłeś robić głupie zdjęcia. Sam popatrz. – Opowiadał jak zahipnotyzowany. 
   Przejechałem palcem po ekranie dotykowym i moim oczom ukazało się kolejne nasze głupie zdjęcie. Uśmiechnąłem się. Wykonałem te same czynności jeszcze wiele razy, skupiając swoją uwagę na ładniejszych zdjęciach. Każde przypominało i utwierdzało mnie w przekonaniu, że Isaac zdecydowanie jest moim najlepszym przyjacielem.  
     – Tu wyszliście całkiem ładnie – szepnął Anthony, wskazując na zdjęcie ukazujące Isaaca i mnie, gdy byliśmy w McDonaldzie.  
   Isaac uśmiechnął się wtedy głupio do kamery, a ja miałem słonkę od shake'a w ustach. Wyglądało na to, że świetnie się bawiliśmy. Przypomniał mi się ten dzień, jednak nie skupiłem się na nim zbyt długo. Przeciągnąłem palec po ekranie, ale zamiast wspólnego zdjęcia mojego z Isaacem, ukazała mi się męska klata.  
     – Uuu... – skomentowałem cichutko i przypatrzyłem się facecie na zdjęciu. 
   Anthony zaczął śmiać się pod nosem, a Isaac próbował wyrwać mi telefon z ręki.  
     – Od zawsze wiedziałem, że jesteś gejem – powiedziałem, gdy w końcu udało mu się zabrać telefon. 
   Usiadłem z powrotem na łóżku i uspokoiłem oddech. 
     – Powiedział biseksualista – prychnął Isaac i schował telefon do kieszeni spodni.  
     – On chociaż potrafi przyznać się, że podnieca go męska klata – skomentował Anthony. Uśmiechnąłem się. – Jeżeli jesteś gejem, możesz nam powiedzieć, my naprawdę nie będziemy... 
     – W sumie, to jakbyś był gejem, to brałbym cię – przerwałem. 
   Chłopacy spojrzeli na mnie zdziwieni, ale uśmiechnięci. Isaac starał się zachować spokój. 
     – Nienawidzę was, ale dziękuję – wypiął klatę do przodu. – Wiem, że jestem bardzo przystojny i pociągam każdą płeć. 
     – To dlatego nie masz dziewczyny – Specjalnie kaszlałem podczas wypowiedzi.  
   Isaac spojrzał na mnie z rządzą mordu w oczach, ale kąciki jego ust były skierowane ku górze. Anthony zaśmiał się z jego reakcji, a ja czekałem na śmierć. 
     – Też cię kocham – mówił przez zaciśnięte zęby. – Tak kurewsko cię kocham. 
   Zaśmiałem się i popatrzyłem na niego z głową przechyloną na lewą stronę.  
     – Wiem to, ja też cię kace i te sprawy – rzuciłem od niechcenia. 
   Isaac uśmiechnął się najszerzej jak potrafił i usiadł na łóżku.  
     – Cieszę się, że wróciłeś, Charlson – zaśmiał się. – Tak bardzo brakowało mi jakiegoś homosia przy boku.  
     – Homosia? – Udałem oburzenie. 
     – Przecież wiemy, że ten związek z Caroliną był... – Nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. 
     – Niewypałem – dokończył Anthony. 
   Przypomniałem sobie jakiś urywek z życia, gdy trzymałem za rękę blondwłosą dziewczynę, najpewniej Carolinę. Spojrzałem po chłopakach, oczekując więcej informacji na temat mojego związku. Oni jednak zignorowali to spojrzenie. 
     – Nieważne, to już przeszłość – zakończył temat Isaac i kolejny raz podał mi swój telefon. – Zobacz, jakie zdjęcia znalazłem w domu.  
   Wybrałem pierwsze zdjęcia na którym był mały Isaac. Miał może z dziesięć lat. Anthony uważnie wpatrywał się w wyświetlacz telefonu, a kiedy pokazałem kolejne zdjęcie, wybuchliśmy obydwoje śmiechem. Zdjęcie pokazywało, jak sikał pod prysznicem, gdy był w podobnym wieku, co na poprzednim zdjęciu. 
     – Nie śmiejcie się! – krzyknął Isaac, ale sam zaczął się śmiać. – Sikać mi się chciało, a że ktoś mi zrobił wtedy zdjęcie, to nie moja wina!  
   Zasłoniłem usta dłonią, próbując opanować śmiech. Nie udawało mi się to, tak samo jak Anthony'emu. Ta sytuacja, to zdjęcie... Było zbyt śmieszne, jakkolwiek to brzmi. Dopiero po kilku minutach nieopanowanej radości, udało mi się uspokoić. Gdy zerknąłem na to zdjęcie, wywołało u mnie tylko lekki uśmiech, dzięki czemu mogłem zobaczyć resztę zdjęć. 
   Wszystkie były dość śmieszne, jednak sikanie pod prysznicem było najlepsze. Zablokowałem telefon i oddałem go właścicielowi z uśmiechem na twarzy. Potrząsnąłem głową, jakby próbując wrzucić z siebie uśmiech.  
     – Będę miał koszmary – szepnął Anthony. 
     – A ja sny erotyczne – palnąłem. 
   Chłopacy zaczęli się głośno śmiać, a Isaac zrobił na dodatek dzióbek i wysłał do mnie buziaka. 
     – Kace, bro. – Uśmiechnąłem się do niego i złapałem pocałunek. 
   Następnie oparłem się o poduszkę i złapałem w dłonie kołdrę.  
     – Jaki mamy dzień tygodnia? – spytałem by podtrzymać rozmowę. 
     – Wtorek. Pamiętaj, do piątku masz stąd wyjść! – Pogroził mi palcem Isaac. 
   Pokiwałem głową z zamkniętymi oczami. Zachciało mi się spać.  
     – Przepraszam, że znowu przerywam, ale proszę o opuszczenie pomieszczenia. – Lekarz parzył się cały czas na Isaaca. – Pan Charlie musi odpocząć, a ja muszę ustalić, kiedy będzie gotów opuścić to miejsce.  
   Isaac jakby się obudził. 
     – On wyjdzie stąd przed piątkiem, prawda?! Mu już nic nie jest, on jest zdrów jak ryba! – Isaac wyszedł za lekarzem, wciąż błagając go o wypuszczenie mnie z domu przed piątkiem. 
   Zerknąłem znacząco na Anthony'ego. Ten wzruszył ramionami i wstał. 
     – Taki już jest. Odpocznij trochę, bo jak nie wrócisz do domu przed piątkiem, to Isaac cię zabije – ostrzegł mnie. 
   Uśmiechnąłem się do niego i pomachałem mu. Odwdzięczył się tym samym, a następnie opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie w ciszy i samotności. Odetchnąłem głęboko i położyłem się. Chciałem zapaść w głęboki sen i choć troszkę odpocząć.  
   Ta cała sytuacja wydawała mi się naprawdę dziwna, ale cieszyłem się z takiego obrotu spraw. Miałem najlepszego przyjaciela, a nawet dwóch! Mama mnie wspierała, a tatę chociaż miałem... Czego więcej mógłbym chcieć?  
   Percy'ego, odpowiedziałem automatycznie. 
   Odpłynąłem w krainę Morfeusza. 

     – Witaj, Synu – słyszę w swojej głowie. 
   Wiem, do kogo należy ten głos. Hades.  
     – Witaj, Ojcze – odpowiadam, zastanawiając się, po co przychodzi do mnie we śnie. 
   Hades idzie w moim kierunku, a w ręce coś niesie. Nie mam pojęcia, co to jest, ale wygląda znajomo. 
     – To będzie w twoim pokoju. Mam ci coś do przekazania na temat twojego kochasia. 
   Nadstawiam uszu i czekam cierpliwie na wiadomość. 
     – Jackson jest już w swoim nowym ciele, jak ty. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, w piątek obydwoje dostaniecie pierwsze wskazówki od Afrodyty. – Zrobił krótką przerwę. – Nico, zapamiętaj coś. Skup się na celu, ale pokonuj przeszkody powoli. Masz całe życie na znalezienie tego durnego Syna Posejdona, który tak bardzo namącił w Twoim życiu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich w nowym opowiadaniu! :D
Mam nadzieję, że długość rozdziałów wam się spodoba. 2600 słów, czyli dość sporo :3
Ogólnie cieszę się, że tak szybko udaje mi się pisać te rozdziały. Mam nadzieję, że są one lepsze niż poprzednie ^^
Będę dodawać rozdziały co tydzień, w poniedziałek, na osłodzenie wam tego dnia tygodnia :3
Prawdopodobnie będę je dodawać o 14:00, w sumie, bez jakiegoś większego powodu *^*
14 lutego pojawi się też motyw walentynkowy... Ehh, dam radę to nabazgrać xD
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania <3 :3 

2 komentarze:

  1. Trzeba przyznać, zapowiada się ciekawie. Rozdział genialny :D Czekam na kolejne.
    Mam nadzieję, że uda ci się nabazgrać coś na 14 lutego :3
    Pozdrawiam i weny życzę!
    ~Werka Eklerka

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Isaaca i Anthony'ego. Fahna akcja, przyjemnie sie czyta. Ogólnie wszystko zajebisty. Dwójka gejów, będzie zarąbiście. Kim jest ojciec "Charliego". A co do wskazówek Afrodyty. Z jej pomoca to moga się odnaleść za 10 lat. Czekam na nastepny rozdział (czyt. Ma być jutro). Wenki życzę.

    OdpowiedzUsuń